Związki zawodowe wyszły z posiedzenia Komisji Trójstronnej
Związki zawodowe wyszły po 30 minutach z obrad Komisji Trójstronnej i zawiesiły swój udział w jej pracach. Związki domagają się ustąpienia z funkcji przewodniczącego Komisji ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz jego dymisji z funkcji ministra pracy. Największe centrale związkowe - Solidarność, OPZZ i Forum Związków Zawodowych - powołały ogólnopolski komitet protestacyjno-strajkowy - poinformował przewodniczący Solidarności Piotr Duda. - Jestem gotowy do powrotu do stołu w każdej chwili, ale związkowcy przyjechali dziś na wojnę z państwem polskim - mówi Donald Tusk.
26.06.2013 | aktual.: 26.06.2013 17:33
- Dialog nie polega na tym, że związki każą, a rząd, parlament, pracodawcy wykonują polecenia - powiedział premier Donald Tusk. Jak mówił premier, związkowcy wygłosili na posiedzeniu komisji komunikat, że nie widzą sensu, aby prowadzić dialog, mimo że spotkania Komisji, według Tuska, potwierdzały, że ma on sens.
- Płaca minimalna została podwyższona, najwyraźniej to właśnie przestraszyło związkowców, bo nie daje pola do prawdziwej, uzasadnionej konfrontacji - powiedział Tusk.
- Największe centrale związkowe - Solidarność, OPZZ i Forum Związków Zawodowych - powołały ogólnopolski komitet protestacyjno-strajkowy - poinformował przewodniczący Solidarności Piotr Duda.
- Przewodniczący Duda ogłosił śmierć dialogu społecznego i wyszedł z sali. Jestem przekonany, że przyjdzie jeszcze czas na refleksję, bo alternatywą dla dialogu jest złowrogie milczenie, a później nieuchronny konflikt, a to byłby najgłupszy scenariusz, bo Polska potrzebuje dzisiaj wszystkiego, tylko na pewno nie konfliktów, zamieszek i strajków - mówił premier.
Dodał, że nie bardzo rozumie, dlaczego "niektórzy są tak bardzo zainteresowani, żeby przeć w tę stronę".
- Jestem gotowy do powrotu do stołu w każdej chwili - zapewnił.
W ocenie Tuska związkowcy nie są gotowi do poważnej rozmowy i dlatego szukają - jego zdaniem dość nieudolnie - pretekstu, aby zerwanie tego dialogu uzasadnić. - Ale na szczęście mamy nagrania dotyczące poprzedniego i dzisiejszego spotkania. Za chwilę wyjdą do państwa pracodawcy - to jest kilkadziesiąt osób, którzy uczestniczyli w tym spotkaniu - i powiedzą, jak ta sprawa wygląda. Udostępnimy mediom nagranie z przebiegu tego spotkania - sami zobaczycie, kto chciał rozmawiać, a kto nie - mówił premier dziennikarzom.
Podkreślił, że spełnienie postulatów związkowców - wycofanie nowelizacji Kodeksu pracy uelastyczniającej rozliczanie czasu pracy oraz oskładkowanie tzw. umów śmieciowych - nie jest obecnie możliwe.
- Rząd zaproponował bardzo umiarkowaną formę uelastycznienia rynku pracy, wyłącznie z jednym celem: by na rynku pojawiło się więcej miejsc pracy, a przynajmniej by nie zmalała ich liczba - mówił Tusk.
Przypomniał, że tych rozwiązań nikt nie może pracownikom narzucić, mogą być wprowadzane wyłącznie w drodze porozumienia.
Dodał, że jeśli chodzi o opodatkowanie i oskładkowanie tzw. umów śmieciowych, czyli różnych rodzajów umów zleceń i innych form zatrudnienia, które nie są stałym etatem, to "co do zasady ma podobny pogląd". - Ale dopóki w Polsce największym problemem jest brak pracy, dopóki bezrobocie jest dwucyfrowe, rząd będzie robił wszystko, aby miejsc pracy było jak najwięcej. (...) Dzisiaj spełnienie tego postulatu byłoby katastrofą dla rynku pracy - podkreślił.
