Zostawili rannego psa w worku przy drodze. Podejrzani to pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej
Pracownicy myszkowskiej Fundacji "Do serca przytul psa" dokonali makabrycznego odkrycia. W leżącym worku przy drodze zostawiony został potrącony przez samochód pies. Problem w tym, że psiak jeszcze żył. Podejrzenia padły na pracowników Zakładu Gospodarki Komunalnej.
28.01.2015 | aktual.: 28.01.2015 13:19
Do zdarzenia doszło w Lgocie Górnej w gminie Koziegłowy. Pracownicy fundacji pomagającej bezpańskim zwierzakom dostali zgłoszenie od mieszkańców pobliskiej wsi o potrąconym przez samochód zwierzaku. Po przyjeździe we wskazane miejsce znaleźli psa leżącego w nylonowym worku.
- Po drodze mijaliśmy dwóch pracowników Zakładu Usług Komunalnych w Koziegłowach, którzy byli na miejscu zdarzenia. Kiedy zawróciliśmy kilkaset metrów dalej i wróciliśmy na miejsce, już ich nie było. Został tylko nylonowy worek. Pomyślałam, że pies nie żyje. Coś mnie jednak tchnęło, by go otworzyć. Rozwiązałam worek i zobaczyłam żywego, zziębniętego i walczącego o życie psa - relacjonuje Patrycja Góra, prezes Fundacji.
Pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej zapakowali żyjącego psa do nylonowego worka i zostawili przy drodze na kilkustopniowym mrozie. Pracownicy Fundacji, którzy otrzymali w tej sprawie zgłoszenie twierdzą, że w tym wypadku nie mogło dojść do pomyłki. - Pies wykazywał wyraźne oznaki życia. Zapakowano do worka żywego psa, skazując go na pewną śmierć - mówi Patrycja Góra. Zwierzę zostało natychmiast zabrane i przewiezione do weterynarza. Niestety, badanie wykazało liczne złamania kości i kręgosłupa, nie wykazywał czucia w kończynach. Pies musiał zostać uśpiony.
- Sprawa potrąconego psa w miejscowości Lgota Górna przedstawiona w mediach może budzić ogólny niepokój. Zespół Usług Komunalnych w Koziegłowach zawsze starał się pomagać bezdomnym zwierzętom. W przedmiotowej sprawie prowadzone jest postępowanie wyjaśniające przez Burmistrza Miasta i Gminy Koziegłowy. Doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa zostało zgłoszone na policję. Ubolewam nad zaistniałą sytuacją i mam nadzieję, że szybko zostanie wyjaśniona - oświadczył Zbigniew Polak, dyrektor Zespołu Usług Komunalnych.
Obaj pracownicy, którzy zostawili żywego psa w nylonowym worku, zostali odsunięci od obowiązków służbowych. Grozi im do 2 lat pozbawienia wolności.