"Zmiana warty" w Parlamencie Europejskim
Wybrany w maju Parlament Europejski zainauguruje we wtorek w Strasburgu swoją kadencję. Nowi europosłowie mieli ostatnią szansę, by się zarejestrować, odebrać przepustki i karty do głosowania, a odchodzący - okazję, by pożegnać się z PE.
- To jednak było pięć lat, kawał czasu... - powiedział Marek Migalski (Polska Razem), który w poniedziałek przyjechał do Strasburga po raz ostatni w charakterze europosła. - Bardzo się zżyłem nie z tym budynkiem, ale ze swoimi obowiązkami i współpracownikami, więc tego jest trochę żal.
Nowo wybranym eurodeputowanym Migalski radził, by wykorzystali możliwości, jakie daje obecność w PE. - Parlament jest super miejscem zarówno dla leni, jak i dla pracusiów. Można tu zmarnotrawić całe pięć lat, ale można też wykorzystać ten czas na zrobienie pożytecznych dla wyborców rzeczy. Życzę, by nowej reprezentacji się do udało - dodał.
Przyznał, że wzbogacił się zarówno w wiedzę i doświadczenie, ale finansowo. Według Migalskiego w ciągu jednej kadencji europosła "można zarobić około 3-4 mln zł, nie robiąc niczego nielegalnego".
Migalski i pozostali odchodzący europosłowie są formalnie członkami PE do wtorku, 1 lipca do godz. 9.00. Tym, którzy jeszcze we wtorek podpiszą listę obecności, przysługuje pełne wynagrodzenie za lipiec - choć w lipcu już nie popracują. Miesięczna pensja europosła to ok. 8 tys. euro brutto. Po zakończeniu kadencji europoseł przez pół roku dostaje odprawę.
Wojciech Olejniczak z SLD, który też nie został ponownie wybrany do europarlamentu, przekonywał, że nie jest sentymentalny i nie będzie szczególnie tęsknić za PE. - W życiu często się coś zmienia. Nie byłem przywiązany ani do funkcji w Parlamencie Europejskim, ani nie mam też jakiegoś miejsca, za którym będę tęsknić - powiedział. Uważa on, że wielu nowych europosłów z Polski to doświadczeni politycy krajowi, dlatego "niewiele ich zaskoczy" w Brukseli czy Strasburgu.
W gmachu w Strasburgu pojawiła się w poniedziałek jedna z polskich nowicjuszek w PE Beata Gosiewska z PiS. - Na razie pierwsze wrażenia są dobre. Stresu nie ma, ale jest mnóstwo nowych rzeczy, głównie organizacyjnych - powiedziała dziennikarzom. Dodała, że chciałaby pracować w komisji rolnictwa PE. - Mam nadzieję, że w UE przeważy tendencja do reformowania UE dla naszego wspólnego dobra. Wydaje się, że minionej kadencji Unia zmierzała za bardzo w kierunku biurokratycznym, a tematem sporów często były sprawy obyczajowe, którymi powinny zajmować się kraje - dodała.
Konkretne plany co do swojej pracy europosłanki ma też Krystyna Łybacka z SLD, która chce zasiadać w komisji kultury i edukacji oraz zapewnia, że nie zamierza traktować pobytu w PE jako "politycznej emerytury". Poinformowała, że przygotowała już pierwsze pytanie, dotyczące wieku emerytalnego pielęgniarek w UE oraz zapisała się do głosu w planowanej na środę debacie o planach włoskiego przewodnictwa w UE. - Mam wrażenie, że zaczynam pracować od samego początku - dodała.
W poniedziałek w Strasburgu zorganizowano pożegnalne przyjęcie dla odchodzących eurodeputowanych, a jednocześnie powitano tych zupełnie nowych, którzy stanowić będą połowę składu PE ósmej kadencji. We wtorek o godz. 10.00 rozpocznie się pierwsza sesja plenarna, na której wybrany zostanie przewodniczący europarlamentu. Zostanie nim niemiecki socjaldemokrata Martin Schulz, który pełnił tę funkcję przez minione 2,5 roku (do 18 czerwca). Dwie największe frakcje w PE: centroprawicowa Europejska Partia Ludowa oraz Socjaliści i Demokraci ponownie uzgodniły, że przez połowę kadencji szefem PE zostanie socjalista, a w 2017 r. zastąpi go przedstawiciel EPL.
We wtorek odbędą się też wybory czternastu wiceprzewodniczących PE. Jednym z kandydatów jest Ryszard Czarnecki (PiS), reprezentujący frakcję Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. W środę poznamy pięciu kwestorów oraz skład komisji PE.
Blisko połowa z 751 deputowanych ósmej kadencji PE zasiądzie w europarlamencie po raz pierwszy - 49,4 proc. Rekordzistką tym względzie jest Grecja, z której wszyscy wybrani w majowych wyborach europosłowie to nowicjusze w PE. Z kolei największą liczbą europosłów, którym udało się po raz kolejny zdobyć mandat, mogą pochwalić się Niemcy; blisko 70 proc. niemieckich deputowanych do PE zasiądzie w nim po raz kolejny.
W nowej kadencji kobiety będą stanowiły niecałe 37 proc. eurodeputowanych (w poprzednim było ich 35 proc.). Polskę będzie reprezentować 12 europosłanek i 39 europosłów. Najmłodszym posłem w tej kadencji będzie 26-letni polityk Duńskiej Partii Ludowej Anders Primdahl Vistisen; najstarszym - 91-letni grecki socjalista, pisarz i uczestnik antyhitlerowskiego ruchu oporu Emanuil Glezos (zdobył najwięcej głosów spośród wszystkich greckich kandydatów do PE).