Zmarł legendarny piosenkarz Glen Campbell
W wieku 81 lat zmarł legendarny wykonawca piosenek country a także rocka Glen Campbell - poinformowała we wtorek jego rodzina oraz agent Sanford Brokaw. Artysta przez ostatnie lata zmagał się z chorobą Alzheimera.
- Z ciężkim sercem informujemy o odejściu naszego kochanego męża, dziadka oraz legendarnego piosenkarza i gitarzysty - głosi opublikowany komunikat.
Największymi przebojami Campbella były utwory "Rhinestone Cowboy" i "Southern Nights". Płytę z tym utworem sprzedano w ponad 5 mln egzemplarzy. Zasłynął też takimi utworami jak "Wichita Lineman", "Gentle on My Mind", "By the Time I Get to Phoenix" i "Dream Lover" (ten ostatni utwór w duecie z Tanyą Tucker).
Artysta największe sukcesy odnosił w latach 60. i 70. ub. wieku. Na początku kariery Campbell grał w zespołach towarzyszącym takim sławom estrady jak Elvis Presley i Frank Sinatra. Później przez pewien czas był członkiem zespołu Beach Boys kiedy ich wokalista Brian Wilson czasowo odszedł z zespołu.
W latach 1969 -72 Campbell prowadzil własny telewizyjny show "The Glen Campbell Good Time Hour". Wystąpił też w kilku filmach.
Campbell był laureatem licznych nagród, w tym trzykrotnie nagrody Grammy Hall of Fame oraz w 2012 r. specjalnej nagrody Grammy za całokształt osiągnięć artystycznych. Artysta sprzedał ponad 45 mln płyt a jego piosenki 75 razy gościły na listach przebojów. Miał też na koncie 12 "złotych" albumów.
W 2011 r. piosenkarz ogłosił, że cierpi na chorobę Alzheimera. Później odbył tournee po Stanach Zjednoczonych żegnając się ze swoimi fanami. W czerwcu br, ukazała się jego ostatnia płyta zatytułowana "Adios" (Żegnajcie). Znalazły się na niej utwory, które Campell bardzo lubił ale nigdy nie nagrał, m. in. piosenki Boba Dylana, Lindy Ronstadt i Johnny'ego Casha.
Jak poinformował Brokaw, Campbell zmarł we wtorek w ośrodku chorych na Alzheimera w Nashville w otoczeniu rodziny.