Związkowcy przyjmują zaproszenie Wałęsy. "Taczka będzie czekać albo na ciebie, albo na mnie"
10 lipca w Warszawie na obchodach miesięcznicy smoleńskiej ma dojść do konfrontacji Lecha Wałęsy i związkowców z gdańskiej stoczni. Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, były prezydent ma się spotkać ze stoczniowcami także na ich terenie. Bez ochrony i dziennikarzy.
Związkowcy zarzucają Lechowi Wałęsie, że donosił na swoich kolegów i za to nie przeprosił. – Powinien się poddać autolustracji. Wtedy będzie wiadomo, kto kłamie – mówi Karol Guzikiewicz, wiceszef stoczniowej "Solidarności".
Wałęsa zapowiedział, że nie zamierza składać wniosku o autolustrację. I pisze o Guzikiewiczu: - Użył argumentacji w wersji SB-ckiej, pomawiając i obrażając mnie. Żądam spotkania z całą załogą stoczni. Jeśli tego nie zrobi, to ja zaproszę stoczniowców na takowe spotkanie.
Związkowcy zamierzają podjąć wyzwanie byłego prezydenta. - Po rozmowach z stoczniowcami przyjmuję rzuconą rękawice i deklaruję zorganizowanie spotkania w sprawach dotyczących twojej współpracy z SB. Spotkanie będzie się mogło odbyć bez dziennikarzy i funkcjonariuszy BOR w wyznaczonym miejscu na stoczni. My nie jesteśmy tchórzami. Taczka będzie czekać albo na ciebie, albo na mnie – mówi Wirtualnej Polsce Karol Guzikiewicz.
Lech Wałęsa zapowiedział, że stawi się 10 lipca w Warszawie w proteście przeciwko zarzutom, jakie postawiono Władysławowi Frasyniukowi po tym, jak blokował przemarsz na poprzedniej miesięcznicy. Po tej zapowiedzi związkowcy także postanowili przyjechać do stolicy, by protestować przeciwko Wałęsie.