"Minister pracy musi odejść"
Odnosząc się do postulatu związkowców, by odwołać ministra pracy i polityki społecznej, który jest przewodniczącym Komisji Trójstronnej, premier podkreślił, że Władysław Kosiniak-Kamysz jest "świetnym ministrem, który ciężko pracuje". - W moim rządzie z reguły stara się on reprezentować interes ludzi pracujących i szukających pracy. Wiem, dlaczego to jeden z postulatów związkowych, bo związkowcy dobrze wiedzą, że żaden sensowny rząd i żaden przyzwoity premier nie zwalnia ministrów dlatego, że związkowiec tak każe - i dlatego wysuwają postulaty, które wiadomo, że nie będą spełnione - mówił.
- W Polsce - póki mamy demokrację - nie będzie tak, że lider związkowy będzie wskazywał premierowi polskiego rządu, którego ministra ma zatrudnić, a którego zwolnić. Mowy nie ma - podkreślił Tusk.
- Nie obrażam się na związkowców i się nigdy nie obrażę, bo jestem zwolennikiem dialogu - mówił minister Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodał, że będzie zachęcał związkowców do powrotu do rozmów. Zapowiedział, że nie poda się do dymisji, czego domagają się związki.
- Myślę, że stawianie warunków panu premierowi czy rządowi, jak ma wyglądać skład rządu, żeby prowadzić dialog, (to) nie do końca na miejscu. Ja się do dymisji nie podaję - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Postulaty związkowców
Trzy centrale związkowe, które zerwały posiedzenie Komisji Trójstronnej, przedstawiły swoje postulaty w liście otwartym do premiera Donalda Tuska.
Związkowcy napisali m.in., że rząd uelastycznił Kodeks pracy, "mimo jednoznacznego sprzeciwu reprezentatywnych związków zawodowych".
"W efekcie powstaje projekt, zgodnie z którym pracownik może być zmuszony do pracy w wymiarze nawet 13 godzin dziennie, przez 6 dni w tygodniu, w okresie kilku miesięcy. Nowe rozwiązania umożliwiają odrzucenie ośmiogodzinnego dnia pracy i zniesienie dodatkowego wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych" - oceniają związkowcy.
Zarzucają rządowi brak działań. "Nie przedstawił żadnych propozycji mających na celu stabilizację zatrudnienia, ograniczenie umów cywilno-prawnych i umów na czas określony czy też objęcia obowiązkiem ubezpieczenia społecznego dochodów uzyskiwanych z umów o dzieło oraz uzależnienia wysokości składek na ubezpieczenie społeczne osób prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą od ich rzeczywistego dochodu" - wyliczają.
Związkowcy podkreślają, że rząd konsekwentnie odmawia też przedstawienia propozycji mających na celu dojście płacy minimalnej do poziomu 50 proc. średniego wynagrodzenia, a od 2010 r. zamraża płace w sferze budżetowej.
Wyliczają ponadto, że rząd nie reaguje na wnioski dotyczące podwyższenia progów dochodowych uprawniających do pomocy społecznej, sprzeciwia się odmiennej waloryzacji najniższych emerytur i rent, a "odkąd Władysław Kosiniak-Kamysz został mianowany przewodniczącym Trójstronnej Komisji, instytucja ta stała się fasadowa, a głos strony związkowej jest w niej całkowicie lekceważony".
Ministrowi pracy zarzucają też, że jest "nieskuteczny we wprowadzeniu w życie decyzji podjętych na obradach Komisji Trójstronnej" i "nie potrafił przeciwstawić się wzrostowi bezrobocia, chociaż jest to jego główny obowiązek".
