Zuzanna Kurtyka: to było upokarzające, nazwali mnie hieną cmentarną
Usłyszałam, że jestem hieną cmentarną, bo chcę zabrać miejsce na cmentarzu innym ludziom - powiedziała Zuzanna Kurtyka w rozmowie z "Do Rzeczy".
Wdowa po Januszu Kurtyce, który zginął w katastrofie smoleńskiej, w rozmowie z Cezarym Gmyzem opowiedziała o trudnościach związanych z pochowaniem męża. Gmyz przypomniał, że "wszyscy byli przekonani", że Kurtyka spocznie w tzw. krypcie profesorskiej w krakowskim kościele św. Piotra i Pawła, ale "na skutek nacisków profesora Franciszka Ziejki, rektora UJ, decyzję zmieniono". - Nie bardzo zdawałam sobie sprawę z tego co się wokół mnie dzieje. Cała ta awantura z pogrzebem jeszcze mnie tak bardzo wtedy nie obeszła - wyznała Kurtyka.
Janusz Kurtyka spoczął w kwaterze zasłużonych na Cmentarzu Rakowickim. Jego nagrobek odwołuje się do formy gotyckiej. - Pierwotny projekt miał inną formę, ale też oczywiście, gotycką. Koleżanka dała mi kontakt do prof. ASP Piotra Suchodolskiego, artysty rzeźbiarza. Po wielu godzinach rozmów zaprojektował przepiękną kompozycję – gotycką bramę. Zarząd cmentarza się nie zgodził. Bo projekt przekraczał o 20 cm szerokość przyznanego miejsca. To było upokarzające - stwierdziła wdowa po Januszu Kurtyce.
- Nie pomogły pisma które słałam do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Nic nie pomogło. Usłyszałam, że jestem hieną cmentarną, bo chcę zabrać miejsce innym ludziom. W rezultacie profesor musiał zaprojektować nowy nagrobek. Też jest piękny, lecz już inny - dodała.