Żołnierz wyklęty Edward Biesok po 67 latach spoczął w rodzinnej wsi
Plut. Edward Biesok ps. Edek, żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, który zginął w 1946 r. w potyczce z milicjantami na górze Błatnia w Beskidach, został w sobotę pochowany z honorami w rodzinnej wsi Mazańcowice koło Bielska-Białej.
10.12.2013 11:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Edward Biesok urodził się w 1927 roku w Mazańcowicach. W czasie okupacji został usunięty ze szkoły za manifestowanie niechęci do Niemców. Z powodu odmowy podpisania Volkslisty przez rodziców w wieku 13 lat został wywieziony na roboty do III Rzeszy, skąd uciekł. Ukrywał się w rodzinnym domu.
Od lata 1945 roku miał kontakty z partyzantami z oddziału por. Henryka Flame "Bartka", którzy walczyli w okolicach Czechowic. Od września 1945 roku poszedł do gimnazjum w Bielsku, lecz został z niego usunięty, prawdopodobnie w wyniku interwencji działaczy PPR oraz funkcjonariuszy UBP w związku z podejrzeniami o udział w NSZ. Dołączył do oddziału "Bartka".
W styczniu i lutym 1946 r. na rozkaz Flamego organizował własną grupę, która rozpoczęła działalność wiosną. Liczyła osiem osób. Przeprowadzili kilkanaście akcji. Zajmowali się m.in. aprowizacją na rzecz całego Zgrupowania.
W maju 1946 roku "Edek" z oddziałem wziął udział w zlocie Zgrupowania "Bartka" na Baraniej Górze i defiladzie NSZ w Wiśle. Zginął na Błatniej w zwycięskim dla partyzantów starciu z plutonem kompanii operacyjnej milicji z Katowic, w szeregach których był m.in. późniejszy wiceminister spraw wewnętrznych PRL Tadeusz Pietrzak.
Poszukiwania leśnego grobu plut. Biesoka trwały ponad dwa lata.
Oddział "Bartka" był największym antykomunistycznym ugrupowaniem na Górnym Śląsku i w Beskidach. Liczył kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników. Stoczył wiele walk z UB i KBW. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 roku miejscowości Wisła w Beskidach.
Od lipca 1946 roku w oddziale działali agenci bezpieki. Ubecy podając się za przedstawicieli sztabu Obszaru Zachodniego NSZ zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na ziemie zachodnie, skąd żołnierze rzekomo mieli być przerzuceni do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Ostatni raz oddział widziano w 1946 r. w Szczyrku, a później w okolicy Baraniej Góry. W ten sposób wywieziono i zamordowano co najmniej 167 partyzantów - w trzech etapach, między 5 a 25 września 1946 roku. Miejsca kaźni zlokalizowano na Opolszczyźnie, w okolicach poniemieckiego lotniska pod Starym Grodkowem oraz na polanie koło wsi Barut.
Henryk Flame zdołał uciec. Po ogłoszeniu amnestii ujawnił się w marcu 1947 roku w Cieszynie. 1 grudnia 1947 roku został zabity przez milicjanta Rudolfa Dadaka w Zabrzegu koło Czechowic-Dziedzic.
Szczątki żołnierza zostały odnalezione i ekshumowane w listopadzie br. Przez 67 lat żołnierz spoczywał w lesie na Błatniej, nieopodal miejsca w którym zginął.
Podczas pogrzebowej mszy świętej w mazańcowickim kościele św. Marii Magdaleny proboszcz ks. Paweł Grządziel zwrócił się do brata Edwarda Biesoka - Eugeniusza. "Modliliśmy się, aby twój brat miał zwykły katolicki pogrzeb. Długo na to czekaliśmy, ale teraz jest ta godzina. Modlimy się, aby Pan Bóg dał mu wieczne szczęście i aby zwrócono Edkowi honor prawdziwego żołnierza polskiego" - mówił.
W ostatniej drodze Edwardowi Biesokowi towarzyszyła rodzina, kombatanci, a także kompania honorowa z 18. Bielskiego Batalionu Powietrznodesantowego.
Bogdan Ścibut ze Związku Żołnierzy NSZ powiedział, że sobotnia uroczystość mimo wszystko ma radosny charakter. "Po 67 latach odnaleźliśmy naszego kolegę, żołnierza Polski niepodległej, Edwarda Biesoka. To dobry sygnał: powinniśmy wracać po swoich i to czynimy" - zaznaczył.
Jakub Chowaniec z grupy rekonstrukcyjnej NSZ VII okręgu "Bartka", podkreślił, że uroczystość była wielkim wydarzeniem. "To jeden z naszych bohaterów. Chcemy mu oddać hołd jemu i wszystkim tym, którzy do dziś leżą w lesie, a my nie wiemy gdzie" - podkreślił.
Mogiła plutonowego stała się także symbolicznym grobem jego podkomendnych zabitych i zamordowanych w 1946 roku, którzy nie mają swoich oznakowanych grobów. "Imiona Leopolda Sieklińskiego, Jana Kłaptocza, Franciszka Kołoczka, Józefa Wójcickiego i Józefa Kupica zostały umieszczone na krzyżu na mogile Edka" - powiedział Bogdan Ścibut.