PolskaZgarnął pulę

Zgarnął pulę



„Komornik”, film Feliksa Falka kręcony w Świdnicy i Wałbrzychu, podbił festiwal w Gdyni.

Zgarnął pulę

19.09.2005 | aktual.: 19.09.2005 08:21

– W szkole wygrywał wszystkie konkursy recytatorskie, aktorstwo ma we krwi – przyznają rodzice Andrzeja Chyry, tytułowego komornika, który zdobył nagrodę za najlepszą rolę męską na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni

Wracamy z Litwy, zatrzymaliśmy się u rodziny w Suwałkach, gdzie oglądaliśmy festiwalową galę. Gdy się okazało, że syn zdobył nagrodę, wysłałem mu SMS-a z gratulacjami. Bardzo się z żoną cieszymy z jego sukcesu – powiedział nam wczoraj Adolf Chyra, ojciec aktora. W ręce twórców „Komornika” trafiło aż pięć nagród. Poza rolą Andrzeja Chyry, Złotymi Lwami nagrodzono sam film, drugoplanową rolę Kingi Preis, scenariusz autorstwa Grzegorza Łosiewicza oraz zdjęcia Bartka Prokopowicza. Film kręcony był przez kilka tygodni w świdnickim Sądzie Okręgowym oraz w Wałbrzychu, który Andrzej Chyra zna doskonale. Kiedy jego rodzice studiowali w Krakowie, przez trzy lata małym Andrzejem opiekowała się babcia z Boguszowa-Gorców. Po studiach Chyrowie zabrali dziecko do Złotoryi. Później, w 1973 roku, przeprowadzili się do Polkowic. Andrzej skończył tam szkołę podstawową, do liceum dojeżdżał do Lubina. Wierną fanką Andrzeja Chyry jest jego siostra Joanna Marciniszyn, anglistka z I LO w Lubinie. Stara się jeździć z mężem na
wszystkie przedstawienia do warszawskiego Teatru Rozmaitości. – Często się spotykamy. Andrzej nie zmienił się z powodu sukcesów. Myślę, że za to też jest ceniony – mówi siostra.

Matematyka i wiersze – Wcześniej przejawiał zainteresowania aktorskie – opowiada Józef Wyspiański, wychowawca aktora z I LO w Lubinie. – Już pod koniec drugiej klasy ćwiczył przy każdej okazji, co wzbudzało różne podejrzenia. Nauczyciele pytali mnie, czy z nim jest wszystko w porządku, bo zachowywał się inaczej niż reszta klasy. Gdy się okazało, że idzie do szkoły teatralnej, nikogo już nie dziwiły na przykład jego nietypowe tańce na studniówce. Chyra chodził do klasy o profilu matematyczno-fizyczno-chemicznym. – Był jedynym uczniem o artystycznych zainteresowaniach w tej klasie, ale dał sobie radę – mówi Wyspiański. Polonistka Joanna Rodak upomina się o „Lokomotywę” Tuwima: – Mówił ten wiersz kolegom i wiele razy namawiałam go, żeby zrobił to w klasie, ale nie udało mi się. Do dziś nie słyszałam tego utworu w jego wykonaniu.

Mało sympatyczna postać Film Feliksa Falka to opowieść o 48 godzinach z życia Lucka, wałbrzyskiego komornika, bezwzględnie egzekwującego długi. Arogancki wobec wszystkich, pod wpływem dramatycznych wydarzeń zmienia swoje postępowanie i próbuje naprawić krzywdy, jakie wyrządził innym ludziom. Co sprawiło, że Feliks Falk zdecydował się zrobić ten film po dziewięciu latach milczenia? – Scenariusz – odpowiada krótko reżyser. – Młodsi autorzy lepiej słyszą współczesny dialog. Lucek przypomina mi mojego Lutka z „Wodzireja” – tłumaczy Falk. – Tytułowy komornik, przy całej swojej bezwzględności, jest legalistą. Egzekwowanie prawa rozumie w swoisty sposób, co sprawia, że robi krzywdę ludziom. Lucek wpada w pewnym monecie w pułapkę, ale więcej szczegółów nie zdradzę... Film wchodzi na ekrany kin 7 października.

Lwy trafiły w dobre ręce – Werdykt jury uważam za trafny i sprawiedliwy – stwierdza Janusz Wróblewski, krytyk filmowy. – Stanowi dowód ciągłości myśli w polskim kinie. Laureat Złotych Lwów stawia pytania dotyczące przemian zachodzących w świadomości Polaków w ostatnich latach. „Komornik” to film na miarę „Długu”. To również niespodzianka, bo Feliks Falk należy do średniego pokolenia twórców filmowych, po których wielu nie spodziewałoby się takiej świeżości.

Nasi górą Na jubileuszowym festiwalu w Gdyni nagrody dostali też inni Dolnoślązacy – Kinga Preis, Anna Jadowskia za debiut reżyserski („Teraz ja”), Tomasz Kot („Skazany na bluesa”) za debiut aktorski i Przemysław Wojcieszek, („Doskonałe popołudnie”) za wrażliwość społeczną. Grand Prix konkursu kina niezależnego otrzymał Dominik Matwiejczyk za film „Ugór”. Jego brat Piotr za obraz „Homo Father” dostał nagrodę specjalną tego konkursu. Wyróżniono też kreacje Bodo Koxa w obu tych filmach.

Nie lubię seriali Rozmowa z Andrzejem Chyrą, laureatem nagrody za najlepszą rolę męską na festiwalu w Gdyni

• Czym jest dla Pana ta nagroda?

– Festiwal gdyński to najpoważniejsza impreza filmowa w Polsce, więc i nagrody mają swoją wagę. Wcześniej dostałem w Gdyni nagrodę za rolę w filmie „Dług”. Z tej bardzo się cieszę, ale nie wiem jeszcze, na co wydam te pieniądze (12 tys. zł – red.).

• Co – Pana zdaniem – ważnego niesie „Komornik”?

– To film o tym, jak się zmieniamy, jak możemy się zmieniać. O tym, jak władza i ambicje powodują, że człowiek staje się nieludzki. I o tym, że prawdziwe wartości kiedyś nas dopadną, nie uda nam się przed nimi umknąć.

• Aktorzy coraz częściej pokazują się w serialach. Gdzie i kiedy Pana w nich zobaczymy?

– Nie przepadam za tego typu produkcją. Zajmuje wiele czasu. Wolę formy bardziej zamknięte. Wystąpiłem w kilkuodcinkowym serialu kryminalnym „Defekt” razem z Piotrem Fronczewskim i Magdaleną Cielecką. Za to wkrótce rozpoczynam zdjęcia do filmu „Samotność w sieci” w reżyserii Witolda Adamka.

• Na Dolnym Śląsku trwa spór, skąd Pan właściwie pochodzi. Urodził się Pan w Gryfowie Śląskim...

– Kilka miejsc jest mi bliskich. Wychowywałem się u babci w Boguszowie. Potem mieszkaliśmy z rodzicami w Złotoryi, skąd przeprowadziliśmy się do Polkowic. Do liceum chodziłem w Lubinie. Teraz moja babcia mieszka w Wałbrzychu i czasem ją tam odwiedzam.

Grzegorz Chmielowski, Sylwia Królikowska (

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)