Żona Gawłowskiego o spotkaniu z mężem. "Myślałam, że spotykam się z terrorystą"
Renata Listowska-Gawłowska komentuje decyzję szczecińskiego sądu dotyczącą tego, że jej mąż nie zostanie wypuszczony z aresztu. - Uważam, że nie ma dzisiaj niezawisłych sądów - twierdzi.
- Jestem załamana. Byłam przekonana, że sąd wypuści męża - mówi żona Stanisława Gawłowskiego o decyzji sądu, kóry zdecydował, że były sekretarz generalny PO pozostanie w areszcie. - Uważam, że nie ma dzisiaj niezawisłych sądów - dodaje w rozmowie z portalem onet.pl.
Żona Gawłowskiego uważa, że prokuratura chce złamać jej męża i zmusić do uległości. - Nie wiem czego oni oczekują. Nie jest tak, że można go zastraszyć, ale martwię się o niego - mówi. Wspomina też ostatnią wizytę ze swoim małżonkiem. - Miałam wrażenie, że spotykam się z terrorystą. Rozmawialiśmy przez szybę i za pomocą słuchawki. Nie mogliśmy się nawet dotknąć - opowiada.
Kobieta twierdzi, że sprawa rzekomej łapówki to zemsta byłego biznesmena Krzysztofa B. - Kiedy został świadkiem koronnym nagle przypomniał sobie, że miał dawać mężowi jakieś pieniądze. Wydaje mi się, że on się mści - sugeruje Listowska-Gawłowska.
Żona byłego wiceministra środowiska nie wierzy w uczciwy proces. - Sprawa zaczęła się, gdy Rydzykowi cofnięto dotację na geotermię. W PiS wielokrotnie mówili mężowi, że pójdzie siedzieć i go załatwią. Brudziński też go nienawidzi, więc chciał go zniszczyć, a mąż nie zrobił niczego złego. Robienie z niego przestępcy i złodzieja jest bardzo krzywdzące - podsumowuje.
Źródło: onet.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl