Zwolnili go z pracy, bo upomniał się o przerwę
Studenci w Warszawie przed siedzibą jednego z banków protestowali w obronie praw pracowniczych. Domagali się stałych umów i sprawiedliwego traktowania. Pretekstem do zorganizowania pikiety była sprawa Macieja Łapskiego, który uważa, że został bezprawnie zwolniony z call center jednego z banków.
02.02.2011 21:45
Jak opowiada Łapski, o jego zwolnieniu z pracy przesądziło to, że walczył o swoje prawa: upominał się o pięciominutowe przerwy, które należą się co godzinę każdemu. - A zdarzało się, że pracowaliśmy cały dzień bez przerwy, cały czas odbierając telefony - opisuje Maciek. Większość - tak jak on - pracowała na umowę o dzieło. - Bank pozbawił nas większości praw - mówi. - Bo taką osobę w każdej chwili, bez wypowiedzenia, można zwolnić.
Łapski zwraca uwagę, że umowy o dzieło są złą metodą zatrudnienia, ponieważ nie dają stabilizacji. Nie mogą występować w obronie swoich interesów, nie mają prawa do urlopu, mogą być zwolnieni w każdej chwili.
Piotr Ikonowicz, działacz lewicowy powiedział, że zatrudnianie na umowę o dzieło - nie tylko studentów - jest sposobem na omijanie kodeksu pracy. Dla niego jest to forma wyzysku. Jego zdaniem pracownicy powinni mieć zapewnioną co najmniej płacę minimalną.
Bartłomiej Kozek z partii Zieloni 2004 uważa, że studenci powinni mieć zapewnioną ochronę w pracy. Dorabianie przez nich podczas studiów najczęściej jest spowodowane trudną sytuacją życiową oraz źle działającym systemem pomocy socjalnej na uczelni. Uważa on, że takiego problemu by nie było, gdyby studenci mieli wyższe stypendia socjalne i naukowe.
Warszawska pikieta była też zorganizowana na znak protestu przeciwko mobbowaniu ich w pracy. W banku, w którym pracował Maciej Łapski jako formę mobilizacji stosowano wyświetlanie napisów na monitorach "My to wszystko widzimy", "klienci się od nas odwracają!!!", "serwisy spadają!!!".