Żona gen. Papały: nikt nie wywierał na mnie presji
Wdowa po zamordowanym w czerwcu 1998 r. gen. Marku Papale, Małgorzata, powiedziała przed sądem, iż w trakcie zeznań składanych przed prokuraturą nie wywierano na nią żadnej presji. Przyznała, że po zdarzeniu mogła zebrać myśli dopiero na przełomie 1998 i 1999 r.
14.05.2010 | aktual.: 14.05.2010 17:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Ta sprawa jest cały czas dla mnie świeża, od 12 lat jesteśmy ciągle w centrum tej sprawy, ja się cały czas nią interesuję - powiedziała Małgorzata Papała.
Sąd Okręgowy w Warszawie zakończył wysłuchiwanie zeznań wdowy po generale, która ma status oskarżycielki posiłkowej. Na rozprawie odczytane zostały liczne protokoły z jej zeznaniami złożonymi w śledztwie.
W sprawie o współudział w zabójstwie gen. Papały oskarżeni są Andrzej Z. ps. Słowik i Ryszard Bogucki. Grozi im dożywocie, nie przyznają się do winy.
Już w końcu kwietnia podczas pierwszej części swych zeznań przed sądem wdowa po generale mówiła, że "na nieścisłości w pierwszych zeznaniach wpłynął ogrom emocji". W piątek zaznaczyła, że w późniejszym okresie starała się zdarzenie "odtworzyć na spokojnie", bez nacisków ze strony śledczych. Pierwsze zeznania złożyła jeszcze w nocy z 25 na 26 czerwca 1998 r., bezpośrednio po śmierci męża, kolejne 27 czerwca, zaś 30 czerwca odbyła się na miejscu zbrodni wizja lokalna. Kolejne zeznania i czynności w śledztwie z jej udziałem trwały do 2004 r.
W lutym, podczas pierwszej rozprawy, prokurator mówił, że bezpośredni udział w zabójstwie miały "co najmniej" trzy osoby, w tym Bogucki, który "w ramach podziału ról prowadził obserwację i zapewnił bezpieczny odwrót zabójcy". Powołał się na fakt, że żona Papały zapamiętała parę, która ją mijała w pobliżu miejsca zbrodni już po strzale; w śledztwie w mężczyźnie z tej pary rozpoznała Boguckiego. Przed sądem mówiła, iż był to młody mężczyzna, krępej budowy ciała, wysportowany, miał krótkie włosy i był w niebieskiej koszuli z podwiniętymi rękawami. W pierwszych zeznaniach Małgorzata Papała mówiła zaś, że nie potrafi dokładnie opisać pary, mężczyzna miał być krępy, mieć jasne włosy i brązową koszulę.
Boguckiego jako osobę obecną w pobliżu miejsca zbrodni Małgorzata Papała rozpoznała podczas okazania osiem lat temu. To właśnie szczegółów tego okazania dotyczyła w piątek większość pytań do oskarżycielki posiłkowej.
Okazanie miało miejsce 8 lutego 2002 r. - Jestem jednoznacznie pewna, że to jest ten mężczyzna, którego minęłam w dniu zabójstwa" - mówiła w odczytanych przed sądem zeznaniach oskarżycielka posiłkowa. W protokole zapisano, iż podczas okazania zareagowała ona emocjonalnie "zdenerwowaniem i płaczem. Z protokołów wynika też, iż wcześniej tego samego dnia okazane zostały jej również tablice poglądowe m.in. ze zdjęciem Boguckiego. Zdjęcia tego żona generała nie wskazała.
- Czy pani sobie przypomina, że przed okazaniem były pokazywane tablice poglądowe? - pytał sędzia Paweł Dobosz. Małgorzata Papała odpowiedziała, że tego sobie nie przypomina. Podtrzymała jednak, iż do dokonanego rozpoznania nie ma żadnych wątpliwości.
