Zyta Gilowska: mam polityczny feler
Stwierdziła Zyta Gilowska w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że nigdy nie doświadczyła w najmniejszym nawet stopniu pustki, ani gdy pięć lat temu opuściła PO, ani dwa lata temu, gdy opuściła sejm. - Ale ja mam polityczny feler, brakuje mi genu władzy.
31.03.2010 | aktual.: 31.03.2010 10:47
- Lech i Jarosław Kaczyńscy są klasycznymi mężczyznami ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu - oceniła w rozmowie. - Są bardzo uprzejmi w stosunku do kobiet, bardzo solidni w działaniu. Są też opiekuńczy. A w zamian oczekują otwartości w relacjach, konsekwencji i lojalności - dodała była minister finansów.
Natomiast premierowi Donaldowi Tuskowi w opinii Gilowskiej daleko do "klasycznego mężczyzny". - Myślałam, że jest taki. Ale okazał się inny - stwierdziła. Według Gilowskiej Tusk ma skłonności "do bycia kapryśnym i do okrucieństwa". - Nie mówię oczywiście, że jest to kapryśny okrutnik, niczym jakiś orientalny władca - dodała Gilowska.
Zdaniem Gilowskiej "żadnej skłonności do okrucieństwa nie wykazuje" Lech Kaczyński. - Absolutnie żadnej takiej skłonności nie wykazywał Maciej Płażyński. Podaję tylko przykłady. Żeby nie wykazywać skłonności do okrucieństwa, to trzeba jej w sobie nie mieć. A jeśli się ją trochę ma, to trzeba być na tyle dobrym, żeby tę skłonność w sobie ujarzmić - oceniła była minister finansów.
O swoim odejściu z Platformy Obywatelskiej mówiła: "moja decyzja o definitywnym odejściu z PO była spowodowana gwałtowną i bezpowrotną utratą zaufania do osób, z którymi tam pracowałam." - Na tzw. różnych polach świadczyłam dla PO rozmaite przysługi. I w sejmie, i jeździłam po Polsce, odwiedzając ich regiony, promując najpierw referendum przedakcesyjne, potem referendum akcesyjne, a w międzyczasie kampanię samorządową - wyliczała Gilowska. Podkreśliła, że była to ciężka praca, którą "wykonywała w przeświadczeniu, że jest pożyteczna".