Zimowe burze w USA - tysiące ludzi bez elektryczności
Tysiące ludzi pozostawało na północnym wschodzie USA bez prądu. Zimowe burze i wichry wiejące z prędkością 124 km na godzinę powaliły wiele drzew i pozrywały linie elektryczne. Cztery osoby zginęły.
W stanie Nowy Jork władze podały, że przywrócenie dostaw elektryczności dla 300 tys. odbiorców zajmie dwa dni. W rejonach najbardziej dotkniętych wichurami i drastycznym spadkiem temperatur pootwierano przytułki Czerwonego Krzyża.
Zimowa burza przetoczyła się ze Środkowego Zachodu w kierunku północno-wschodnim, powodując w niektórych częściach stanu Nowy Jork nagły spadek temperatur o kilkanaście stopni z 16 stopni powyżej zera. Szkoły albo pozamykano, albo skończono w nich wcześniej zajęcia. Po południu w sobotę prądu nie miało blisko 328 tys. ludzi.
Na przedmieściach Rochester zginęła kobieta, kiedy na samochód, którym jechała, runęło drzewo; w Parku Saratoga padające drzewo zmiażdżyło samochód, zabijając pracownika państwowego; w hrabstwie Wayne 50 km od Rochester zginął kierowca, który wjechał w przyczepę traktora; w Massachusetts padające drzewo zabiło kierowcę półciężarówki.
Na międzynarodowym lotnisku w Albany, które na pewien czas spowiły gęste niskie chmury, doszło do opóźnienia kilku rejsów.