"Od listopada 2011 roku, kiedy pan minister obejmował swoje stanowisko, do kwietnia 2013 roku stopa bezrobocia wzrosła z 12,1 proc. do 14,0 proc., czyli przybyło około 340 tys. osób pozostających bez pracy" - napisali związkowcy w liście do premiera.
Strajki planowane na wrzesień
Najbliższe spotkanie sztabów protestacyjnych zaplanowano na 4 lipca, a 11 lipca spotkają się prezydia trzech central związkowych i wtedy zapadną decyzje dotyczące planowanych na wrzesień strajków i protestów.
Przewodniczący OPZZ Jan Guz powiedział, że zawieszenie udziału związkowców w obradach Komisji Trójstronnej oznacza, że związki nie będą brały udziału w plenarnych posiedzeniach Komisji, w posiedzeniach prezydium, jej zespołach problemowych, nie będą też działały wojewódzkie komisje.
Piotr Duda powiedział, że na sali obrad zostali "ci, którzy będą prowadzić dialog dwustronny". - Którzy już dawno uszyli koalicję, czyli rząd i pracodawcy, i robią wszystko przeciwko stronie związkowej, czyli pracowniczej - powiedział Duda.
- My nie mamy zamiaru dłużej tego dialogu dwustronnego pracodawców i rządu wspierać. Mają teraz wolną rękę, niech sobie robią, co chcą - podkreślił Duda.
Związki domagają się ustąpienia z funkcji przewodniczącego Komisji ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz jego dymisji z funkcji ministra pracy. Chcą też m.in. wycofania z prac legislacyjnych zmian w kodeksie pracy, które zakładają uelastycznienie czasu pracy m.in. poprzez wydłużenie okresów rozliczeniowych pracy z 4 miesięcy do roku.
Związki kontra pracodawcy i rząd
Wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2014 r., waloryzacja rent i emerytur, założenia przyszłorocznego budżetu - to główne tematy rozpoczynającego się w Warszawie posiedzenia Komisji Trójstronnej.
Komisja Trójstronna to instytucja dialogu społecznego, tworzona przez przedstawicieli rządu, organizacji pracodawców prywatnych i związków zawodowych. Jak dotąd w większości zaplanowanych do omówienia na środę spraw członkowie Komisji nie osiągnęli porozumienia.
Rząd proponuje np., by w przyszłym roku płaca minimalna zwiększyła się o 5 proc., czyli o 80 zł i wyniosła co najmniej 1 680 zł. Proponuje także utrzymanie wskaźnika waloryzacji emerytur i rent w 2014 r. na ustawowym minimum wynoszącym 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w 2013 r.
Propozycje te akceptują pracodawcy, natomiast dla związków zawodowych są one nie do przyjęcia. Według związkowców minimalne wynagrodzenie w przyszłym roku powinno wzrosnąć o 120 zł, do 1720 zł, natomiast wskaźnik waloryzacji emerytur i rent powinien być nie mniejszy niż prognozowana stopa inflacji plus 50 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w roku poprzednim.
Przewodniczący środowemu spotkaniu minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz mówił przed obradami, że za każdym razem, gdy przychodzi do Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog", jest "pozytywnie nastawiony".
- Myślę, że udaje nam się sporo rzeczy przeprowadzać, proponując różne rozwiązania. Nie zawsze jest akceptacja strony związków zawodowych dla tych rozwiązań i to też rozumiem. Ale dialog to nie dyktat, to też przedstawianie swoich argumentów, to rozmowa, spotkanie i na to spotkanie dzisiaj liczę - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Zgodnie z ustawą o Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych do 20 maja pracownicy i pracodawcy mieli przedstawić wspólną propozycję m.in. w sprawie wzrostu w następnym roku minimalnego wynagrodzenia za pracę. Ponieważ dotąd nie ma zgody to kolejnym terminem jest 15 lipca. Jeśli do tego czasu Komisja nie dojdzie do porozumienia m.in. w sprawie minimalnego wynagrodzenia, wówczas do 15 września kwotę tę określi w rozporządzeniu rząd.