"Zwiększamy liczbę żandarmów". Nowa faza poszukiwań Borysa
W akcji poszukiwawczej Grzegorza Borysa, podejrzanego o zabójstwo swojego syna, od pięciu dni bierze udział ponad tysiąc funkcjonariuszy z różnych służb mundurowych, w tym kilkuset żandarmów z całej Polski. Policja zakreśliła obszar, gdzie może ukrywać się mężczyzna.
Wydział Żandarmerii Wojskowej w Gdyni będący w strukturach elbląskiego oddziału, którego komendantem jest płk Andrzej Nowakowski prowadzi śledztwo, pod nadzorem Wydziału ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, w sprawie zabójstwa 6-letniego chłopca.
- Grzegorza Borysa traktujemy jako osobę szczególnie niebezpieczną. Jest podejrzany o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Może mieć przy sobie nóż - mówił PAP komendant oddziału Żandarmerii Wojskowej w Elblągu płk Andrzej Nowakowski.
W działaniach poszukiwawczych od pięciu dni bierze udział ponad tysiąc funkcjonariuszy z różnych służb mundurowych, w tym kilkuset żandarmów z całej Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Wciąż zwiększamy liczbę żandarmów w tej akcji. Działamy nie tylko na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, ale również w innych miejscach, o których nie mogę mówić - tłumaczył w rozmowie z PAP płk Nowakowski.
Zaznaczył, że w akcję zostały zaangażowane m.in. oddziały specjalne z Mińska Mazowieckiego oraz z Warszawy.
Dodał, że ŻW realizuje na miejscu szereg powiązanych ze sobą działań. - Oczywiście współdziałamy z policją, leśnikami, strażą graniczną czy strażą pożarną - wyjaśniał i zaznaczył, że w akcji biorą udział również dwa śmigłowce, jeden Marynarki Wojennej, drugi policyjny.
Grzegorz Borys jest szczególnie niebezpieczny
- Liczba funkcjonariuszy wciąż się zwiększa, żeby jak najszybciej doprowadzić do zakończenia działań - stwierdził komendant.
Wyjaśnił, że poszukiwany Grzegorz Borys nie ma nic wspólnego z Żandarmerią Wojskową. - Poszukiwany jest starszym marynarzem - zaznaczył.
Podkreślił, że jest on niebezpieczny. - Jest podejrzany o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, więc tak jest traktowany, jako szczególnie niebezpieczny - mówił.
- W trakcie poszukiwań bierzemy pod uwagę jego doświadczenie. W tym także znajomości okolicznych terenów zielonych - dodał pułkownik.
Przeczytaj także: