Znajdź swoje przeznaczenie w Sieci
62 małżeństwa, 89 par narzeczeńskich, 247 zakochanych i sześcioro dzieci – to bilans dwuletniej działalności serwisu społecznościowego dla katolików Przeznaczeni.pl. Strefa Ludzi z Wartościami – bo tak oficjalnie nazywa się serwis – przyciągnęła już ponad 30 tys. użytkowników.
10.01.2008 | aktual.: 17.06.2008 11:21
Najpierw kalkulacja, potem miłość
28-letnia Agnieszka Bugajczyk z Warszawy weszła po raz pierwszy do Strefy półtora roku temu. Zrobiła to za namową znajomego, który w ten sposób znalazł wielu przyjaciół. Po kilku miesiącach poznawania ciekawych osób znalazła Tomka. – To on zwrócił na mnie uwagę, ale nie tylko dlatego, że spodobało mu się moje zdjęcie. Zainteresowały go moje odpowiedzi na pytania postawione w kilkustronicowej ankiecie. Mieliśmy bardzo podobne zdania na wiele kwestii dotyczących np. antykoncepcji, aborcji i czystości przedmałżeńskiej. Może zabrzmi to dziwnie, ale nie były dla mnie najważniejsze jego niebieskie oczy i czarujący uśmiech, tylko sucho oceniłam fakty. Dopiero później mogłam zdecydować, czy jest to osoba, której szukam. Wszystko dokładnie przeanalizowałam, bo nie chciałam, aby po kilku miesiącach znajomości okazało się, że nie chcę być z mężczyzną, który ma inne poglądy niż ja – mówi Agnieszka.
Ankieta, o której wspomina Agnieszka rzeczywiście pozwala na dokładne „prześwietlenie” innych Strefowiczów. Pytania są bardzo szczegółowe i nie dotyczą jedynie standardowych kwestii jak wykształcenie, zawód, wygląd, hobby czy ulubiona muzyka, ale także stosunku do antykoncepcji, alkoholu i tytoniu, otwartości na rodzicielstwo, a nawet częstotliwości uczęszczania na mszę świętą. Oprócz pytań zamkniętych znajdziemy również otwarte, związane z kwestiami autorytetów, wiary w Boga, miłości, marzeń, celów życiowych. Wypełnienie kwestionariusza jest jednym z warunków znalezienia się w gronie Przeznaczonych.
Nie dla każdego
Kolejnym jest zobowiązanie, że szanujemy nauczanie Kościoła katolickiego i możemy zawrzeć małżeństwo w Kościele katolickim. Oznacza to, że do Strefy nie mogą przystąpić rozwodnicy. Wyjątkiem są osoby, których sakrament małżeństwa został uznany za nieważny. Podobne wymagania stawiają biura matrymonialne dla katolików takie jak bydgoskie Centrum Kojarzenia Małżeństw „Miłość i Odpowiedzialność” czy wrocławskie „Na Dobre i Na Złe”.
- Idąc na pierwszą randkę z Tomkiem nie nastawiałam się na wiele, bo wcześniej poznałam już sporo osób w Strefie. Spotkaliśmy się na luzie w knajpie i długo rozmawialiśmy o Bogu. Tydzień po naszej pierwszej randce Tomek mi się oświadczył. To było spontaniczne i wspaniałe, bo byliśmy zafascynowani tym, że można spotkać w tłumie osobę, która jest tak podobna. Okazało się, że jeśli ma się sprecyzowane oczekiwania względem partnera to w końcu się go spotka – wspomina Agnieszka, która pół roku po pierwszej randce wyszła za Tomka.
