PolskaZmarli obywatele mogą wpłynąć na ważność wyborów

Zmarli obywatele mogą wpłynąć na ważność wyborów

Nieżyjący Polacy mogą zdecydować o ważności
wyborów. W bazie PESEL, na podstawie której
powstaje spis wyborców, jest nas o ponad 800 tysięcy więcej -
alarmuje "Metro".

05.06.2006 | aktual.: 05.06.2006 00:19

Pan Jan, mieszkaniec Łodzi, dostał przed miesiącem urzędowe pismo zaadresowane na jego żonę, tyle że jego małżonka nie żyła od kilku lat. Urzędnicy nie potrafili wytłumaczyć, dlaczego wysłano list. Tłumaczyli to błędami w rejestrze obywateli - PESEL.

Dr Małgorzata Mossakowska z Międzynarodowego Instytutu Biologii Molekularnej i Komórkowej, która badała polskich stulatków, odkryła, że w PESEL-u znajdują się ludzie, którzy nie żyją nawet od kilkunastu lat! Do dziś oficjalnie figurują tam 3402 osoby (2603 kobiet oraz 799 mężczyzn), które ukończyły sto lat. Dr Mossakowska policzyła zaś, że stulatków w Polsce jest tylko 1200.

Skąd takie różnice? Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które prowadzi Centralny Rejestr Danych PESEL, nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Musimy to sprawdzić - stwierdził Tomasz Skłodowski, rzecznik prasowy MSWiA.

Według Centralnego Rejestru Danych, bo tak nazywany jest PESEL, w Polsce zameldowanych jest ponad 38,9 mln osób. Tyle że dane te odbiegają od statystyk prowadzonych przez Główny Urząd Statystyczny. Według GUS jest nas tylko 38 mln 149 tys, a więc o ponad 800 tys. mniej! Która liczba jest wiarygodna? Statystycy twierdzą, że z GUS.

Urząd opiera się na Narodowym Spisie Powszechnym z 2002 roku, który jest co miesiąc aktualizowany. Dane o urodzeniach i zgonach Polaków przekazują do GUS-u urzędy stanu cywilnego z całego kraju. Jakie mogą być konsekwencje tego bałaganu? Przed rokiem policja zatrzymała kilkudziesięciu lekarzy z całej Polski, którzy posługując się numerami PESEL nieżyjących osób wyłudzali refundacje za fikcyjne przyjęcia i zniżkowe recepty.

Najbardziej niebezpieczne jest jednak to, że nieżyjące osoby wciąż figurują w spisach wyborców, którymi dysponuje Państwowa Komisja Wyborcza. Z blisko 30 milionów Polaków uprawnionych do głosowania martwe dusze stanowią aż 2,67 proc. wszystkich wyborców. Co to oznacza? Że nieżyjący obywatele mogą wpłynąć na wynik referendum, w którym do urn musi pójść co najmniej 50 proc. uprawnionych do głosowania.

Jeśli nawet swoje głosy odda równo połowa Polaków, to z powodu martwych dusz frekwencja będzie oficjalnie wynosiła niewiele ponad 47 proc. i głosowanie trzeba będzie wówczas unieważnić.

Przed trzema laty do urn w referendum unijnym poszło 58,85 proc. Polaków. Gdyby odliczyć nieżyjących, choć figurujących w spisie wyborców obywateli, frekwencja wyniosłaby ponad 60 proc - wylicza "Metro". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)