Znikają włazy do studzienek wodociągowych
Mężczyzna, który wpadł do otwartej studzienki, będzie skarżył miejskie Wodociągi - piszą "Nowości"
09.11.2004 | aktual.: 09.11.2004 08:11
Podobnych przypadków może być więcej. Pracownicy Wodociągów notują narastającą falę kradzieży włazów do studzienek wodociągowych i kanalizacyjnych. Giną także kratki uliczne.
- To był ułamek sekundy. Poczułem, że spadam, nie wiedziałem tylko gdzie wyląduję. Dziś wiem, że uratował mnie cud. Gdybym uderzył głową w jedną z trzech wystających w studzience rur, mógłbym zginąć. Tego zdania był także nasz BHP-owiec - wspomina Jan Małoń, pracownik firmy Łączpol, który został wraz z kolegą skierowany do naprawy linii telefonicznej przy Szosie Lubickiej.
Ofiara wypadku spadła około sześć metrów, wprost do wody. Okazało się, że upadek spowodował poważne urazy - pęknięcie miednicy i liczne uszkodzenia kości stopy. Leczenie może potrwać kilka miesięcy i nie ma pewności, że Jan Małoń odzyska pełną sprawność.(PAP)