"Żywe tarcze" o skutkach bombardowania Bagdadu
Celem brytyjsko-amerykańskich bombardowań Bagdadu są codziennie również mieszkalne dzielnice pięciomilionowego miasta, co powoduje setki ofiar - oświadczyli Hiszpanie, którzy byli "żywymi tarczami" w Iraku.
Manuel Fernadez i Imanol Telleria, którzy przyjechali w czwartek z Bagdadu, twierdzili na konferencji prasowej w Bilbao, że "jest kłamstwem, iż atakuje się wyłącznie gmachy publiczne, ponieważ codziennie siły sojuszu brytyjsko-amerykańskiego przypuszczają ataki na mieszkalne dzielnice Bagdadu".
"Widzieliśmy to na własne oczy" - oświadczyli obaj Hiszpanie, którzy oceniają na "setki zabitych" rozmiary codziennych strat irackich wśród cywilnej ludności Bagdadu.
Fernandez i Telleria powiedzieli dziennikarzom, że motywem wyjazdu do Iraku ich i ich towarzyszy, którzy tam pozostali, było wyrażenie Irakijczykom "solidarności milionów ludzi, którzy są na całym świecie przeciwko tej interwencji wojskowej".
"Mogliśmy się przekonać, że społeczeństwo irackie jest zdeterminowane i postanowiło się bronić" - zadeklarował Manuel Fernadez.
Obaj Hiszpanie opisywali dramatyczne sceny, jakich świadkami byli po bombardowaniach mieszkalnych dzielnic stolicy Iraku, gdy musieli patrzeć na rozpacz rodziców zabitych i "porozrywanych na kawałki dzieci".
W przekonaniu obu Hiszpanów szturm Bagdadu spowoduje "prawdziwe jatki", ponieważ zbrojna milicja i cywile będą stawiać silny opór wojskom alianckim. (mp)