- Jako jedyny z okazywanych miałem podczas okazania obuwie sportowe koloru białego, ubrany byłem w kurtkę zimową, która poszerzała moją sylwetkę - bronił się Bogucki. Jego obrońca, mec. Piotr Dałkowski pytał oskarżycielkę posiłkową, czy jej zdaniem Bogucki miał związek z zabójstwem generała. - To nie jest stosowne pytanie, a czy Bogucki miał czy nie miał związku, to pan pozwoli, ale sąd to oceni przy ogłoszeniu wyroku - powiedział sędzia, uchylając pytanie obrońcy.
Żona generała pytana przez sąd, czy była także przesłuchiwana przez inne służby, powiedziała, że składała zeznania także przed funkcjonariuszami Urzędu Ochrony Państwa. Dodała, że charakter tamtego przesłuchania był inny i mogła odnieść wrażenie, że jest w sprawie podejrzana, choć - jak zaznaczyła - "nie padły takie słowa". - Pytania UOP dotyczyły spraw ekonomicznych, finansowych i towarzyskich, to były takie tendencyjne pytania - zaznaczyła. Dodała jednak, iż wtedy nie obawiała się i obecnie też nie odczuwa żadnych obaw.
Zdaniem obrońców prokuratorskie postępowanie w sprawie było prowadzone "powierzchownie i pobieżnie". Obrona Boguckiego złożyła m.in. wniosek o przeprowadzenie okazania wdowie trzech par przechodzących w pobliżu miejsca zbrodni, które zgłosiły się latem 1998 r. do organów ścigania po komunikacie prokuratury. W końcu kwietnia Małgorzata Papała mówiła, iż nie przypomina sobie takich okazań. - Jest rzeczą niedopuszczalną, że taka czynność nie została przeprowadzona - mówił, uzasadniając wniosek mec. Andrzej Zamorowski.
Wniosek ma zostać rozpoznany na kolejnej rozprawie, sąd będzie kontynuował proces i słuchał następnych świadków 18 maja.
Oskarżycielka posiłkowa mówiła w końcu kwietnia, że stosunek jej męża do Edwarda Mazura był "pewnie pozytywny". - To nie była przyjaźń, Mazur był u nas w domu raz, góra dwa razy - dodała. Zaznaczyła, że po śmierci Marka Papały Mazur zadzwonił do niej tylko raz, w 2004 r., nie odnosił się jednak do formułowanych wobec niego podejrzeń.
W Łodzi trwa śledztwo wobec Mazura - polonijnego biznesmena z USA podejrzanego o zlecenie zabójstwa - którego obciążył zmarły gangster Artur Zirajewski.
Prokuratura oskarżyła Andrzeja Z., "Słowika", o nakłanianie za 40 tys. dolarów Zirajewskiego do zabójstwa Papały. "Słowik" - skazany m.in. w 2004 r. na 6 lat za założenie gangu i kierowanie nim - przebywa w areszcie od czasu ekstradycji z Hiszpanii w 2003 r. Na Boguckim ciąży natomiast zarzut współudziału w zbrodni - miał obserwować miejsce zabójstwa Papały, a także bezskutecznego nakłaniania w 1998 r. za 30 tys. dolarów Zbigniewa G. do zabójstwa generała. Boguckiego zatrzymano w 2001 r. w Meksyku, który wydał go Polsce. Odsiaduje on już wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo szefa gangu pruszkowskiego Andrzeja Kolikowskiego, pseud. Pershing.
W procesie nikt nie ma zarzutu zastrzelenia Papały - co do tego, kto to zrobił, jest kilka wersji. B. szefa policji zastrzelono 25 czerwca 1998 r. przed blokiem w Warszawie, gdzie mieszkał. Wielowątkowe śledztwo przedłużano wiele razy. W śledztwie przesłuchano ok. 400 świadków; kilkudziesięciu wielokrotnie. Według prokuratury sprawcy zabójstwa Papały kierowali się "motywem finansowym"; nie ujawniono motywów osób nakłaniających do zbrodni.