Zięć Wałęsy przyznał, co mu zaszkodziło w wyborach
Lech Artur Wałęsa, czyli zięć byłego prezydenta Lecha Wałęsy, nie dostał się w tym roku do gdańskiej Rady Miasta. Teraz uważa, że powinien przypomnieć wyborcom swoje poprzednie nazwisko, znane w dzielnicy, w której się wychował. Konkurencja polityczna "budowała narrację, że podszywam się pod Lecha Wałęsę" - powiedział.
11.04.2024 | aktual.: 11.04.2024 11:33
Lech Artur Wałęsa przyjął nazwisko byłego prezydenta Polski po ślubie z jego córką Magdaleną w 2019 roku. Wcześniej nazywał się Lech Kaźmierczyk. Był znanym gdańskim przedsiębiorcą i filantropem. Przez cztery kadencje zasiadał w gdańskiej Radzie Miasta. Za każdym razem dostawał się z list PO. W niedzielnych wyborach startował z list KO z okręgu 1. Zajął 4 miejsce, zdobywając 1 676 głosów. 7,9 pkt. proc. dzieliło go od Agnieszki Bartków, która z tej listy zajęła trzecie miejsce. Polityczka dostała się do rady, a Wałęsie zabrakło 183 głosów.
Zięć Wałęsy przegrał wybory. Tak komentuje porażkę
Wałęsa w rozmowie z PAP podkreślił, że po otrzymaniu wyników niedzielnych wyborów był zaskoczony.
- Jestem realistą i zdawałem sobie sprawę, że w wyborach można przegrać, natomiast w tych wyborach się tego nie spodziewałem -powiedział.
Zaznaczył, że starał się rzetelnie prowadzić kampanię wyborczą i spotykał się z ludźmi. Jego zdaniem, nie poradził sobie w social mediach, na których - jak przyznał - się nie zna.
Dodał, że oszukała go firma, która miała kolportować jego ulotki. Ponadto w trakcie ciszy wyborczej - jak zaznaczył - niszczono jego plakaty wyborcze. - Nie zgłosiłem tego na policję, ale teraz nie ma to już żadnego wpływu - powiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wałęsa nie uważa, że zmiana nazwiska zaszkodziła mu w wyborach. Zauważył jednak, że w okręgu, z którego startował był bardziej znany pod swoim pierwszym nazwiskiem - Kaźmierczyk.
- Otrzymuję głosy od mieszkańców, że nie wszyscy kojarzyli mnie z Wałęsą - tłumaczył i dodał, że otrzymał informację, że konkurencja polityczna "budowała narrację, że podszywam się pod Lecha Wałęsę i że nie mam nic wspólnego z tą rodziną" - powiedział.
Przyznał, że były prezydent bardzo wspierał go podczas kampanii i po przegranej. - Teść zadzwonił po wyborach. Długo rozmawialiśmy. Był bardzo ciepły i serdeczny - opowiadał Wałęsa. Zaznaczył, że była to długa i mądra rozmowa, która bardzo pomogła mu zrozumieć sytuację.
Były prezydent w trakcie kampanii samorządowej umieścił w mediach społecznościowych zdjęcie z ulotką swojego zięcia. Politycy nigdy nie zorganizowali wspólnej konferencji prasowej. Zdaniem byłego radnego, wykorzystywanie teścia, legendy Solidarności do swojej kampanii byłoby "zasłanianiem się nazwiskiem". - Zależało mi, żebym wygrał te wybory, jako "ja" - stwierdził.
- Nie uważam, że to przez nazwisko nie wszedłem do samorządu - ocenił i dodał, że powinien inaczej poprowadzić kampanię. - W przyszłości będę mądrzejszy - zadeklarował.
Czytaj także: