Zomowcy z "Wujka": nie strzelaliśmy
Przed Sądem Okręgowym w Katowicach zakończyła się kolejna rozprawa w trzecim procesie 17 byłych zomowców, oskarżonych o strzelanie do górników podczas pacyfikacji kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" na początku stanu wojennego. Swoje mowy wygłosili oskarżeni. Wyrok ma zostać ogłoszony 31 maja.
25.05.2007 | aktual.: 25.05.2007 15:22
Nie strzelałem, nie miałem przy sobie broni i działałem zgodnie z prawem - jestem niewinny - tak podczas rozprawy mówili najczęściej mówili zomowcy, oskarżeni o strzelanie do górników. Wszyscy podkreślali, że wprawdzie doszło do bezpośrednich starć milicji z górnikami, ale strzały - jak mówili- padły z zewnątrz.
Romuald C., głównodowodzący plutonem specjalnym, wobec którego prokurator zażądał 15 lat więzienia, powiedział w mowie końcowej, że faktu użycia przez niego broni palnej w trakcie akcji nikt nie potwierdził. Dlatego wniósł o oczyszczenie go z zarzutów.
Jednocześnie sędzia Monika Śliwińska pouczyła Romualda C. o możliwej zmianie kwalifikacji prawnej czynu i zakwalifikowania zarzucanego mu czynu jako użycie broni palnej i podżeganie do jej użycia. Zarówno prokurator Zbigniew Zięba, jak i przedstawiciele oskarżycieli posiłkowych, w całości podtrzymali swe mowy końcowe sprzed kilku tygodni. Odrzucają oni - jak mówią - koncepcję bójki ze skutkiem śmiertelnym, uznając, że członkowie plutonu specjalnego działali z zamiarem zabójstwa.