Ziobro: nieprawdziwy, prowokacyjny artykuł
Minister sprawiedliwości zdementował informacje, które znalazły się w artykule w "Gazecie Wyborczej", dotyczącym sprawy Barbary Blidy. Już wczoraj jeszcze przed ukazaniem się publikacji Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej nazwał artykuł "prowokacyjnym". Autor artykułu odpiera zarzuty ministra sprawiedliwości, nazywając je "miałkimi".
30 zmanipulowanych wypowiedzi
Według szefa resortu sprawiedliwości podane w artykule informacje o okolicznościach śmierci Barbary Blidy są niezgodne z prawdą. Zdaniem szefa resortu publikacja gazety to zwykła manipulacja, a "Gazeta Wyborcza" naruszyła fundamenty prawa prasowego, gdyż nie skonsultowała doniesień zawartych w artykule z resortem sprawiedliwości.
"Gazeta Wyborcza" napisała, że prokuratorzy, prowadzący sprawę Blidy, działali pod presją. Według dziennika, nie podjęli oni jednogłośnie decyzji o zatrzymaniu byłej minister. Gazeta napisała też, że datę zatrzymania narzucili prokuratorom ich przełożeni.
Podawanie takich informację przez gazetę, minister Ziobro nazwał polityczną nagonką, która ma na celu podważenie działań prokuratury i jego resortu. Wtórował mu jego zastępca Jerzy Engelking, który oświadczył, że w publikacji znajdują się wyrwane z kontekstu zeznania prokuratorów, prowadzące do wypaczenia ich treści. Zdaniem zastępcy prokuratora generalnego w artykule znajduje się około 30 tego typu zmanipulowanych wypowiedzi. Jednak na konferencji prasowej zwrócił on uwagę jedynie na kilka fragmentów artykułu, które - jego zdaniem - mają znamiona manipulacji.
Engelking wyróżniając poszczególne części artykułu za każdym razem powtarzał: "fragment, który został wycięty bez wiedzy czytelników", a następnie podawał całościowe wypowiedzi prokuratorów, prowadzących sprawę Blidy, które zapisano w protokołach z ich przesłuchań. Według zastępcy ministra Ziobry to właśnie wycięcie tych poszczególnych fragmentów wypaczyło treść publikacji.
Minister Ziobro podkreślił też, że prokuratura miała wszelkie podstawy do zatrzymania Blidy. Przyznał, że w zespole prokuratorskim była w tej sprawie różnica zdań, ale była ona - jego zdaniem - spowodowana jedynie wątpliwościami medialno-poltycznymi. Jak tłumaczył minister - śledczy obawiali się bowiem, że zatrzymanie polityka lewicy wywoła ostry atak tego środowiska na prokuraturę. Tymczasem - jak zaznaczył szef resortu sprawiedliwości - w jego ministerstwie nie ma miejsca na "podwójne standardy", a "każdy polityk powinien być traktowany, jak zwykły śmiertelnik". Zdaniem Ziobry przesłuchania dowiodły więc, że nie było żadnych nacisków politycznych na śledczych i pokazały niezasadność zarzutów "Gazety Wyborczej". Na razie ministerstwo sprawiedliwości nie przewiduje złożenia pozwu przeciwko dziennikowi, ale decyzję w tej sprawie będzie jeszcze rozważał Zbigniew Ziobro.
"Miałkie zarzuty Ziobry"
Według autora tekstu w "Gazecie Wyborczej", Wojciecha Czuchnowskiego zarzuty, jakie stawia gazecie ministerstwo są "miałkie". W mojej ocenie nerwowość ministra wynika z tego, że chyba zobaczył, że nie wszyscy prokuratorzy, którzy mu podlegają będą gotowi za niego polegnąć i, zwłaszcza w sytuacji zeznań, będą mówili po prostu prawdę - powiedział dziennikarz.
