Zestrzelenie izraelskiego myśliwca. Wojna w Syrii wkracza w niebezpieczną fazę
Światowi komentatorzy są zgodni, że strącenie izraelskiego F-16 i izraelskie uderzenia w Syrii może być początkiem otwartej wojny z Iranem i dodatkowo pogorszyć syryjski konflikt.
11.02.2018 | aktual.: 11.02.2018 09:36
Wszystko zaczęło się od irańskiego drona, który - jak twierdzą władze w Tel Awiwu - po raz pierwszy w czasie obecnego konfliktu wkroczył na izraelskie terytorium. Izrael odpowiedział nalotem na irańską bazę dowodzenia dronami. Ale kiedy F-16 wracały z misji, syryjskie systemy obrony przeciwlotniczej zdołały strącić jeden z samolotów. Odpowiedź była ostra i błyskawiczna. Izrael przeprowadził kolejny nalot, uderzając w cały szereg celów, w tym baterie syryjskiej obrony przeciwlotniczej i pozycje wojsk irańskich.
Według komentatorów, sobotnia wymiana ciosów może wyznaczyć nową fazę w wojnie w Syrii i konflikcie Izraela z Iranem. Choć przez lata wojny w Syrii Izrael niejednokrotnie przepuszczał uderzenia na irańskie bazy i instalacje czy magazyny broni należące do Hezbollahu, skala odwetu i rodzaj celu - irańskie wojska - była bez precedensu. Po raz pierwszy od dekad izraelskie lotnictwo straciło w Syrii swój samolot. Według Tel Awiwu, wkroczenie irańskiego drona na izraelskie terytorium było też pierwszym takim incydentem od początku wojny.
"To, co stało się w północnym Izraelu jest początkiem otwartej i bezpośredniej wojny między Izraelem i Iranem. (...) To dopiero pierwsze sceny potencjalnie szerszego konfliktu, który może wybuchnąć, jeśli Iran w dalszym ciągu będzie próbował umocnić swoją obecność w nowej Syrii" - stwierdził dziennik "Jerusalem Post" w swojej analizie.
Z tą oceną zgodził się cytowany przez "New York Times" Robert Satloff z Washington Institute for Near East Policy.
- To rzeczywiście niebezpieczna eskalacja, która przywołuje widmo bezpośredniego konfliktu między Izraelem i Iranem w Syrii. To znacznie poważniejsza sytuacja niż wyznaczanie czerwonych linii i wymiany ciosów, jakie widzieliśmy do tej pory - stwierdził ekspert.
Na "okopywanie się" irańskich wojsk w Syrii - szczególnie w pobliżu granicy z Izraelem i zajmowanych przez niego Wzgórz Golan - sugerujących planowanie stałej obecności w powojennej rzeczywistości, zwracał uwagę premier Izraela Benjamin Netanjahu, który oznajmił w rozmowie z Władimirem Putinem, że Izrael będzie reagował na takie próby "zgodnie z potrzebą".
Od postawy rosyjskiego prezydenta może teraz wiele zależeć. Rosja jest w Syrii sprzymierzona z Iranem, ale również zabiega - z wzajemnością - o dobre stosunki z Izraelem. Putin w sobotę wezwał Netanjahu do unikania "niebezpiecznej eskalacji".
"Izrael będzie musiał teraz kroczyć uważnie i nie będzie miał wielkiego wyboru poza zaakceptowaniem dyrektwy Moskwy. Choć Rosja pozwoliła Iranowi ustanowić obecność w Syrii, dotąd nie pozwalała mu tworzyć dużych baz tuż przy granicy z Izraelem" - podsumowuje "Jerusalem Post".