Znany prawicowy działacz przyszedł do sądu z siekierą
Z siekierą do karczowania tajgi i w "pasiaku" stawił się w poznańskim sądzie Piotr Lisiewicz, lider Akcji Alternatywnej Naszość. Policja zarzuciła mu nielegalne zorganizowanie manifestacji w obronie czeczeńskiego premiera Ahmeda Zakajewa we wrześniu 2010 r. Jak przyznał, za swój czyn spodziewa się zesłania do łagru.
24.01.2011 | aktual.: 24.01.2011 14:39
Piotr Lisiewicz został doprowadzony do sądu przez osoby przebrane za "funkcjonariuszy OMON" - w kaskach z nocników na głowach i w czarnych strojach z napisem OMON na piersi. Uczestnicy happeningu wznosili okrzyki "Anodina to Donalda jest dziewczyna" i "rusofob do łagrów".
Jak powiedział przed wejściem do sądu Lisiewicz, jego strój to efekt zbliżenia polsko-rosyjskiego - zwłaszcza jeśli chodzi o standardy traktowania opozycyjnych manifestacji.
- Oszczędzam kosztów rządowi Donalda Tuska i Federacji Rosyjskiej. Mam własny strój więzienny, własną czapkę w sam raz do łagrów. Mam siekierę przygotowaną do karczowania tajgi. Sąd powinien to docenić: wiem, że robiłem źle, postępowałem haniebnie organizując rusofobiczne manifestacje - powiedział.
Lisiewicz przed wejściem do budynku sądu na polecenie policjantów musiał oddać siekierę. Wcześniej, na sądowym parkingu dał pokaz rąbania tajgi.
Manifestacja przeciwko zatrzymaniu w Polsce czeczeńskiego premiera Ahmeda Zakajewa i rosyjskim żądaniom deportowania go do kraju Putina miała miejsce we wrześniu 2010 roku przed konsulatem rosyjskim i siedzibą PO w Poznaniu; wzięło w niej udział kilkadziesiąt osób.
Lisiewiczowi grozi kara aresztu, kara ograniczenia wolności albo grzywna.
NaSygnale.pl: Oto najbardziej poszukiwane polskie skarby