PolskaZnikający pierścień

Znikający pierścień

Gdyby nie poznańscy lekarze, Kamila z tą wadą serca musiałaby czekać na operację do pełnoletności. Klinika Kardiochirurgii Dziecięcej w Poznaniu, pierwsza w kraju, zastosowała u niej rozpuszczający się pierścień, najnowszy wynalazek, który pozwala naprawiać dziecięce serca w każdym wieku.

Znikający pierścień

11.06.2005 | aktual.: 11.06.2005 11:10

Pomiędzy przedsionkiem i komorą serca jest zastawka, która zapobiega cofaniu się krwi. Na skutek niektórych chorób, a może to być również wada wrodzona, zastawka pełniąca rolę śluzy na rzece traci swoje właściwości. Wtedy niebezpiecznie się rozszerza i powiększa, a trwałe uszkodzenia można usunąć tylko operacyjnie.

– W takiej sytuacji wszczepia się odpowiedni pierścień, który modeluje zastawkę i zmniejsza jej średnicę – tłumaczy prof. Michał Wojtalik, kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej AM w Poznaniu, który gościł u siebie autora nowatorskiej metody i pod jego okiem przeprowadzał pionierskie w naszym kraju operacje. Kardiochirurdzy korzystają z pierścieni wykonanych z materiałów niewchłanialnych. Z tego też powodu nie mogły być stosowane u dzieci, których organizm i serce jeszcze rośnie. Mały pacjent skazany był więc na czekanie do pełnoletności. Zrewolucjonizował to szwajcarski wynalazek, który umożliwia zastawce rozpoczęcie prawidłowej pracy w każdym wieku.

– Ten pierścień wytwarzany jest z tworzywa, które w całości jest wchłaniane, a przy tym korzysta się z nowej techniki polegającej nie na wszywaniu, jak dotąd, lecz na zanurzaniu go w tkance – opowiada prof. Michał Wojtalik. Z czasem po wszczepionej obrączce zostaje tylko blizna przypominająca ją kształtem, która stanowi dodatkowe wzmocnienie dla zastawki.

Poznańscy kardiochirurdzy dziecięcy od półtora roku utrzymywali kontakt ze szwajcarskim zespołem badawczym, czekając na moment, gdy zakończą się ostatnie badania kliniczne. W tych dniach wynalazca pierścienia i autor nowatorskiej metody osadzania go w sercu przyjechał z ośrodka w Genewie, aby przekazać swoją wiedzę specjalistom z Kliniki: – Pierwszą czwórkę dzieci w wieku 12 -17 lat operowałem pod jego dyktando – mówi profesor M. Wojtalik, chwaląc system, który skrócił czas wszczepiania pierścienia z pół godziny do zaledwie 4-5 minut. To kolejna zaleta decydująca o wyższości tej techniki nad dotychczas praktykowaną.

Są pierścienie "Kalangos" i są zagwarantowane pieniądze z budżetu resortu zdrowia. Wśród już zoperowanych jest Weronika, która trzy lata temu została wytypowana do tego zbiegu. Czekała na dzień, gdy lekarze stwierdzą, że jej serce przestało rosnąć. Szczęśliwie dla niej ten czas skróciła niespodziewanie poznańska Klinika, sprowadzając syntetyczny "element", który w cudowny sposób znika, pozostawiając po sobie trwałe wsparcie dla serca.

Prof. Michał Wojtalik, kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej AM w Poznaniu

- Metodę, opartą na wynalazku Afksendyiosa Kalangosa ze Szwajcarii, wprowadziły dotąd nieliczne ośrodki na świecie. Nasza klinika jako pierwsza w Polsce zoperowała czworo dzieci, a kolejnych sześcioro czeka taki zabieg w najbliższych miesiącach.

Danuta Pawlicka

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)