Żona "Słowika" i oficerowie w jednej ławie oskarżonych
Generał i podpułkownik Wojska Polskiego oraz była żona bossa pruszkowskiej mafii zasiądą w jednej ławie oskarżonych w sprawie o m.in. fałszowanie dokumentacji medycznej oraz korupcję. Dzięki odpowiednio spreparowanej dokumentacji Andrzej Z. ps. Słowik unikał odsiadki.
Główny oskarżony gen. Jan P., były dyrektor szpitala przy ul. Szaserów, odpowie m.in. za poświadczenie nieprawdy w dokumentacji medycznej. Zdaniem CBA i prokuratury wojskowej, w maju 1998 r., wystawił on fałszywe zaświadczenie Andrzejowi Z. ps. Słowik, stwierdzające, że pruszkowski boss jest przewlekle chory. Dzięki temu gangster mógł opuścić areszt. Tymczasem już kilka dni po wyjściu przestępcy na wolność policjanci zrobili mu zdjęcia, gdy ładował do samochodu ciężkie skrzynki z wódką, a później szusował na nartach. Generał Jan P. twierdził w śledztwie, że jest niewinny.
Zdaniem śledczych, "Słowikowi" pomagał także inny lekarz wojskowej placówki, podpułkownik Robert J. z Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej. W czerwcu 2000 r. oficer ten miał, według prokuratury, przyjąć łapówkę w zamian za wystawienie fałszywej dokumentacji lekarskiej, dzięki której "Słowik" miał unikać zatrzymania. Chodziło o rehabilitację dyskopatii na którą, rzekomo chorował „Słowik”. - To była lipa. "Słowik" chwalił się nawet, że załatwił sobie „dobre” zwolnienie - wspomina Jarosław S. ps. Masa, świadek koronny, który pogrążył gang pruszkowski.
Na ławie oskarżonych zasiądzie też była żona Andrzeja Z. Monika B. odpowie za pośrednictwo we wręczeniu łapówki i utrudnianie postępowania karnego. Żona „Słowika” została zatrzymana przez CBA w 2007 r.
Sprawę korupcji w wojskowej służbie zdrowia prowadziła przez dwa lata prokuratura wojskowa, która współpracowała z CBA. W śledztwie zgromadzono blisko 80 tomów akt. Wojskowi śledczy badali kilkadziesiąt różnych wątków. Niewykluczone, że w postępowaniach w tej sprawie skorzystają z pomocy świadka koronnego Konrada T., który zeznaje w sprawie przestępczego układu adwokacko-lekarskiego i pogrążył m.in. Lwa R., znanego producenta filmowego, oraz trzech znanych stołecznych adwokatów.
Rafał Pasztelański