Nie ukryjesz się pod nickiem
Ostatnim krokiem do odnalezienia partnera z wartościami jest wniesienie jednorazowej opłaty 49 złotych w przypadku studentów lub 99 dla osób powyżej 26 roku życia. Jak mówi Maciej Koper, twórca portalu, jednym z powodów wprowadzenia opłat za przystąpienie do Strefy jest zapewnienie bezpieczeństwa użytkownikom. – Ktoś, kto wie, że musi zapłacić za wejście do serwisu podchodzi do tego bardziej poważnie. Na tradycyjnych serwisach i czatach randkowych, gdzie wejście jest proste i bezpłatne ludzie posługują się głównie nickami i podają wiele nieprawdziwych informacji na swój temat. Nasi Strefowicze używają swoich prawdziwych imion co oznacza, że na randce spotkam się z Marysią, a nie np. z żabą82. Poza tym każda ankieta przesłana do nas jest moderowana, bo zwracamy uwagę na to czy treści zawarte w profilu są zgodne z regulaminem - mówi Koper. Aby zobaczyć jak działa portal i czy podoba nam się taka formuła możemy wypełnić bezpłatną ankietę i stworzyć sobie na próbę darmowy profil. Taka opcja pozwala nam jedynie
na czytanie informacji w serwisie i oglądanie strefowiczów. Nie możemy jednak wejść na forum i wysyłać informacji do użytkowników.
Mieszkaliśmy obok siebie
Wielu z użytkowników chętnie opowiada o tym jak poznało w Strefie swoją drugą połowę. Agnieszka z Łodzi pisze na forum jak dzięki serwisowi Przeznaczeni.pl odnalazła Łukasza. – Dokładnie rok temu zaczęliśmy ze sobą korespondować przez Strefę. Na pierwszym spotkaniu okazało się, że znamy się od 10 lat. Razem chodziliśmy do liceum, mamy wspólnych znajomych i mieszkamy blisko siebie. Gdybym nie przełamała początkowych oporów i nie zalogowała się do Strefy, pewnie nigdy nie doszłoby do naszego spotkania – mówi dziewczyna, która jest od czerwca szczęśliwą mężatką.
Aktywny, ale nie szukam nowych znajomości
Swoimi historiami dzielą się również panowie. 28-letni Józef z Torunia wspomina: - Małgosia pierwsza dodała mnie do swojej listy kontaktów i tak się rozpoczęła nasza znajomość. Wkrótce zmieniła swój status strefowy na: „Aktywny, ale nie szukam nowych znajomości”. Zdziwiłem się, bo nie wiedziałem czego ta zmiana ma dotyczyć. Później okazało się, że powodem było jej zaangażowanie w znajomość ze mną. I tak się rozpoczęła moja przygoda z kobietą marzeń. Początkowo pisaliśmy maile, potem doszły rozmowy za pomocą komunikatora. Małgosia jest straszną gadułą i jak zacznie mówić to ciężko skończyć z nią rozmowę. Tę cechę odczytuję jako jej zaletę, bo uwielbiam rozmowne dziewczyny, a ona zawsze mówi bardzo mądrze i umie słuchać. Ludzie nam mówią, że to niepoważne, by zaręczać się po czterech spotkaniach. My jednak płyniemy pod prąd i jesteśmy pewni miłości, jaką zesłał nam Bóg – pisze Józef.
O zapotrzebowaniu na katolickie serwisy matrymonialne może świadczyć popularność takich zachodnich stron jak choćby amerykański Catholicmatch.com czy niemiecki Kathtreff.org. Inspiracją do stworzenia Strefy Ludzi z Wartościami był jednak inny amerykański serwis - Avemariasingles.com, który powstał pod koniec lat 90. i skojarzył blisko półtora tysiąca par. Na czym polega fenomen serwisu Przeznaczeni.pl? Agnieszka Bugajczyk uważa, że to jedno z nielicznych miejsc dla ludzi, którzy nie szukają przygody i seksu, ale wartościowych znajomości, przyjaciół.
Znajomych coraz więcej, przyjaciół tyle samo
Choć Strefa na tle innych serwisów randkowych może się wydawać wyjątkowym miejscem to badacze sceptycznie podchodzą do jakości takich znajomości. W ubiegłym roku amerykański portal Yahoo powołując się na badanie Will Reader z Sheffield Hallam University przeprowadzone na 200 Internautach podał, że serwisy społecznościowe nie sprzyjają budowaniu silnych relacji. Uczony dowodził, że mimo olbrzymiej ilości znajomości zawieranych w sieci, ilość prawdziwych przyjaciół pozostaje taka sama jak w prawdziwym świecie i oscyluje wokół pięciu osób.
Bardziej szczegółowo przeanalizowali tę kwestię polscy naukowcy. Jak wynika z „Diagnozy Społecznej 2007” - badania przygotowanego przez Radę Monitoringu Społecznego i przeprowadzonego w ubiegłym roku przez ankieterów Głównego Urzędu Statystycznego - spadła częstotliwość komunikacji z osobami poznanymi w Internecie. Badanie, które jest czwartą z kolei edycją przedsięwzięcia naukowego, przeprowadzono na blisko 12,7 tys. respondentach powyżej 16. roku życia.
W 2003 roku 40% ankietowanych przez GUS odpowiedziało, że komunikuje się ze znajomymi w sieci. Trzy lata później taką deklarację złożyło 37% osób. Respondeci odpowiadali także na pytanie o to, czy spotkało się z osobą poznaną w Internecie. W 2005 r. przyznało się do tego 17,3% Internautów, a w 2007 - 19,4%. Oznacza to, że tylko co druga osoba, która poznała kogoś w sieci spotkała się przynajmniej z jedną osobą poznaną w ten sposób. W raporcie czytamy jednak, że badacze nie dysponują wiedzą o charakterze i trwałości tak nawiązywanych relacji.
Dr Dominik Batorski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego i jeden z autorów raportu z Diagnozy przyznaje, że Internet służy nam w coraz większym stopniu do komunikacji z osobami spoza sieci. Z badań wynika bowiem, że znacznie wzrosła komunikacja z rodziną. W 2003 roku takie kontakty deklarowało 16% użytkowników, a w 2007 roku ta liczba wzrosła do 65%. Nietrwałość relacji internernetowych zdają się potwierdzać natomiast badania prof. Zbigniewa Izdebskiego przeprowadzone trzy lata temu przez TNS OBOP na zlecenie Schering Polska. Wynika z nich, że z trzech milionów Polaków, którzy nawiązali znajomości w sieci tylko 1,3 mln utrzymuje bliższy kontakt z osobą spotkaną w Internecie. Badania wykazały jednocześnie, że 53% tematów poruszanych przez osoby chcące zawrzeć internetową znajomość dotyczy seksu. O sprawach związanych z kontaktami intymnymi rozmawia 64% mężczyzn i 41% kobiet.
Dr Batorski ocenia, że choć pasjonujemy się zawieraniem nowych znajomości w Internecie to nie ma obawy, że wirtualne relacje zastąpią nam te w realu. – Świat idzie do przodu, więc naturalne jest, że w ciągu tygodnia spotykamy tylu ludzi, co nasi przodkowie znali w ciągu całego swojego życia. Internet dał nam możliwość rozmawiania z ludźmi z całego świata, których nigdy nie mielibyśmy okazji poznać w rzeczywistości. Dyskutujemy z nimi nie tylko o pracy i życiu prywatnym, ale nawet najbardziej nietypowym hobby – mówi Batorski.
Moda na serwisy społecznościowe
Jeszcze kilka lat temu poznawaliśmy znajomych głównie za pomocą czatów, forów tematycznych czy komunikatorów. Od pewnego czasu panuje moda na serwisy społecznościowe takie jak Grono.net, Osobie.pl, Fotka.pl czy od niedawna Nasza-klasa.pl. Popularnością cieszą się też serwisy dla profesjonalistów jak choćby Goldenline.pl czy Biznes.net. - Poprzez wiele rozwijających się funkcjonalności tych serwisów – jak powiadomienie o urodzinach użytkownika, możliwość dodawania filmów i zdjęć, możemy mieć kontakt z ludźmi, z którymi mieliśmy do tej pory słabe relacje. Bez takich serwisów już dawno byśmy znaczną część takich znajomości utracili – akcentuje socjolog.
Oprócz zalet poznawania ludzi w sieci należy pamiętać również o wadach zawierania tego rodzaju znajomości. - Często zdarza się tak, że ludzie skupiający się wyłącznie na tej formie mają tendencję do dopowiadania sobie różnych rzeczy i mogą mieć problemy w rzeczywistych relacjach, przekazywaniu i odczytywaniu emocji innych osób – mówi dr Batorski. Inną obawą jest to, że coraz większa paleta narzędzi internetowych może doprowadzić do tego, że łatwiej nas inwigilować – sprawdzać w jakim miejscu sieci jesteśmy w danym momencie. W skrajnych przypadkach możemy też paść ofiarami przestępstw internetowych – coraz częściej bowiem słyszy się o przypadkach łamania haseł i przeglądania prywatnych rozmów przez innych użytkowników.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska