Arabia Saudyjska - wschodząca potęga militarna Bliskiego Wschodu
W ubiegłym tygodniu samoloty Arabii Saudyjskiej oraz jej sojuszników z Egiptu, Maroka, Sudanu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kataru, Bahrajnu, Kuwejtu i Jordanii rozpoczęły naloty na szyickich rebeliantów Houti w Jemenie.
Międzynarodowa koalicja, która otrzymuje logistyczne i wywiadowcze wsparcie od Amerykanów, wprost oskarża Iran o wspieranie bojowników Houti. Wielu zachodnich analityków podkreśla, że toczący się konflikt jest niczym innym, jak próbą sił szyickiego Iranu i sunnickiej Arabii Saudyjskiej.
Nie jest wykluczone, że całość nie skończy się jedynie na "bezpiecznych" nalotach i by całkowicie spacyfikować rebelię, koalicja pod wodzą Saudów będzie musiała wysłać do Jemenu wojska lądowe. Na kolejnych slajdach przedstawiamy elementy armii, które mogą zostać wykorzystane w razie dalszej eskalacji konfliktu. Jeśli do niej dojdzie, to właśnie siły zbrojne Saudów, które w krótkim czasie zyskały status regionalnej potęgi, będą nadawały ton wojnie.
Na zdjęciu: kolumna saudyjskich wojsk lądowych w czasie operacji Pustynna Burza w 1991 roku.
oprac. Adam Parfieniuk, Wirtualna Polska
Czołgi Abrams
Saudowie posiadają ponad 315 czołgów Abrams w wariancie M1A1 i M1A2, które są w trakcie przechodzenia procesu modernizacji do nowocześniejszej wersji M1A2S. Armia planuje także zakup kolejnych 69 sztuk tego amerykańskiego czołgu trzeciej generacji.
Istnieje prawdopodobieństwo, że najnowsze Saudyjskie czołgi już wkrótce przejdą chrzest bojowy. Władze w Rijadzie zadeklarowały, że nie zaprzestaną walk, dopóki całkowicie nie wygaszą rebelii Houti, co może być równoznaczne z koniecznością wkroczenia sił lądowych.
W poniedziałek w mediach pojawiły się spekulacje o przemieszczaniu się saudyjskich czołgów pod osłoną nocy w kierunku granicy z Jemenem. Coraz częściej mówi się również, że w ewentualnej interwencji lądowej Arabię Saudyjską miałby wspierać Egipt, który już teraz walczy z Houti na morzu i w powietrzu.
Na zdjęciu: czołg M1A2SEP Abrams (należący do armii USA).
Rakiety TOW
W swoich arsenałach Arabia Saudyjska zmagazynowała kilkadziesiąt tysięcy pocisków TOW (ang. Tube-launched, Optically tracked, Wire-guided) w różnych wariantach. Jak wskazuje sama nazwa, rakiety TOW są wystrzeliwane z wyrzutni, naprowadzane optycznie i kierowane przewodowo. Ich maksymalny zasięg, zależnie od typu, wynosi 3000-3750 metrów. Wykorzystywany jest przede wszystkim do rażenia celów opancerzonych i niszczenia fortyfikacji.
To właśnie możliwości burzące niektórych typów rakiet TOW mogą być potencjalnie przydatne w walce z rebeliantami Houti, którzy okupują posterunki i bazy w górach. TOW-y mogą też okazać się pomocne w rozbijaniu kolumn transportowych, którymi bojownicy przerzucają sprzęt i ludzi. Oczywiście podstawowym warunkiem ich użycia byłaby decyzja o inwazji lądowej.
Na zdjęciu: amerykańscy marines odpalają pocisk TOW z wyrzutni osadzonej na pojeździe HMMWV. Oprócz TOW-ów, Arabia Saudyjska ma także ponad 15 tysięcy samochodów tego typu.
System rakietowy Astros-II
Baterie Astros-II są jednym z szeregu systemów rakietowych i artyleryjskich, którymi dysponuje Arabia Saudyjska. Królestwo już w przeszłości z powodzeniem wykorzystywało te rakiety w czasie operacji Pustynna Burza w Iraku w 1991 roku.
W Jemenie wyrzutnie Astros-II mogą okazać się przydatne do ostrzału dużych zgrupowań wojsk wroga, zanim siły lądowe zdecydują się na bezpośrednią konfrontację. Z reguły taka operacja przeprowadzana jest przez kilkanaście jednostek, z których jedna połowa bierze udział w ostrzale, a druga służy jako mobilny magazyn zapasowych rakiet. Takiemu zespołowi towarzyszy pojazd wyposażony w radarowy system kontroli ognia. Platforma przenoszącą baterie Astros-II jest przystosowana do poruszania się w trudnym terenie i napędzana na wszystkie sześć kół.
Na zdjęciu: system Astros-II odpala rakiety SS-30. Saudowie kupili ten sprzęt od Brazylii.
Myśliwce F-15
W ubiegłym tygodniu nad pogranicze jemeńsko-saudyjskie wzniosło się ponad 100 myśliwców, które rozpoczęły odpieranie rebelii Houti. Jak podawał "Washington Post", większość z nich to właśnie F-15SA. Saudyjczycy kupili 84 maszyny od Amerykanów w 2010 roku za niemal 30 miliardów dolarów. W ramach umowy dostarczono także pociski, części zamienne, zapewniono serwis oraz logistykę. Była to największa jednorazowa transakcja w historii amerykańskiej zbrojeniówki.
To właśnie samoloty F-15 są kluczem do opanowania jemeńskiej rebelii. Dzięki nim Saudowie uzyskali pełną kontrolę nad przestrzenią powietrzną tego kraju, zniszczyli stanowiska przeciwlotnicze oraz sparaliżowali działanie baz lądowych i lotniczych. W ciągu kilku dni zginęło także kilku liderów rebelii Houti. Wszystko udało się osiągnąć kosztem straty jednego samolotu (dwaj piloci skutecznie się katapultowali).
Na zdjęciu: saudyjskie F-15 w szyku.
Myśliwce Eurofighter Typhoon
Eurofightery, które kojarzą się głównie z patrolowaniem europejskiej przestrzeni powietrznej (posiadają je Wielka Brytania, Włochy i Austria), są też filarem lotnictwa Arabii Saudyjskiej. Królestwo ma już 42 maszyny tego typu, ale to jeszcze nie koniec. By wypełnić umowę zawartą w 2007 roku, koncern BAE Systems musi dostarczyć jeszcze 30 samolotów.
Nowe nabytki saudyjskich wojsk lotniczych przeszły chrzest bojowy w wojnie z Państwem Islamskim. Począwszy od września 2014 roku Eurofightery wyposażone w nowoczesne pociski Paveway IV atakowały pozycje dżihadystów. Według doniesień z jemeńskiego frontu, samoloty biorą także udział walkach z rebeliantami. Jeden z saudyjskich dowódców przekazał w niedzielę, że dzięki nalotom F-15 i Eurofoghterów Houti zostali całkowicie pozbawieni lotnictwa.
Na zdjęciu: para saudyjskich myśliwców Eurofighter EF-2000 Typhoon.
Śmigłowce Apache
Apache są podstawowymi śmigłowcami szturmowymi sił zbrojnych królestwa. Saudowie podpatrzyli je w akcji przy okazji operacji Pustynna Burza w 1991 roku w Iraku. Amerykanie wykorzystywali wówczas lądowiska po saudyjskiej strojnie granicy, skąd przypuszczali ataki na armię Saddama. Dziś Arabia Saudyjska ma 82 maszyny, pracuje nad zmodernizowaniem całej floty oraz planuje zakup kolejnych 29 sztuk. Śmigłowce wyposażone są w pociski AGM-114 Hellfire.
Maszyny wyprodukowane przez Amerykanów już raz brały udział w tłumieniu rebelii Houti w Jemenie. W styczniu 2010 roku bojownicy ogłosili nawet, że udało im się strącić jeden z saudyjskich śmigłowców, jednak władze w Rijadzie nigdy tego nie potwierdziły.
Oprócz szturmowych Apache, Arabia Saudyjska posiada także pokaźną flotę wielozadaniowych Black Hawków, która wkrótce ma się rozrosnąć do prawie 70 maszyn.
Na zdjęciu: śmigłowiec Apache WAH-64D (należący do armii Wielkiej Brytanii).
Marynarka Wojenna
Saudyjska marynarka wojenna składa się z czterech komponentów - francuskich fregat, brytyjskich okrętów przeciwminowych oraz amerykańskich korwet i patrolowców. Choć królestwo nie posiada okrętów podwodnych, to jego pozostałe jednostki w pełni spełniają kryteria nowoczesnych morskich sił zbrojnych.
Okręty Saudów już biorą udział w operacji wymierzonej w rebelię Houti. Jednostki blokują jemeńskie porty, by zapobiec zaopatrywaniu i dozbrajaniu bojowników. W ślady Arabii poszedł Egipt, który również zaangażował swoje okręty.
Egipska marynarka wojenna zdążyła ostrzelać kolumnę rebeliantów w Adenie i do spółki z Saudyjczykami zablokować ważną strategicznie cieśninę Bab Al-Mandab, łączącą Morze Czerwone i Ocean Indyjski. Pojawiły się także niesprawdzone doniesienia o ostrzegawczych strzałach egipskich jednostek w kierunku irańskich okrętów.
Na zdjęciu: fregata "Al Dammam" typu Al Riyadh (zmodyfikowany francuski projekt La Fayette).
Rakiety balistyczne
Ostateczna broń w arsenale królestwa skrywa się w samym środku kraju, pośród kamienistych wzgórz, które skrywają rakietowy kompleks. Jego istnienie ujawnił w 2013 roku biuletyn IHS Jane's, który opublikował analizę zdjęć satelitarnych. Zdaniem badaczy, instalacja powstałą prawdopodobnie w 2008 roku, a pociski balistyczne są nieustannie skierowane w stronę dwóch największych rywali - Izraela i Iranu, których stolice pozostają w zasięgu rakiet.
Choć wyprodukowane w Chinach rakiety DF-3 są w stanie przenosić głowice nuklearne, te w kompleksie Al Watah są uzbrojone w konwencjonalnie, bo królestwo nie posiada broni jądrowej. Wielu ekspertów wskazuje jednak, że jeśli Iran skonstruuje swoją bombę atomową, to Arabia Saudyjska też dołoży wszelkich starań, by ją pozyskać.
Na zdjęciu: satelitarna fotografia kompleksu Al Watah.
oprac. Adam Parfieniuk