Zeznania składane pod presją prokuratury i ABW
Łódzcy prokuratorzy i funkcjonariusze ABW
stosowali nielegalne naciski podczas śledztw. Te metody
akceptowali ich przełożeni w Warszawie - twierdzą świadkowie
rozmawiający z "Życiem Warszawy".
23.11.2005 | aktual.: 23.11.2005 07:09
Śledczy mieli nakłaniać do fałszywych zeznań m.in. w sprawie Marka Dochnala, afery korupcyjnej Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i sprawie dotyczącej przyjmowania łapówek przez wiceprezesa kopalni "Bogdanka".
Z dokumentów, do których dotarło "Życie Warszawy" wynika, że śledczy swoje decyzje konsultowali z przełożonymi w Warszawie i wykonywali ich polecenia. W aktach sprawy Marka Dochnala jest obfita korespondencja funkcjonariuszy łódzkiej delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z Ryszardem Bieszyńskim, byłym szefem zarządu Śledczego ABW (ma on postawiony zarzut w sprawie nielegalnych działań podczas zatrzymania b. szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego).
- Funkcjonariusze ABW i prokuratorzy nakłaniali mnie do złożenia fałszywych zeznań przeciwko Markowi Dochnalowi i jego asystentowi Krzysztofowi Popendzie, zeznał przed sądem Marek K., świadek w sprawie WFOŚ. Gdy chciał mówić o szczegółach, wypowiedź przerwał prokurator. Marek K. zdążył jedynie dodać, że nigdy nie znał i nie miał żadnego kontaktu zarówno z Dochnalem, jak i z Popendą.
Na podstawie zeznań Marka K. do aresztu trafił prezydent Piotrkowa Trybunalskiego Waldemar Matusewicz. K. twierdzi, że ABW i prokuratura wymusiły na nim fałszywe zeznania, obiecując zwolnienie z aresztu. Marek K. zarzeka się, że mówi prawdę. Chciał poddać się badaniu na wariografie, tzw. wykrywaczu kłamstw, ale ten wniosek odrzucił sąd.
O stosowaniu nielegalnych metod przez łódzkich śledczych mówią też inni świadkowie. Jarosław K. zeznawał w sprawie przyjmowania łapówek. Funkcjonariusze ABW i prokurator chcieli, by obciążył zeznaniami głównego podejrzanego. -_ Nie widziałem, by przyjmował on pieniądze i jasno im to powiedziałem. Wtedy zapytali, czy to powtórzę także i wtedy, gdy do mojego domu rano wejdą uzbrojeni i zamaskowani komandosi. Zapytali też, jak na takie zatrzymanie i aresztowanie zareagują moje małe dzieci i żona_- opowiada "Życiu Warszawy" Jarosław K.
Według informacji uzyskanych przez "Życie Warszawy" prokuratorzy i funkcjonariusze z łódzkiej delegatury ABW nie tylko wymuszali zeznania, ale także ujawniali dokumenty i poufne informacje z najważniejszych śledztw. Np. politycy SLD byli informowani na bieżąco o szczegółach postępowania w związku z wiedeńskim spotkaniem Kulczyka i Ałganowa.
-_ W tej sprawie jest kilka niezwykle istotnych zeznań, które mogą doprowadzić do poznania prawdy o wiedeńskim spotkaniu,_mówią rozmówcy gazety z ABW. Ich zdaniem służby celowo zaaranżowały kontrolowany przeciek do mediów wyselekcjonowanych stenogramów z podsłuchów rozmów ze sprawy Dochnala. W stenogramach nie było np. rozmów dotyczących fundacji Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier". Pada w nich stwierdzenie o nieciekawych ludziach skupionych przy fundacji.
- Celowo ich nie dołączono, bo chciano odwrócić uwagę mediów od pary prezydenckiej i od śledztwa dotyczącego wiedeńskiego spotkania. Nie wiadomo, czy sprawa zostanie wyjaśniona, bo prokuratura i ABW w Łodzi nadal są pod silnymi wpływami ludzi z poprzedniego układu rządzącego- dodają rozmówcy "Życia Warszawy". (PAP)