Zginęła w powodzi w Niemczech, ciało znaleźli w Holandii. Wstrząsająca siła żywiołu
Zwłoki ofiary lipcowej powodzi w dolinie rzeki Ahr w niemieckiej Nadrenii-Palatynacie, uznanej wówczas za zaginioną bez wieści, odnalazły się w okolicach Rotterdamu w Holandii. To ponad 250 kilometrów od miejsca lipcowej walki z żywiołem.
Portal twojapogoda.pl poinformował, że spośród 134 ofiar tej powodzi, trzy osoby były wciąż poszukiwane. Teraz jedną z nich udało się zidentyfikować. Szokujące jednak była lokalizacja ciała.
Miejsce, w którym znaleziono zaginioną, leży aż 250 kilometrów w linii prostej od miejsca, w którym została porwana przez wezbrane wody.
Śledczy starali się odtworzyć drogę, jaką pokonały zwłoki. W ciągu doby prawdopodobnie pokonały 20 kilometrów wpadając do Renu, a następnie w kolejnych dniach niesione były przez jedne z największych miast zachodnich Niemiec, w tym Bonn, Kolonię i Dusseldorf.
Po wielu dniach ciało znaleziono na brzegu. Analiza wykazała, że to zwłoki kobiety, poszukiwanej po ataku żywiołu w Nadrenii-Palatynacie. Identyfikacja trwała kilka tygodni, ale jest już pewne, że to ofiara wielkiej powodzi, która latem dokonała ogromnych zniszczeń w Niemczech, szczególnie w dolinie rzeki Ahr. Jej nurty wezbrały tak gwałtownie, że mieszkańcy położonych nad nią miejscowości nie zdążyli się ewakuować.
Do kataklizmu doszło po dziesięciu godzinach intensywnych opadów. Modele prognostyczne na 4 dni przed kataklizmem wskazywały na znaczne ilości deszczu w Nadrenii Północnej-Westfalii i Nadrenii-Palatynacie, ale nie taż tak skrajnie duże, by być przygotowanym na najgorsze. Jednak, jak wskazuje portal, doszło do rzadkiego zjawiska - stratosferycznego odcięcia wirowości potencjalnej (PV).
To fenomen atmosferyczny, powstający w wyniku nieliniowego załamania się fal Rossby'ego na średnich szerokościach geograficznych. Dochodzi do destabilizacji warstw troposfery. To zjawisko, które w praktyce prowadzi do powstania wiru przypominającego tropikalny cyklon, który może na niedużym obszarze geograficznym przynieść astronomiczne ilości deszczu.
Zginęła w powodzi w Niemczech, ciało znaleźli w Holandii. Wstrząsająca siła żywiołu
To zjawisko niespotykane w naszym europejskim klimacie. W jego wyniku doliną rzeki Ahr płynąć zaczęła wezbrana fala wody, niszcząca wszystko, co znalazło się na jej drodze.
Bilansom katastrofalnych skutków żywiołu i strat w ludziach i mieniu towarzyszą w niemieckich mediach zarzuty wobec prognostyków meteorologicznych i służb ratunkowych. Wskazuje się na to, że ta tragedia była do przewidzenia, bowiem choć to największa taka powódź w tym regionie w ostatnich 300 latach, to - jak się okazuje - dramatyczne w skutkach powodzie w dolinie Ahru zdarzają się regularnie co około 100 lat, ostatnio 12 czerwca 1910 roku. Są też zarzuty dotyczące działania służb, które powinny były ewakuować mieszkańców.