Żywiecczyzna walczy z nadmiarem śniegu
Śnieg uniemożliwia dotarcie do wielu przysiółków na Żywiecczyźnie (Śląskie). Najpoważniejsza sytuacja była w gminach: Milówka, Koszarawa, Ujsoły, Rajcza, Świnna i Czernichów. Samorządom skończyły się już pieniądze na odśnieżanie.
W Ujsołach od świata odciętych jest pięć przysiółków. To pojedyncze budynki, ale i miejsca z kilkunastoma gospodarstwami. Wójt Tadeusz Piętka powiedział, że z trudno dostępnego nawet latem przysiółka Pałom dotarły w sobotę sygnały, iż mieszkańcom trzech domów zaczyna brakować żywności. Ludzie z pomocą dotrą tam na skuterach śnieżnych.
Choć opady ustały w Ujsołach, samorząd nie nadąża z odśnieżaniem. To gmina, która obejmuje tereny położone wysoko w górach. Śniegu spadło tam średnio około 2 metrów. Miejscami jego pokrywa jest znacznie większa. Piętka powiedział, że do odśnieżania wykorzystywany jest także sprzęt prywatny, przede wszystkim koparki. Dodał jednak, że skończyły się przeznaczone na ten cel fundusze. - Utrzymujemy około 70 km dróg. W ciągu doby na ten cel przeznaczamy teraz 30 do 50 tysięcy złotych. Nasze pieniądze już się wyczerpały. Zwróciliśmy się do wojewody o pomoc i uzyskaliśmy przyrzeczenie, że dostaniemy pieniądze. Żeby udrożnić drogi potrzebujemy dwóch, trzech dni - powiedział.
W gminie Lipowa nie ma dojazdu do niektórych domostw w przysiółkach Jastrząbka, Gwizdałówka i do Wandzlów, a także w sołectwach Ostre i Twardorzeczka.
Służby prasowe wojewody śląskiego podały, że do niesienia pomocy w nagłych przypadkach gotowi są ratownicy GOPR, którzy dysponują skuterami śnieżnymi. W dostarczeniu żywności, wody, pomocy medycznej w każdej chwili pomóc mogą także funkcjonariusze Karpackiego Oddziału Straży Granicznej. Wójtowie poinformowali, że decyzje o ewentualnym zawieszeniu zajęć w gminnych szkołach zapadną w niedzielę. Na Żywiecczyźnie główne drogi są przejezdne.
W powiecie strażacy z jednostek ochotniczych usuwają śnieg zalegający na dachach obiektów użyteczności publicznej. Rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Żywcu Marek Tetłak zaapelował do właścicieli prywatnych domów, by w miarę możliwości również usuwali go także ze swoich budynków. - Przy odwilży ciężar śniegu znacząco rośnie i może dojść do sytuacji, w której konstrukcja dachu nie wytrzyma takiego naporu - powiedział.
Zdaniem wójta Milówki Roberta Piętki, nagła odwilż w Beskidach mogłaby prowadzić do jeszcze jednego niebezpieczeństwa: mocno zmrożona ziemia nie jest w stanie wchłonąć ogromnych ilości wody z topniejącego śniegu. Zaistniałoby zatem niebezpieczeństwo wystąpienia powodzi. Synoptycy prognozują jednak, że mróz w poniedziałek powinien wrócić. Może także spaść śnieg.