Został

W Chodakowie stoi z wyciągniętymi w górę rękami. W Łowiczu ciągnie za sobą ciężar, który dopiero po dłuższym patrzeniu okazuje się rybacką siecią. Jest na pomnikach przeważnie uśmiechnięty i młody. I zwykle sam. Choć w Łowiczu na przykład i w Lublinie – z kardynałem Wyszyńskim, którego podnosi, gdy kardynał przed nim klęka. W Sochaczewie są aż dwa pomniki. Na drugim On i kardynał Wyszyński wyszli akurat z kościoła, żeby przejść się po mieście i o czymś dyskutują. Pod wszystkie te pomniki ­zanoszone są teraz świece i ludzkie marzenia - pisze Barbara Pietkiewicz w tygodniku "Polityka".

11.04.2005 | aktual.: 11.04.2005 10:12

Ksiądz Jan Kaczmarczyk z parafii św. Józefa Robotnika z Sochaczewa Chodakowa z radością i zaskoczeniem przyjął, że tylu ludzi przychodzi pod pomnik Papieża. Spodziewał się, że będą przychodzić, ale że ciągle, od rana, także w nocy?

Ale przecież kiedy budowano kościół w miejsce kaplicy, pięćdziesięciu chłopa z Sochaczewa Chodakowa za darmo, bez przerwy dzień i noc, choć lało, wznosiło wspólnie kościelny strop. A potem w 25-lecie pontyfikatu i 25-lecie swego kapłaństwa Jan Kaczmarczyk postanowił, że stanie przed kościołem pomnik Papieża. Ludzie znów przyszli gotowi do szykowania placu wokół pomnika, co kosztowało dwa razy tyle, ile sama figura Jana Pawła II.

A ufundował ją Marek Narębski, człowiek, któremu – mówi ksiądz – powiodło się w życiu. Lecz całej masie ludzi z Chodakowa wcale się nie powiodło. Upadł Chemitex (włókna sztuczne) – karmiciel, podupadli z nim ludzie.

Kiedy Jan Paweł II przybywał z pierwszą pielgrzymką do Polski – wspomina Ryszard Tchórz, szef Solidarności z Kielc, spotkany teraz pod pomnikiem Papieża w tym mieście – ludzie łaknęli wolności. Czy kiedy powiedział zdanie – niech się odnowi oblicze tej Ziemi, które zostanie w dziejach po wiek wieków, czy ludzie wtedy płakali? Chyba nie, choć ono było zapierające w piersiach dech: obietnica wolności, nawet nie zapowiedź, a tylko obietnica, że coś będzie, to się czuło w powietrzu, mówi Tchórz.

Teraz ludzie płaczą. Z żalu po Nim. Z lęku – co będzie z nimi dalej? Z pragnienia pracy. Jak łaknęli wolności, tak teraz łakną pracy – mówi szef Solidarności. A czyż praca to nie modlitwa?

Halina Napierała z Chodakowa przyszła płakać do pomnika, ale w zakamarku duszy ma też błaganie, którego może nie wypada wyjawiać przed Jego pogrzebem. On jest świętym dopiero od paru dni, od swej śmierci, nie szkodzi, że jeszcze oficjalnie nie jest. Jeszcze ludzie Go, świeżego świętego, nie zarzucili prośbami, więc ona prosi: daj Ojcze pracę zięciowi, który chodzi jak błędny, bo jego żona (a jej córka), pracując w LOT w Warszawie, utrzymuje rodzinę, a on z tego powodu czuje się jako mężczyzna jak ostatni śmieć - Barbara Pietkiewicz w tygodniku "Polityka".

Źródło artykułu:Polityka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)