Czuchnowski, odnosząc się do argumentu, że gazeta nie zwróciła się do ministerstwa z pytaniami, które miałyby weryfikować podane w artykule informacje, podkreślił, że w tym przypadku nie było takiej konieczności. Uznaliśmy, że w momencie kiedy cytujemy urzędowy dokument - zeznania złożone pod odpowiedzialnością karną - nie ma potrzeby zwracać się do kogokolwiek. Dlatego ten zarzut jest kompletnie bezzasadny, bo w tym momencie nie ma żadnego znaczenia, jakie zdanie ma na ten temat minister Ziobro czy którakolwiek ze stron - powiedział.
Podkreślił, że skróty w cytowaniu protokołów przesłuchań były konieczne ze względu na obszerność materiału. Manipulacją Ziobro nazywa zwyczajne zredagowanie 200 stron protokołu, który zresztą wywieszamy w całości na stronach internetowych - powiedział.
Czuchnowski przyznał, że starał się "wyszukać" w zeznaniach prokuratorów wszystkie momenty, w których pojawiają się ich wątpliwości na temat zatrzymania Blidy. Taka jest konstrukcja tego materiału, trudno byłoby przytaczać wszystko - podkreślił.
Za nieuzasadnione uznał też zarzuty o stosowanie liczby mnogiej zamiast pojedynczej. Z tego, co pamiętam, to w tych zeznaniach jest mowa o wątpliwościach nie jednego, ale także innych prokuratorów. O wątpliwościach mówią zarówno prokurator Sebastian Głuch, jak i prokurator Małgorzata Kaczmarczyk-Suchan - powiedział.
Według niego, "Ziobro próbuje też skłócić środowisko dziennikarskie, dzieląc dziennikarzy na tych dobrych, którzy poinformowali usłużnie, że się ma ukazać ten tekst i na tych złych, czyli dziennikarzy 'Gazety Wyborczej'".
Według redakcji portalu gazeta.pl, zapowiedź piątkowego tekstu ukazała się na stronie www o godzinie 18.50., nie było więc możliwości by minister przed konferencją albo w jej trakcie znał treść zapowiedzi, która ukazała się w Internecie.
Prokuratura: nie ma podstaw, by mówić o naciskach
Zdaniem łódzkiej prokuratury, która bada okoliczności śmierci b. posłanki SLD Barbary Blidy, analiza zeznań katowickich prokuratorów nie daje podstaw do twierdzenia, że podczas prowadzonego śledztwa były na nich wywierane naciski. Rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania powiedział, że "wnikliwa, a nie selektywna analiza zeznań złożonych przez katowickich prokuratorów nie daje podstaw do wyciągania jakichkolwiek wniosków co do tego, że były na nich wywierane presje czy naciski".
Prokuratorzy zaangażowani w proces decyzyjny pod względem faktycznym i prawnym oceniali decyzję o zatrzymaniu Barbary Blidy za zasadną, a sprawa była przedmiotem ich kompleksowych analiz - dodał Kopania.
Przypomniał, że dotąd łódzcy śledczy przesłuchali ośmiu katowickich prokuratorów: czterech referentów prowadzących śledztwo, dwóch naczelników wydziałów, zastępcę prokuratora apelacyjnego oraz okręgowego. Przesłuchania dotyczyły okoliczności związanych z przygotowaniem i podjęciem decyzji o zatrzymaniu Barbary Blidy.
Wcześniej już zaplanowane były kolejne przesłuchania. Trwa śledztwo i do prokuratury należy ocena, jakie informacje można upublicznić bez szkody dla prowadzonego postępowania. Podjęte zostały działania w celu wdrożenia postępowania, które ma wyjaśnić okoliczności ujawnienia informacji ze śledztwa - zaznaczył rzecznik łódzkiej prokuratury.
W kwietniu Barbara Blida, była posłanka SLD i minister budownictwa postrzeliła się w klatkę piersiową podczas przeszukania jej domu przez ABW. Mimo podjęcia natychmiastowej reanimacji, zmarła.