Zostały trzy tygodnie. Te produkty mogą zniknąć ze sklepów w Polsce
Jeśli produkcja w zakładach azotowych nie wróci do poprzedniego poziomu, to za dwa - maksymalnie trzy tygodnie - nie będziemy mogli kupić w sklepach wielu znanych produktów m.in. serów czy mięsa - alarmują organizacje związane z produkcją żywności.
27.08.2022 | aktual.: 27.08.2022 17:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wirtualna Polska rozmawiała z Agnieszką Maliszewską - dyrektor Polskiej Izby Mleka oraz z Januszem Rodziewiczem - prezesem Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy.
- Jeśli chodzi o branżę mleczarską, to tutaj mamy dwie kwestie. Pierwsza, to brak dwutlenku węgla - wykorzystywanego do mieszanki gazowej, używanej podczas konfekcjonowania (pakowania - red.) produktów. Druga, to brak środków do czyszczenia linii produkcyjnych - wymienia Maliszewska.
To wszystko może spowodować ogromne problemy z produkcją żywności. - Linie produkcyjne trzeba czyścić nieustannie - po każdej skończonej partii. To jest konieczne, żeby zachować bezpieczeństwo i higienę - tłumaczy nasza rozmówczyni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Sytuacja jest bardzo poważna"
W przypadku braku wyżej wymienionych środków, zakłady będą musiały sprowadzać je zza granicy lub zamkną linie produkcyjne. Zaprzestanie produkcji nie jest wcale takie nieprawdopodobne. Dwa dni temu informowaliśmy, że na taki krok zdecydował się już Carlsberg Polska, który zawiesił produkcję w związku ze wstrzymaniem przez Anwil i Grupę Azoty dostaw dwutlenku węgla - niezbędnego do warzenia piwa.
Jeżeli sytuacja się nie zmieni, to czekają nas kolejne podwyżki, a w najgorszym przypadku zniknięcie ulubionych produktów ze sklepowych półek. Taki scenariusz może spełnić się już za dwa lub trzy tygodnie.
- Sytuacja jest bardzo poważna. Zakłady nie mają dużych zapasów, bo mają niewielkie magazyny. Dlatego Polska Izba Mleka wspólnie z innymi organizacjami sektora rolno-spożywczego wystąpiła do premiera Mateusza Morawieckiego z apelem o zwołanie pilnego posiedzenia rządu i podjęcia natychmiastowych działań w tym zakresie - podsumowuje Maliszewska.
"Ucierpią wszyscy. Ogromny cios w branżę"
- W przypadku wędlin i mięsa zagrożona jest produkcja wyrobów paczkowanych. A wiemy, że wiele osób przyzwyczaiło się do zakupu niewielkich opakowań z ulubioną wędliną czy kiełbasą. Nikt nie spodziewał się takich decyzji. To jest ogromny cios w branżę - mówi z kolei Janusz Rodziewicz.
Prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy nie chce nawet prognozować, co się stanie, gdy problem nie zostanie rozwiązany na czas.
- To odbije się na wszystkich. Od konsumentów po rolników. Mamy nadzieję, że będą przynajmniej częściowe dostawy. W innym przypadku zagraniczni producenci przejmą nasz rynek. A powrócić na niego nie będzie łatwo - podsumowuje Rodziewicz.
Pomimo poważnej sytuacji, nasi rozmówcy apelują do Polaków, żeby nie kupowali produktów na zapas. Nie chcą, żeby w sklepach pojawiła się panika, tak jak w przypadku cukru, którego ceny poszybowały w ostatnim czasie.
Gdzie wstrzymano produkcję
Przypomnijmy, że z powodu wysokich cen gazu ziemnego, Grupa Azoty poinformowała w o zatrzymaniu pracy instalacji do produkcji nawozów azotowych, kaprolaktamu oraz poliamidu 6.
Z kolei wchodzące w skład grupy kapitałowej zakłady w Puławach ograniczyły produkcję amoniaku do ok. 10 proc. mocy wytwórczych i wstrzymały część produkcji w segmentach tworzyw i agro, a Zakłady Azotowe Kędzierzyn ograniczyły do minimum pracę instalacji w jednostce produkującej nawozy. Produkcję nawozów azotowych tymczasowo wstrzymał też Anwil - spółka z grupy kapitałowej PKN Orlen.
Zarządy przedsiębiorstw wydały oświadczenia, w których pisały, że sytuacja jest wyjątkowa - całkowicie niezależna od spółek i nie była możliwa do przewidzenia. W trakcie ogłoszonego postoju instalacji produkcyjnych realizowane będą procesy inwestycyjne oraz remontowe.
Przedstawiciele zapewniają, że na bieżąco monitorują sytuację na rynku surowców i jak tylko warunki makroekonomiczne na rynku gazu ulegną stabilizacji, produkcja zostanie wznowiona.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski