Zmniejszono wyroki za bestialskie zabójstwo
Sąd Apelacyjny w Warszawie zmniejszył niektóre kary orzeczone wobec członków tzw. grupy modlińskiej za okrutne zabójstwo na tle porachunków; jedną z trzech kar dożywocia zmienił na 25 lat.
22.01.2010 | aktual.: 22.01.2010 16:00
Sąd utrzymał dwie z trzech kar dożywocia orzeczonych przez Sąd Okręgowy w 2008 roku - nałożoną na przywódcę gangu Rafała Ł., ps. Zwierzak, i na Józefa M. Krzysztofowi M. zmniejszył karę z dożywocia do 25 lat więzienia. SA uznał, że nałożona na Krzysztofa M. kara łączna była za wysoka, ponieważ sąd pierwszej instancji - który sądził oskarżonych łącznie za kilkadziesiąt zarzutów - błędnie skazał go także za jedno z porwań, w którym ten oskarżony nie uczestniczył.
Sąd Apelacyjny uchylił także kary pozbawienia praw publicznych. Innemu skazanemu zmniejszył karę z 15 do 13 lat więzienia.
Powodem zmniejszenia kar był "szereg drobnych niedociągnięć w zaskarżonym wyroku", w tym błędna kwalifikacja prawna niektórych czynów. Sędziowie nie podzielili natomiast zdania obrońców wnoszących apelację i nie dopatrzyli się niewspółmiernej surowości w wyroku sądu okręgowego. Sąd nie znalazł powodów, by zmniejszyć karę dla Rafała Ł. i Józefa M., uznając, że w ich przypadku "najsurowsza kara izolacyjna jest adekwatna i spełnia funkcję ochrony społeczeństwa".
Wyrok jest prawomocny i kończy postępowanie. Skazanym przysługuje jedynie kasacja, którą można wnieść do Sądu Najwyższego w razie stwierdzenia rażących uchybień.
Grupa Rafała Ł. wydzieliła się w 2005 roku wskutek konfliktów z gangu nowodworskiego, którego szefem był jeden z najgroźniejszych polskich przestępców Dariusz K., pseud. Kary. Gdy wkrótce potem doszło do próby zabójstwa Rafała Ł. (został postrzelony w nogę), Ł. postanowił porwać jednego z ludzi "Karego", by wymusić na nim potwierdzenie, że to właśnie on stał za zamachem.
Bandyci przebrani za policjantów wpadli świtem w sierpniu 2005 r. do domu Artura Z., który miał chwalić się, że wie kto chciał zabić "Zwierzaka". Ludzie Rafała Ł. uprowadzili Z. wraz z jego narzeczoną Małgorzatą R. Oboje wywieziono do parku w Twierdzy Modlin; tam ich torturowano i w końcu bestialsko zamordowano.
Na grupie "Zwierzaka" ciążyły ponadto zarzuty handlu narkotykami, rozbojów z użyciem broni palnej, ściągania haraczy, porwań w celu wymuszeń oraz nielegalnego posiadania materiałów wybuchowych.
"Zwierzak" zeznawał, że nie planował morderstwa, chciał tylko nagrać oświadczenie Artura Z., kto chciał go zabić. Bandyci biciem i groźbami wymusili na Z. przyznanie się. Gdy grozili mu pistoletem, padł przypadkowy strzał, raniąc Z. w plecy. Porywacze uznali, że muszą zabić oboje porwanych.
Według przebiegu zdarzeń zrekonstruowanego przez prokuraturę, Z. wrzucony do przygotowanego dołu ocknął się i zaczął błagać o dobicie. Wtedy jeden z bandytów zabił go strzałem z bliska. Małgorzatę R., która widziała, jak ludzie "Zwierzaka" zabijają jej narzeczonego, gangsterzy dusili sznurówką. Także ona, leżąc w dole, zaczęła dawać oznaki życia, wówczas jeden z bandytów stanął nogą na krtani i przeciął ją nożem.