Żona posła, który zginął w Smoleńsku: ufam prokuratorom
Ufam prokuratorom, którzy prowadzą śledztwo w sprawie katastrofy w Smoleńsku i czekam na efekty ich pracy - mówi w wywiadzie dla dziennika "Polska" Barbara Dolniak, żona posła PO Grzegorza Dolniaka, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.
21.07.2010 | aktual.: 21.07.2010 10:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Przestałam oglądać telewizję. Nie czytam gazet. Po prostu czekam na efekty śledztwa, nie wnikając w jego szczegóły. Ufam prokuratorom. Stało się coś nieodwracalnego, na co nie miałam żadnego wpływu. Nie dopuszczę do tego, by nasz ból stał się przedmiotem jakiejś politycznej gry - mówi Barbara Dolniak.
Jak dodaje, nie chce przysparzać sobie, córce i mamie męża niepotrzebnych cierpień. - Staram się, bardzo się staram dawać sobie radę z tą sytuacją. Wiem, że są różne reakcje. Każdy ma prawo do swojego przeżywania. Nie ma jednak mojej zgody na jakąkolwiek próbę wykorzystania naszego dramatu. Podpisałam apel w tej sprawie. Będę tej postawie wierna do końca. Staram się postępować tak, jak postępowałby mój mąż - mówi Barbara Dolniak.
Wdowa po pośle PO mówi, że ona i córka nie musiały uczestniczyć w identyfikacji ciała. - Pobrano jedynie próbki DNA od córki i teściowej. Na lotnisku przekazano mi obrączkę Grzesia, za co jestem bardzo wdzięczna. Schowałam tę obrączkę, ale jeszcze nie mam siły jej oglądać. Na zdjęcia też jeszcze nie mogę patrzeć. Dla mnie to wszystko jeszcze trwa, nie skończyło się. Wiem, że czas kiedyś wyreguluje jakoś te emocje. Nasze rozstanie było tak nagłe, nastąpiło bez przygotowania. Ale przecież każda śmierć to jak wyrwanie kawałka serca - mówi Barbara Dolniak w rozmowie z "Polską".