"Zmartwychwstały" imigrant domaga się zadośćuczynienia
Państwo Garcia nadal byliby
przekonani, że ich 25-letni syn Omar Garcia Escobedo utonął w
rzece Rio Grande podczas próby nielegalnego przedostania się na
terytorium Stanów Zjednoczonych, gdyby sam "zmarły" nie zadzwonił
do domu z Teksasu mówiąc, że żyje.
6 sierpnia władze amerykańskie zawiadomiły rodzinę Garcia o utonięciu w Rio Grande osoby, która miała przy sobie portfel z dokumentem tożsamości Omara.
Rodzice i krewna zmarłego udali się do miasta Rio Grande, aby zidentyfikować zwłoki. Ze względu na ich zły stan, bliskim nie pozwolono obejrzeć ciała. Identyfikacja nastąpiła na podstawie zdjęć zwłok i opisu zmarłego dokonanego przez rodzinę.
Rzeczniczka prasowa konsulatu meksykańskiego w Teksasie Sandra Mendoza powiedziała, że taki sposób identyfikacji zwłok jest procedurą standardową w przypadku topielców.
Po powrocie do domu, rodzice pewni śmierci syna wyprawili mu pogrzeb.
Dwa dni po swoim pogrzebie Omar zadzwonił do zszokowanej matki, mówiąc, że ma się dobrze i jest w przygranicznym mieście Brownsville w Teksasie. Powiedział, że tuż po przekroczeniu granicy ukradziono mu portfel i dopiero teraz mógł kupić kartę telefoniczną.
Za całe zamieszanie rodzina wini władze amerykańskie i domaga się od nich przyznania Omarowi prawa tymczasowego pobytu na terenie USA wraz z pozwoleniem na pracę. Jak również zabrania przez Amerykanów zwłok pochowanej osoby i zwrócenia 2,5 tys. dolarów kosztów pogrzebu.
Prawnik powiedział rodzinie Garcia, że Omar będzie musiał teraz udowodnić, że nie umarł.