Ziobro: nie widzę się na stanowisku prezesa PiS
"Zbigniew Ziobro - prezydent 2015", "Ziobro buduje PiS w PiS" - takie tytuły znajdziemy w dzisiejszej prasie. "Ziobro buduje sobie partię wewnętrzną. Ma własnego spin doctora - Jacka Kurskiego i wiernych żołnierzy" - pisze "Gazeta Wyborcza". "Dziennik" idzie dalej - "były minister sprawiedliwości będzie prezesem PiS, a potem prezydentem". A wszystko w związku z wyborami na szefa partii w Małopolsce, które przegrał popierany przez Jarosława Kaczyńskiego Zbigniew Wassermann. Podobno dlatego, że z Ziobrą "zwierzęco się nie lubi". To insynuacje! Byłem, jestem i będę lojalny wobec Jarosława Kaczyńskiego - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
23.04.2008 | aktual.: 10.01.2011 17:12
WP: Joanna Stanisławska: Czy buduje Pan „PiS w PiS”?
Zbigniew Ziobro: To są nieprawdziwe informacje! Wykorzystuje się drobną sprawę lokalną jako pretekst do tego, by wymyślać historie, które są zupełnie niedorzeczne. Każdy, kto mnie zna, wie, że byłem, jestem i będę lojalny wobec Jarosława Kaczyńskiego. To prezes tworzył tę partię od początku, ja zawsze byłem z nim. Natomiast są osoby, które uważają, że moja pryncypialność, uczciwość i lojalność wobec Jarosława Kaczyńskiego są przeszkodą dla ich kariery. Dlatego chcą stworzyć wrażenie, że mam ambicje i plany, których w rzeczywistości nie mam, by powstał konflikt. Aby to przeciąć postanowiłem jak najszybciej doprowadzić do zwołania Rady Regionalnej w Krakowie. Zaangażuję się w poparcie dla Zbyszka Wassermana, by te wszystkie spekulacje można było jak najszybciej wyrzucić do kosza.
WP: "Gazeta Wyborcza" pisze, że "zwierzęco" nie lubi się Pan ze Zbigniewem Wassermannem. Czy rzeczywiście Panów stosunki są tak złe, jak sugeruje prasa?
- Moje stosunki ze Zbigniewem Wassermannem są takie, jak relacje między politykami, którzy startują z tego samego okręgu wyborczego we wszystkich partiach politycznych. Są przestrzenie naszych wspólnych działań, kiedy występujemy ręka w rękę, mamy takie same poglądy i są też konkretne sprawy, w których ocenie się różnimy. To jest rzecz naturalna. Zbigniew Wassermann i Zbigniew Ziobro, że tak powiem o sobie, to politycy, którzy mają własne, silne przekonania i w związku z tym jest przestrzeń wspólnych zapatrywań, jak i konkretne różnice. Siłą partii jest to, że szuka się kompromisu i porozumienia również tam, gdzie różnice mogą wystąpić. Taki jest sens działania w partii, czyli w grupie ludzi, którzy potrafią się porozumieć i zdefiniować to, co jest dla nich wspólne. Tak też traktuję moje relacje ze Zbigniewem Wassermannem i właśnie w takim duchu zamierzam zaangażować się w jego wybór na prezesa Rady Regionalnej w Krakowie.
WP: „Dziennik” wróży Panu prezydenturę w 2015 roku, do której pierwszym krokiem będzie objęcie stanowiska prezesa PiS. Paweł Kowal jako lider środowiska centrowego w PiS, Zbigniew Girzyński - radiomaryjnego i pan jako prezes - czy dopuszcza Pan taki scenariusz w przyszłości? Widzi Pan siebie na stanowisku prezesa PiS?
- Nie widzę się na stanowisku prezesa, ani na żadnych innych funkcjach, które są mi przypisywane. Nie mam takich planów, mam za to plan dalszego angażowania się w sprawy wymiaru sprawiedliwości i jego reformy, która została przerwana. Jest bardzo wiele do zrobienia, by nie zdarzały się takie tragedie, jak na przykład sprawa pana Krzysztofa Olewnika, by wymiar sprawiedliwości działał profesjonalnie i sprawnie. Jak wszyscy wiemy, jest tutaj ogromna sfera zaniechań i zaniedbań, które starałem się przez dwa lata naprawiać. To był jednak za krótki czas, by można było dokonać tych wszystkich zmian, które przygotowywałem i które mam nadzieję, jeszcze uda mi się wprowadzić w życie. Te zmiany spowodują, że ludzie będą się czuć w Polsce bezpiecznie, będą mieć przekonanie, że reguły są równe dla każdego, a wymiar sprawiedliwości jest po to, by im służyć, a nie odwrotnie.
