Zostali oficerami, choć nie służyli w armii
Członkowie Legii Akademickiej wywalczyli
sobie stopnie podchorążych i prawo chodzenia w mundurach
wojskowych - pisze "Rzeczpospolita.
Jest ich około 20. Połączyły ich studia na Uniwersytecie Szczecińskim i zamiłowanie do militariów. I pomysł, że obowiązkową służbę wojskową można załatwić w trakcie studiów. W tej chwili to nic nadzwyczajnego. Jednak pod koniec lat 90. o takiej możliwości mało kto w ogóle mówił - wspominają.
Studenci powołali w 1999 r. stowarzyszenie Legia Akademicka, nawiązujące do przedwojennej organizacji o takiej nazwie, która zajmowała się szkoleniem wojskowym studentów. Później przyszedł czas negocjacji z wojskowymi. Mało kto wierzył, że się uda- opowiada legionista. Nasz pomysł spodobał się szefom Wyższej Szkoły Morskiej i dowódcy szczecińskiej 12. Dywizji Zmechanizowanej. Trzeba było jeszcze przekonać MON.
Szefowie resortu początkowo patrzyli na pomysł z dystansem. Kiedy jednak w czerwcu 2000 r. ministrem został Bronisław Komorowski, lody się przełamały. Ruszyliśmy z kursami - opowiada Mariusz Sikora, który prowadził negocjacje z wojskowymi. Na zajęcia wojskowe studenci poświęcali jeden dzień w tygodniu. Opowiada Tomek Düring: W piątki były zajęcia teoretyczne, a raz na kilka tygodni jednodniowe szkolenia poligonowe.Na początek zgłosiła się 100 szczecińskich studentów. Zostało ich około 20.
Zajęcia kończyły się egzaminem i dwutygodniowym szkoleniem w jednostce wojskowej, studenci z Legii złożyli przysięgę. W naszym gronie było kilka studentek. To dopiero była sensacja dla innych żołnierzy w jednostce- opowiada Düring. Po szkoleniu legioniści dostali stopnie starszych szeregowych i mieli zaliczoną obowiązkową służbę wojskową. (PAP)