Zwierzęta gadały ludzkim głosem
Najprawdziwszy cud wydarzył się we wsi Ostrzyca na Pomorzu Zachodnim. Tam
w Wigilię zwierzęta przemówiły ludzkim głosem. Fakt ma świadków!
Ostrzyckie zwierzęta podsłuchali tamtejsi gospodarze - Jerzy Furmańczyk i Stanisław Szymański. Opowiedzieli nam, co usłyszeli.
27.12.2004 06:43
Najpierw obaj wdrapali się na stryszek stajni. W wygodnej czatowni w ciepłym sianku spokojnie słuchali wigilijnych rozmów zwierząt. Ale pogaduszki czworonogów nie były miłe dla ucha gospodarzy!
-_ Do czego to doszło! Żeby facetów kolczykować_ - oburzał się kozioł Antek. Zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej, w tym roku został zakolczykowany specjalnym żółtym identyfikatorem.
-_ W oborze jest za ciasno i pełno much, bo nie ma jaskółek - żaliła się krowa Mysia. Kiedyś jaskółki zżerały w wielkich ilościach upierdliwe muchy. Ptaków już w oborze nie uświadczysz, bo ich gniazda musieli zniszczyć gospodarze! Mówili, że to znowu przez unijne dyrektywy. Co też ci ludzie nie wymyślą!_
Najbardziej złośliwa okazała się kobyłka Baśka. -_ Stanisław Szymański owies podbiera i zamiast nam do stajni w żłób sypać, to do worka pakuje, a później gdzieś wynosi!_ - nakablowała kobyła.
-_ Ażeby podkowę zgubiła, nędza wredna_ - mówi przejęty Szymański. _ Po zadzie kilka razy witką przed świętami dostała, bo do stajni wejść nie chciała, to teraz mści się kobyła!_
Piotr Piwowarczyk