WP: Mówił Pan, że Pana jedynym marzeniem było i jest piastowanie urzędu ministra sprawiedliwości. Nadal Pan tak uważa?
- Od samego początku moją pasją był szeroko rozumiany wymiar sprawiedliwości. Do polityki wkroczyłem z ruchu niosącego pomoc ofiarom przestępstw i ta droga znalazła swoje zwieńczenie w funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Również dlatego podjąłem szeroką, kompleksową reformę wymiaru sprawiedliwości. Szereg rzeczy udało się przeprowadzić, na przykład zinformatyzować polskie sale sądowe, które zastałem w większości ze starymi, rozwalającymi się maszynami do pisania. Udało mi się częściowo otworzyć aplikacje prawnicze, ograniczyć korupcję w Polsce. To wszystko to jednak za mało w stosunku do tego, co chciałbym zrobić. To jest przestrzeń, w której się realizuję, którą znam i czuję się osobą kompetentną. A ja lubię działać tam, gdzie wiem czego chcę i do czego zmierzam.
WP: Czy prezes Jarosław Kaczyński rozmawiał z Panem o wyborach w Krakowie, bądź komentował dzisiejsze publikacje?
- Te publikacje są inspirowane przez ludzi wrogich Prawu i Sprawiedliwości i wrogich mi osobiście, dlatego z całą pewnością u każdego polityka PiS spotykają się z głosem krytycznym. Myślę, że tak samo patrzy na tę sytuację prezes Jarosław Kaczyński. Jestem przekonany, że prezes wie, iż insynuacje zawarte w tych artykułach są nieprawdziwe, ponieważ przez wiele lat miał okazję przekonać się, co do moich intencji, mojej lojalności wobec PiS i do niego, do przyjaźni jaką darzę prezesa i szacunku do tego, co zrobił.
Prawo i Sprawiedliwość, o czym trzeba pamiętać, powstało jako formacja o 5-procentowym poparciu właśnie za sprawą Jarosława Kaczyńskiego, to on zbudował tę formację od podstaw, doprowadził do przejęcia władzy w Polsce, by zmieniać rzeczywistość, sprawiać, by Polakom żyło się lepiej. Dziś jest liderem największego ugrupowania opozycyjnego, z realną szansą na powrót do odpowiedzialności za ster spraw w państwie. To wszystko stało się i może się dziać tylko dzięki temu, że tę rolę i odpowiedzialność wziął na siebie Jarosław Kaczyński. To jest jego dzieło i każdy trzeźwo myślący człowiek ma tego świadomość, a tylko ludzie nierozważni, do których raczej się nie zaliczam, mogliby to kwestionować.
WP: Jacek Kurski jest Pana spin doktorem?
- To śmieszne! Jacek Kurski jest osobą, którą bardzo cenię, to bardzo inteligentny człowiek, niezwykle przenikliwy, świetny retorycznie, co wielokrotnie był w stanie dowieść. Czasami potrafi formułować bardzo jednoznacznie swoje sądy, ale nie aż tak jednoznacznie, jak niektórzy politycy Platformy, którzy go przebijają po wielokroć. Bardzo lubię Jacka Kurskiego, jest on niezwykle miłym człowiekiem, dowcipnym, grającym na gitarze, opowiadającym mnóstwo anegdot i jestem przekonany, że każdy, kto go bliżej pozna nie może go nie lubić.
WP: Rozmówcy "Dziennika" doradzają Panu ustatkowanie się, założenie rodziny. Posłowie PiS mówią anonimowo, że marzy Pan o córeczce. Czy to prawda? Jaki się Pan odnosi do takich rad?
- Byłoby dobrze, by ci posłowie sami zastosowali się do rad, które serwują innym. Ja jeżeli słucham rad, to tych od serca, bo też mam przyjaciół, ale niekoniecznie zaliczam do nich anonimowych posłów z gazety „Dziennik”.
Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska