Znana aktorka: wtedy zrobiłam to pierwszy raz
- Proszę państwa, 4 czerwca '89 roku skończył się w Polsce komunizm - powiedziała w 1989 roku w telewizji Joanna Szczepkowska. Ale zanim doszło do wyborów i zmienił się ustrój nastąpiła pierwsza w powojennej Polsce kampania wyborcza. Związana z "Solidarnością" opozycja działała bardzo skutecznie, zdobywając w wyborach całą pulę możliwych mandatów.
- Pierwszy raz w życiu będę głosować, bo zależy mi na tym i interesują mnie te wybory. Dotąd bardziej dla mnie ważny był wolny dzień z takiej okazji niż fatygowanie się do punktu wyborczego i skreślanie wszystkich - 4 czerwca 1989 r. pisała w "Gazecie Wyborczej" Krystyna Janda. Dla wielu osób wybory 1989 roku były pierwszymi, w których brali udział. Dotychczas bowiem, listy kandydatów ustalano odgórnie na posiedzeniach PZPR oraz Frontu Jedności Narodowej i właściwie nie było alternatywy. Nowe zasady według których kandydatem na posła lub senatora może zostać prawie każdy, kto zdobędzie 3 tys. podpisów ustalono podczas obrad Okrągłego Stołu. W wolnych wyborach można było wybrać 161 posłów (35 %) i 100 senatorów (100%). Pozostałe mandaty do sejmu zostały przydzielone przed wyborami reżimowej koalicji.
Wkrótce w całej Polsce utworzyły się komitety obywatelskie i ruszyła profesjonalna kampania wyborcza. - Jak, nie mając pieniędzy, logistycznego zaplecza ani organizacyjnych struktur, można w dwa miesiące zorganizować przeprowadzić i wygrać kampanię wyborczą w 40-milionowym kraju, w którym od 40 lat nie odbyły się normalne wybory? - pytał retorycznie Jacek Kuroń w książce "PRL dla początkujących". Okazało się, że można. Entuzjazm i mobilizacja społeczna były ogromne.
Pojawiły się chwytliwe hasła wyborcze ("Nie głosujesz przez lenistwo, dajesz szansę komunistom") i a miasta zostały oplakatowane przyciągającymi wzrok afiszami. Majstersztykiem okazała się zachęcająca do wyborów praca Tomasza Sarneckiego - wariacja na temat plakatu do filmu "W samo południe" z Garym Cooper'em. Bardzo trafione były plakaty ze zdjęciami cieszącego się ogromnym zaufaniem Lecha Wałęsy z danym kandydatem i napisem "Solidarność". Znana twarz wzmacniała wiarygodność nieznanego szerzej kandydata. Odnosiło się wrażenie, że cała opozycja to jedna zgrana drużyna z Wałęsą na czele.
Komitety obywatelskie sprzedawały "cegiełki wyborcze" o wartości 200, 500, 1000, 2000 zł - w ten sposób zdobywano fundusze potrzebne na kampanię. Do ludzi apelowano o wykup cegiełek, przewożenie prywatnymi samochodami kandydatów na spotkania, dostarczanie żywności i innych materiałów. Apele nie pozostawały bez odzewu. - Emerytowana księgowa ofiarowuje maszynę do liczenia, pojedynczy ludzie - ciasta własnego wypieku, konfitury, kompoty, ryzy papieru czy nawet kilka ołówków. Dziennie nasze biuro odwiedza blisko dwadzieścia tysięcy osób. Wpłacają datki na fundusz wyborczy, dopytują się o program wyborczy »S« - 14 maja 1989 r. pisał Ryszard Zając w artykule w "Niespodziance".
Działały też regionalne czasopisma, a od 8 maja 1989 r. zaczęła się ukazywać "Gazeta Wyborcza", którą nawet w samej Warszawie ciężko było zdobyć. Dzień później telewizja wyemitowała pierwsze spoty i audycje przygotowane przez "Solidarność" - za telewizyjną kampanię odpowiadali Andrzej Wajda i Janina Jankowska. Jednak najskuteczniejszą tubą opozycji stał się nieoficjalnie Kościół katolicki. W ogłoszeniach parafialnych księża informowali o spotkaniach z kandydatami, możliwości zakupu "cegiełek" i podpisywaniu list poparcia dla kandydatów po mszy przed kościołem. W budynkach przykościelnych działały punkty informacyjne komitetów obywatelskich. Spotkania były też często powiązane z uroczystościami religijnymi. - Pamiętam takie przedwyborcze spotkanie zorganizowane przy okazji wielkiego odpustu, na który z okolicznych wsi zjechało kilkadziesiąt tysięcy ludzi - wspominał Bronisław Geremek.
Spotkania z kandydatami to były profesjonalnie przygotowane imprezy z programem artystycznym. Po przedstawieniu kandydat prezentował swój program, instruowano też zebranych jak należy głosować zalecając skreślanie nazwisk kandydatów nie związanych z "Solidarnością" w myśl zasady "Dobry komunista, to skreślony komunista". Spotkania uatrakcyjniali występami znani aktorzy i piosenkarze, np.: Maja Komorowska, Halina Kunicka, Jan Pietrzak, Lucjan Kydryński. "Gazeta Wyborcza" drukowała twarze popierających "Solidarność" znanych aktorów z zagranicy Jane Fondy czy Nastassji Kinsky.
Te wszystkie działania przyniosły ogromne zwycięstwo opozycji, która pomimo dość niskiej frekwencji (62,3 % w I turze) zdobyła wszystkie mandaty do sejmu i 99 do Senatu. Data 4 czerwca 1989 roku stała się symbolicznym końcem socjalizmu w Polsce.
Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski