Zgrzyt między przyszłymi koalicjantami
PO i PiS szykujące się do rządzenia po
wyborach mogą mieć problemy ze sklejeniem swoich programów
gospodarczych. PO jest za podatkiem liniowym, PiS - przeciw, PO
chce prywatyzować, PiS - niby też, ale wiele przedsiębiorstw woli
pozostawić w rękach skarbu państwa - zauważa "Gazeta Wyborcza".
O dziwo, te różnice nie spędzają snu z powiek politykom obu partii. To wyborcy rozstrzygną, czyje na przykład zmiany podatkowe podobają się im bardziej. Zwycięzca podyktuje program - zgodnie mówią Zbigniew Chlebowski (PO) i Kazimierz Marcinkiewicz (PiS).
Do różnic w podatkach i prywatyzacji dochodzi kolejny spór - o Radę Polityki Pieniężnej.
Powołano ją po to, by decyzje o polityce pieniężnej podejmowało ciało kolegialne niezależne od politycznych wpływów. RPP zgodnie z ustawą o NBP ustala wysokość stóp procentowych, stopę rezerwy obowiązkowej banków.
PiS nie kryje, że RPP jest zbędna. Chcemy zdjąć z barków państwa różne niepotrzebne ciężary. Rada jest nieuzasadnionym, a kosztownym powielaniem kompetencji zarządu NBP - powiedział "GW" Kazimierz Marcinkiewicz pracujący nad programem partii braci Kaczyńskich.
Według rzeczniczki NBP Izabeli Świderek-Kowalczyk pensje członków Rady kosztują 2,5 mln zł rocznie (średnia miesięczna pensja to 22,84 tys. zł brutto). Do tego trzeba oczywiście doliczyć wydatki na telefony, samochody, sekretarki itd.
PiS chce zmienić konstytucję, wyrzucić z niej zapis o istnieniu Rady.
A co na to Platforma Obywatelska, potencjalny partner PiS po wyborach?
_ Majstrowanie teraz przy Radzie byłoby nierozsądne. Koledzy z PiS powinni się wykazać cierpliwością, bo gdy Polska znajdzie się w strefie euro, RPP sama zniknie_ - uspokaja Zbigniew Chlebowski (PO) wymieniany jako kandydat na przyszłego wiceministra finansów. Decyzje o wysokości stóp procentowych przejmie wtedy EBC. (PAP)