"Don Kichot" polskiej polityki przedstawił swój program
W Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie odbył się kongres Ruch Poparcia Palikota "Nowoczesna Polska". Janusz Palikot przedstawił na nim 15 postulatów programowych swojego ruchu. Kazimierz Kutz nazwał go prototypem czegoś, co może się zacząć i Don Kichotem polskiej polityki.
02.10.2010 | aktual.: 03.10.2010 07:46
Według organizatorów zamiar uczestnictwa w Kongresie potwierdziło cztery tysiące osób. Sala Kongresowa jest niemal pełna. Przed Pałacem Kultury wolontariusze Ruchu zapisują chętnych do stowarzyszenia założonego przez polityka z Lublina.
Palikot przedstawił 15 postulatów programowych swojego Ruchu. Opowiada się on za usunięciem religii ze szkół, prawem kobiet do aborcji, darmową antykoncepcją, refundowaniem in vitro, wprowadzeniem edukacji seksualnej w szkołach, likwidacją kościelnej Komisji Majątkowej i zniesieniem Funduszu Kościelnego, a także za rejestracją związków partnerskich, hetero i homoseksualnych.
Palikot postuluje, aby parlamentarzyści i samorządowcy mogli sprawować mandat maksymalnie dwie kadencje. Jest za zniesieniem subwencji budżetowej dla partii, jednomandatowymi okręgami wyborczymi i likwidacją senatu, a także ograniczeniem liczby posłów do 300. Chce darmowego internetu, jawności dokumentów urzędowych i przeznaczania 1% środków budżetowych na kulturę.
Janusz Palikot zapowiedział, że 6 grudnia odejdzie z Platformy Obywatelskiej i złoży mandat poselski. - Nie można wychodzić z partii i dalej tkwić dla pensji i iluzji wpływów w parlamencie - tłumaczył Palikot.
Jak wyjaśnił, data 6 grudnia ma związek z tym, że Zbigniew Wojciechowski, który miałby objąć po nim mandat poselski w listopadowych wyborach samorządowych, kandyduje na prezydenta Lublina z konkurencyjnej wobec PO listy, a 6 grudnia będzie już po drugiej turze wyborów samorządowych.
Kadencyjność w partiach
Poseł PO Janusz Palikot wezwał w sobotę podczas kongresu ruchu swojego poparcia, by wprowadzić kadencyjność przywództwa w partiach politycznych. - Dlaczego tak jest, że partie polityczne, ich liderzy nie potrafią być przywódcami, jak to się zdarzyło na samym początku - w 1989, 1990 i 1991 roku i na chwilę się czasami pojawiało później i bardzo szybko gasło? (...) Dlaczego tak bardzo brakuje odwagi w polskim życiu publicznym do tego, żeby właśnie stanąć na czele, a nie dochodzić do społeczeństwa, kalkulując najlepiej swoje szanse właśnie partyjne? - pytał Palikot.
Podkreślił, że jest wiele powodów tego. - Ale one się wszystkie kumulują w tym, jaki mamy system partyjny, jak skonstruowana jest cała nasza scena polityczna - ocenił polityk.
W jego opinii, jedną z największych wad i źródeł systemu jest brak kadencyjności. - To ci sami politycy, te same polityczne dinozaury: Waldemar Pawlak, Jarosław Kaczyński i nawet Donald Tusk, to są ludzie od 20 lat obecni w polityce - mówił Palikot.
Poseł PO wezwał do tego, by wszystkie funkcje polityczne w partiach trwały nie dłużej niż dwie kadencje.
"Chciałbym zacząć od naprawy polityki"
Janusz Palikot wezwał do naprawy polityki poprzez m.in. jednomandatowe okręgi wyborcze, likwidację senatu, ograniczenie liczby posłów do 300 oraz zniesienie immunitetów.
- Nie wymagamy od klasy politycznej czegoś, co byłoby rewolucyjne, niezwykłe, niesłychane, niespotykane. Wymagamy bardzo normalnych, obowiązujących w wielu krajach Zachodu stanów rzeczy - podkreślił Palikot.
Jak mówił, chciałby zacząć od "naprawy polityki", m.in. poprzez realizację postulatu kadencyjności funkcji politycznych. Chodzi o to, by wszystkie funkcje polityczne, w tym szefa partii, nie trwały dłużej niż dwie kadencje.
- Dodaję jeszcze jeden postulat - albo ograniczenie, albo zlikwidowania subwencjonowania partii politycznych. To naprawdę jest gorszące, jeżeli widzimy, że dziesiątki milionów złotych z pieniędzy podatników (...) trafiają na nieczytelne plakaty PSL, czy do kampanii "plastusia" Napieralskiego, czy do nudnych jak zwykle kampanii Platformy Obywatelskiej. Te pieniądze nie powinny trafiać na plakaty, bilbordy i spoty - zaznaczył. Religia do Kościoła
Palikot postulował rozdział państwa od Kościoła: bezpłatną antykoncepcję, wyprowadzenie religii ze szkół, koniec z subwencjonowaniem Kościoła.
- Od 10 kwietnia - wielkiej tragedii - można odnieść wrażenie, że nie istnieje państwo polskie, że jest okupowane przez Kościół. Jest wiele rzeczy, które trzeba zrobić, by odzyskać państwo polskie - mówił Palikot.
Podkreślał, że podczas prac nad ustawami np. o in vitro, często podnoszony jest argument, że mogłyby być sprzeczne z nauką Kościoła. - A przecież tam jest mowa o tym, że można z tej metody skorzystać, ale nie trzeba. Każda ustawa - o in vitro, aborcji, edukacji seksualnej - jak długo nie zmusza do niczego ludzi, nie może być sprzeczna z nauką Kościoła - przekonywał Palikot.
Jego zdaniem, jeśli chcemy uczciwie walczyć z aborcją, musimy postawić na antykoncepcję. Opowiedział się także za wycofaniem religii ze szkół. - Środki antykoncepcyjne za darmo, powrót religii do sfery sacrum - nawoływał Palikot.
Wezwał również do skończenia z "subwencjonowaniem" Kościoła. - Nie ma już czego oddawać Kościołowi, to co było do oddania, w 97% zostało oddane. Namawiam do jednej łatwej, ale wymagającej odwagi rzeczy - zlikwidowania funduszu kościelnego, z którego wypłacane są kościelne renty i emerytury - mówił Palikot.
Państwo sługą obywateli
Janusz Palikot zaproponował wprowadzenie trzech zasad, które ułatwią życie obywatelom. To zastąpienie zaświadczeń oświadczeniami, "zasada milczącej zgody" i jawność urzędowych dokumentów. - To obywatel ma być silny wobec państwa, a nie odwrotnie - przekonywał Palikot.
Pierwszy z postulatów Palikota to "oświadczenie zamiast zaświadczeń". Jak mówił polityk, w ubiegłym roku w Polsce wydanych zostało około 100 mln zaświadczeń, m.in. w sprawie niekaralności. - A w każdym z tych przypadków wystarczy napisać: "Ja, Janusz Palikot nie byłem karany". I to wystarcza. Ja nie muszę starać się w sądzie o zaświadczenie o nie byciu karanym. To jest tak banalnie proste. I jeśli kłamię, mówię nieprawdę, to składam fałszywe świadectwo przed organami publicznymi i ponoszę za to karę, także utratę wolności - mówił Palikot.
Drugi z postulatów to "zasada milczącej zgody". - Jeśli w terminie 90 dni nie mam decyzji administracyjnej, to mogę działać. Niech się urzędnicy martwią tym, że nie zdążyli, żeby wreszcie przestało tak być, że to my się musimy martwić za nasze państwo - podkreślał poseł PO.
Trzecia propozycja Palikota to "jawność dokumentów urzędowych". - Nie ma tajnych dokumentów: przetargi, protokoły z posiedzeń z komisji, wszystko ma być jawne i ja nie muszę udowadniać swojego interesu w sprawie jak idę do urzędu, żeby poprosić o jakiś dokument, np. protokół z posiedzenia komisji przetargowej - mówił polityk.
Za rejestracją związków partnerskich
Janusz Palikot opowiedział się podczas kongresu ruchu swojego poparcia m.in. za rejestracją związków partnerskich, hetero i homoseksualnych oraz za darmowym dostępem do internetu.
Postulat związków partnerskich, hetero i homoseksualnych - jak mówił - dotyczy tego, by mieli oni prawa podatkowe i majątkowe, jak związki małżeńskie. - Często są to związki znacznie lepsze, niż te uświęcone związkiem małżeńskim. Nie ma żadnego powodu, by byli tak karani - podkreślił.
Palikot opowiedział się również za powszechnym dostępem do internetu. - Internet nie może być barierą, elementem wykluczenia ludzi, których na to nie stać. W związku z tym musi być jako jeden z najważniejszych postulatów nowoczesnej Polski - powszechny dostęp do internetu za darmo - powiedział.
1% na kulturę
Jednym z postulatów zaprezentowanych przez Janusza Palikota jest przeznaczenie 1% budżetu na kulturę. Według niego, to kultura, a nie armia chroni społeczeństwo.
- Bez tego postulatu nigdy nie zmienimy Polski i nie uczynimy jej krajem nowoczesnym i nie zmienimy siebie do końca i nie uczynimy nas samych ludźmi nowoczesnymi - przekonywał Palikot.
- Od setek lat wydajemy ogromne pieniądze na armię i żadna z tych armii nigdy nas nie obroniła. Teraz w budżecie mamy aż 2% na armię. Co nas obroniło przez te 200 lat, jako ludzi mówiących tym samym językiem, czytającym te same książki, słuchających Chopina? Obroniła nas kultura, nie armia - podkreślił Palikot. Nie tylko Palikot
Oprócz Palikota na kongresie głos zabrali zaproszeni goście: m.in. poseł SLD Ryszard Kalisz, poseł PO Kazimierz Kutz, prof. Magdalena Środa i Manuela Gretkowska.
Ryszard Kalisz (SLD) przekonywał podczas kongresu, że w Polsce zapomniano o konstytucji. Jak podkreślał, państwo ma być dla obywatela - a nie odwrotnie, a w polityce trzeba mówić prawdę.
- Polska dzisiaj znalazła się w bardzo specyficznym miejscu po 21 latach od odzyskania niepodległości - mówił Kalisz w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki.
W jego ocenie, przede wszystkim zapomniano o konstytucji, która stanowi - jak przypomniał poseł Sojuszu - "że Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli". - I kobiet, i mężczyzn, i tych, którzy wierzą, i nie wierzą, i tych, którzy wierzą w tego czy innego Boga, i niepełnosprawnych, i tych, którzy kochają się inaczej - podkreślił poseł Sojuszu.
- Nasz kraj, nasze państwo jest tylko po to i aż po to, by gwarantować prawa i wolności obywatelskie. Nic więcej nam państwo nie daje, bo utrzymywane jest z naszych podatków - mówił Kalisz.
- Politycy są tylko po to, żeby o tym pamiętali. Żebym ja o tym pamiętał i żeby Janusz o tym pamiętał i tych wszystkich 460 polityków w sejmie - dodał.
Jak przekonywał, nie może być tak, że są "jakieś interesy partyjne, jakieś interesy tego czy innego polityka". - Oni tylko mają służyć obywatelom - ocenił Kalisz. Zauważył, że obecnie na listach wyborczych na dwóch pierwszych miejscach "aparat partyjny ustawia samych siebie, a na trzecim, czwartym, piątym miejscu tych, którzy nie zagrażają".
- Później w sejmie 90% posłów nie wie za czym głosuje i uchwalane są niemądre ustawy - powiedział polityk SLD.
Jak mówił, w polityce "trzeba mówić prawdę", a - w jego ocenie - "prawda polega na tym, że klasa polityczna dzisiaj jest sama dla siebie". - Przed dwa, trzy ostatnie lata słyszeliśmy agrarny spór - kto kogo do ziemi - stwierdził poseł SLD.
- Jeżeli Polska nie będzie modernizacyjna, jeśli obywatele nie stworzą społeczeństwa obywatelskiego, które będzie poganiało polityków na rzecz modernizacji Polski, nasz kraj będzie na peryferiach, a musimy być czołowym krajem Europy, bo jesteśmy wielkim krajem - przekonywał Kalisz.
Kutz: Palikot to Don Kichot, rewolucjonista
Kazimierz Kutz określił Janusza Palikota jako Don Kichota, rewolucjonistę bez grama demagogii. - Oto ten Don Kichot polskiej polityki - a Don Kichoci zawsze zwyciężają - za własne pieniądze, z własnej przekory, charakteru zaprosił państwa, którzy z własnej woli, za własne pieniądze tu przyjechali. Czegoś takiego jeszcze nie było. Nie uczestniczyłem jeszcze w takim spektaklu, (...); w związku z tym jako stary grzyb chyba trochę młodnieję - mówił Kutz w warszawskiej Sali Kongresowej.
Palikota określił jako "prototyp czegoś, co może się zacząć". - Uchylił okno i wpuszcza do zatęchłego pokoju trochę świeżego powietrza - powiedział Kutz o Palikocie. Odniósł się w ten sposób do słów szefa rządu Donalda Tuska wypowiedzianych 25 września odnośnie braku decyzji Palikota, czy jest w PO czy poza nią. Premier mówił wówczas, by Palikot nie stał w przeciągu, bo "trochę wieje".
- Polskiemu życiu publicznemu bardzo potrzebny jest tlen (...). Wy jesteście tym tlenem - powiedział Kutz do uczestników kongresu.
W sobotę Palikot napisał na swoim blogu: "Dziś przekonamy się kto ma większą siłę przekazu: czy wyczerpany i wypluty z pomysłów Premier, który zaleca Polakom, aby przez kolejne lata gryźli trawę i zaciskali zęby, a przy tym radośnie obiecuje, że już za kolejnym zakrętem czeka nas piękny widok, czy tysiące młodych ludzi, którzy zgadzają się z Kazimierzem Kutzem, że Platforma straciła powab uroczej panny i stała się dupowatą, starą, zgryźliwą i zgnuśniałą ciotką".
Palikot na przemian deklarował, że zakładany przez niego Ruch ma pomóc Platformie, albo "lekko ją oskubać" i "zmiażdżyć SLD". Ocenił też, że PO jest niezdolna do głębszych zmian, bo paraliżuje ją konflikt między Donaldem Tuskiem a Grzegorzem Schetyną. Polityk PO mówi, że chciałby powrotu do rdzenia, z którego powstała Platforma - partii liberalnej także pod względem obyczajowym i światopoglądowym. Podkreśla też, że przychodzą do niego "całe tłumy" osób, deklarując chęć współpracy.
Ci, dla których zabraknie miejsc w Sali Kongresowej, będą mogli oglądać przebieg kongresu na telebimie ustawionym przed Pałacem Kultury, albo dzięki internetowej transmisji na żywo.