Ziobro za kasacją wyroku ws. FOZZ
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro
chce zbadania, czy są podstawy wniesienia kasacji od wyroku Sądu
Apelacyjnego, który zmniejszył kary dla skazanych w aferze FOZZ,
orzeczone w I instancji, uznając, że część zarzutów się przedawniła.
26.01.2006 09:30
Z całą pewnością zwrócę się o zbadanie tej sprawy do prokuratorów, którzy zajmują się sprawą FOZZ od początku, są na pewno znakomicie przygotowani i poproszę o ocenę, czy jest podstawa do wniesienia kasacji. Jeżeli uznają, że jest, będę z całą pewnością za tym, by kasacja została wniesiona - powiedział minister w radiu Zet.
W środę Sąd Apelacyjny w Warszawie zadecydował o przedawnieniu części zarzutów w aferze Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego i uznał, że sędzia Andrzej Kryże, który orzekał w tej sprawie, nie był bezstronny co do zarzutów zagrożonych przedawnieniem. Sąd podkreślił, że Kryże, chociaż nie pracował formalnie nad nowelizacją kodeksu karnego, wydłużającą terminy przedawnień, to był obecny na posiedzeniach komisji sejmowej i jego opinii zasięgali posłowie PiS.
Sąd w uzasadnieniu powołał się na stenogramy sejmowe, z których wynika, że obecny minister sprawiedliwości, a ówcześnie poseł sprawozdawca nowelizacji kodeksu karnego Zbigniew Ziobro oraz poseł Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Gosiewski odnosili się do opinii Kryżego podczas prac nad ustawą.
Zbigniew Ziobro przekonywał w czwartek w radiu Zet, że Kryże nie brał udziału w pracach nad nowelizacją kodeksu karnego dotyczącą zapisów o przedawnieniu.
Zdaniem ministra, sędziowie SA "albo zostali wprowadzeni w błąd, albo bardzo głęboko błądzą i mylą się, ponieważ opierają się na nieprawdziwych informacjach", a zarzut pod adresem sędziego Kryże jest nieprawdziwy.
Fakty są takie, że pan sędzia Kryże, po pierwsze, nie był ekspertem PiS-u, tylko sejmowej komisji kodyfikacyjnej jak wielu innych sędziów, również sędziów Sądu Najwyższego, i nikt z tego powodu nie stawia tym sędziom zarzutu braku bezstronności, i słusznie - powiedział minister. Po drugie sędzia Kryże nie uczestniczył w pracach nad przepisem, który wydłużał okres przedawnienia. Autorem tego przepisu jestem ja - dodał.
W ocenie ministra, "generalnie ten wyrok jest wielkim sukcesem sędziego Kryże, byłego sędziego, dzisiaj sekretarza stanu", bo "potwierdza słuszność jego rozstrzygnięcia i utrzymuje zdecydowaną większość zarzutów i orzeczonej kary". Wyrok został w zasadzie utrzymany, z wyjątkiem jednego elementu. Tutaj sąd, moim zdaniem, działał na błędnych przesłankach, pomylił się - dodał.
Nowy wyrok dla Grzegorza Żemka to 8 lat więzienia (w I instancji 9 lat), a dla Janiny Chim - 5 lat (poprzednio 6). Sąd zmniejszył także wysokość orzeczonych grzywien. Wobec ukrywającego się Dariusza Przywieczerskiego orzeczono 2,5 roku więzienia (poprzednio 3,5 roku), Zbigniewa Olawy - 2 lata i 6 miesięcy (poprzednio 3 lata wiezienia). Zarzuty wobec Irene Ebbinghaus (wcześniej skazanej na 2,5 roku i 195 tys. zł grzywny) oraz Krzysztofa Komornickiego (skazanego na 2 lata i 320 tys. zł grzywny) - przedawniły się w całości.
Wyrok jest prawomocny. Oskarżeni mogą jednak wystąpić o jego kasację do Sądu Najwyższego. Ich obrońcy już zapowiedzieli, że to uczynią.
W marcu 2005 r. Sąd Okręgowy w Warszawie (SO) pod przewodnictwem sędziego Kryże skazał na kary od 9 do 2 lat więzienia sześcioro oskarżonych w sprawie, uznawanej za największą nierozliczoną aferę III RP. Sąd uznał ich za winnych spowodowania co najmniej 134 mln zł strat (według prokuratury, straty wyniosły 350 mln zł). Sąd uznał, że pieniądze przeznaczone dla Funduszu - którego zadaniem był poufny wykup długów zaciągniętych przez PRL na Zachodzie w latach 70. i 80. - zostały albo przywłaszczone, albo rozdysponowane w sposób niezgodny z prawem. Od tego wyroku odwołali się obrońcy w apelacji.