PolskaZiemia za droga dla polskich rolników

Ziemia za droga dla polskich rolników

W porównaniu z cenami europejskimi polskie grunty rolne są tanie. Jednak większości polskich rolników nie stać na znaczne powiększenie gospodarstw. Na dodatek w Wielkopolsce nie ma ziemi na zbyciu.

22.12.2004 | aktual.: 22.12.2004 08:39

W Wielkopolsce hektar dobrego gruntu kosztuje na wolnym rynku ponad 12 tysięcy złotych, a w Lubuskiem prawie o połowę mniej. Na wolnym rynku, gdy jeden rolnik sprzedaje innemu swoją ziemię, w woj. lubuskim hektar dobrej rolniczej ziemi kosztuje tyle, ile w Wielkopolsce słabej.

Zdaniem Grzegorza Apicionka z Wojewódzkiego Oś- rodka Doradztwa Rolniczego (WODR), w Wielkopolsce mało jest dobrej ziemi, czyli klasy I, II, IIIA i dlatego jest droga. Może być nawet droższa, bo to, co zostało zapisane na papierze, nie musi odpowiadać wysokości transakcji. Jednak i na słabszą ziemię jest w regionie duży popyt. Są wioski, gdzie w okolicy nie można dokupić ziemi, chociaż rolnicy bardzo chcą powiększyć gospodarstwa.

W Nininie, w gminie Ryczywół, podczas parcelacji pobliskiego majątku cena hektara osiągnęła 27 tysięcy złotych. Podobną cenę dawano niedawno za hektar ziemi w Komornikach. W woj. lubuskim i zachodniopomorskim nie ma takiego głodu ziemi, a jednym z powodów są obawy o ewentualne niemieckie rewindykacje. Można tam kupić taniej 100, a nawet 200 hektarów.

– Znam kilku wielkopolskich rolników, którzy kupili tam grunty – mówi Jarosław Marcinkowski z WODR. – Przerzucić sprzęt nawet 200 kilometrów od siedziby, to nie jest dziś problem. To kwestia przekroczenia nie tyle granic województwa, co barier myślowych.

Cenna bariera

Dla rolników barierą jest cena. Większości nie stać na kupno większej ilości gruntów, a dla kilkunastu hektarów wysyłanie sprzętu na dalszą odległość nie byłoby opłacalne.

– Aby rolnicy mogli kupić ponad 300 hektarów kombinatu w Kwilczu, Agencja Nieruchomości Rolnych podzieliła go na działki 20-30 hektarowe, a nawet mniejsze – mówi Witold Przybył, rolnik z okolic Międzychodu. Andrzej Papis z Konina, kolo Pniew, gospodarz na około 500 ha, z czego połowę dzierżawi, skupuje sukcesywnie działki od byłych członków spółdzielni rolniczej.

Zgodnie z wielkopolską normą, za ziemię rolną w okolicy Papis płaci 8 do 12 tys. złotych. – Światowa Organizacja Handlu nie pozwoli, by Unia zbyt długo dopłacała do rolnictwa – wyjaśnia Papis. – Tylko wielkie fermy, tysiąc-hektarowe, jak w USA, zapewnią tanią produkcję i możliwość utrzymania się – twierdzi. – Mówienie rolnikom, że byt zapewni im 20 hektarów, to wielkie oszustwo. Uważa także, że trzeba kupić tanią polską ziemię, zanim miną okresy przejściowe dla cudzoziemców.

- Przyjadą tu, bo w Holandii hektar kosztuje 170 tysięcy złotych, w Anglii około 70, w Niemczech do 45 tysięcy złotych – wylicza. Zdaniem J. Marcinkowskiego są dwie drogi rozwoju: bardzo intensywna produkcja na małej powierzchni albo skala produkcji na wielkich fermach.

Koniec średniaka

Według Spisu Powszechnego z roku 2002 średnia wielkość gospodarstwa w Wielkopolsce wynosiła niespełna 10 hektarów, średnia wielkość użytków rolnych w gospodarstwie – 9,0 hektara. W opinii Kornela Pabiszczaka z Wielkopolskiej Izby Rolniczej średnia wielkość gospodarstwa do teraz powiększyła się o około 1 hektar. Bardziej zauważalna jest polaryzacja gospodarstw – małe stają się jeszcze mniejsze, duże – rosną.

– Rolnicy nie mają obowiązku mówić, dlaczego sprzedają ziemię i nie prowadzimy takich statystyk, ale w mojej ocenie niejeden z nich po prostu bankrutuje – mówi Grzegorz Apicionek.

Nie wiadomo, jaka jest wielkość prywatnego obrotu ziemią. WODR do połowy grudnia zaopiniował 800 wniosków o kredyty preferencyjne na zakup ziemi. Jednak ilość transakcji, zwieranych bez pomocy kredytowej nie jest znana.

Barbara KOZŁOWSKA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)