Zmusili ich do utworzenia "żywej tarczy" na drodze
Rosyjska milicja, która jest łączona z wieloma skandalami, znów znalazła się na cenzurowanym, gdy wyszło na jaw, iż niedawno zażądała od kierowców na drodze pod Moskwą, by utworzyli rodzaj "żywej tarczy", aby pomóc funkcjonariuszom zatrzymać przestępcę.
Wszczęto dochodzenie w sprawie tego incydentu, który wydarzył się w ubiegły piątek na obrzeżach Moskwy, a został upubliczniony przez wideo zmieszczone w internecie. Kierowcy, którzy uczestniczyli w zdarzeniu, powiedzieli rosyjskiej telewizji NTV, że jadący z wielką prędkością samochód podejrzanego sforsował blokadę i że nikt nie odniósł obrażeń, lecz kilka samochodów zostało zniszczonych.
Autor nagrania wideo i zarazem jeden z kierowców zmuszonych do utworzenia blokady, Stanisław Sutiagin, opisał szczegółowo, jak milicjanci zatrzymali samochody i zabronili kierowcom z nich wysiadać, przy czym nie podali żadnych wyjaśnień. Uciekający domniemany przestępca uszkodził kilka samochodów, w tym auto Sutiagina, a milicja miała oświadczyć, że odszkodowań nie będzie, bo przestępca uciekł. - Czy życie ludzkie w naszym kraju naprawdę nic nie znaczy? - pytał retorycznie poszkodowany kierowca.
Telewizja NTV podała, że na incydent zareagowała grupa deputowanych, domagając się od milicji wyjaśnień. To kolejny skandal z udziałem rosyjskiej milicji. Doszło do niego w niespełna miesiąc po zainicjowaniu przez prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa reformy w resorcie spraw wewnętrznych. Decyzję prezydenta o zreformowaniu MSW poprzedził szereg głośnych spraw i skandali z udziałem funkcjonariuszy organów spraw wewnętrznych, w tym zabójstw i innych aktów przemocy, korupcji i fałszowania dowodów.
Opublikowany niedawno sondaż niezależnego ośrodka Lewady po raz kolejny potwierdził brak zaufania Rosjan do milicji. Według badania 67% ankietowanych obawia się milicji, a 77% czuje się bezbronnie wobec samowoli funkcjonariuszy. Wskaźniki te, jak pisze agencja AFP, nie zmieniają się od roku 2004.