Zełenski pójdzie na ustępstwa w Białym Domu? "Trzeba będzie z czegoś schodzić"
Według "Financial Times" prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jest gotowy na "akceptowalne kompromisy" na obecnej linii frontu. Wyzwaniem będzie odsunięcie Donalda Trumpa od opcji przekazania Donbasu w ręce Rosji. - Myślę, że wszystkie strony dobrze wiedzą, że trzeba będzie z czegoś schodzić w potencjalnych negocjacjach. Ale na ustępstwa terytorialne Zełenski się nie zgodzi – mówi Nedim Useinow, politolog z Krymu.
Prezydent Ukrainy w poniedziałek wieczorem (czasu polskiego) spotka się z Donaldem Trumpem w Waszyngtonie. Tematem rozmowy w cztery oczy mają być ustalenia z piątkowego szczytu na Alasce między amerykańskim prezydentem a rosyjskim dyktatorem Władimirem Putinem. Po spotkaniu do rozmów w Białym Domu przyłączy się grupa europejskich przywódców.
"Wszyscy pragniemy szybko i skutecznie zakończyć tę wojnę" - napisał Wołodymyr Zełenski w mediach społecznościowych i podkreślił, że pokój z Rosją musi być trwały. "Nie tak jak lata temu, kiedy Ukraina została zmuszona do oddania Krymu" - dodał i podkreślił, że nie należało go oddawać.
O celach, z którymi Zełenski poleciał do Waszyngtonu, pisze "Financial Times", powołując się na anonimowych ukraińskich urzędników.
"Wysoki rangą urzędnik ukraiński, bliski prezydentowi, powiedział, że celem Zełenskiego podczas spotkania będzie ustanowienie 'produktywnego procesu pokojowego' bez wywierania presji na Ukrainę, by podjęła niemożliwe kroki, takie jak wycofanie wojsk z obwodów donieckiego i ługańskiego" - napisano. W zamian prezydent Ukrainy jest gotowy na "akceptowalne kompromisy" na obecnej linii frontu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spotkanie w Waszyngtonie. Na co zwrócić uwagę?
Zdaniem Nedima Useinowa, Zełenski na kompromis w sprawie Donbasu nie pójdzie.
- Przecież Putinowi nie zależy teraz na tym, żeby te rozmowy szybko się skończyły. On by chciał jeszcze je przeciągać, aby zdobyć jak najwięcej terenów. Im więcej terytoriów zdobywa na Donbasie, na wschodzie i południu Ukrainy, tym silniejsze są jego argumenty – mówi WP Nedim Useinow, pochodzący z Krymu politolog, ekspert z think tanku The German Marshall Fund of the United States (GMF).
I jak przypomina, rosyjski dyktator chce dostać cały Donbas.
- Cały obwód doniecki i ługański, ale też cały zaporoski i chersoński. Lecz Zełenski nie zgodzi się na to. To jest nierealne. Ale też po to Rosja stawia wysoko poprzeczkę, dlatego, że chce zyskać na czasie, żeby zająć te ziemie siłą – ocenia krymski politolog.
Zełenski już wcześniej argumentował, że Ukraina "nie może" opuścić Donbasu, ponieważ Moskwa wykorzysta ten region jako trampolinę do ataku na resztę kraju. Dla Kijowa takie ustępstwo byłoby wyjątkowo gorzkie do przełknięcia. Dla Putina byłoby to postrzegane jako zwycięstwo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Izolacja Putina. "Teraz już nie działała"
- Putin nie zgadza się kategorycznie na bezwarunkowe zawieszenie broni, ponieważ on w dalszym ciągu chce zająć jak najwięcej terytorium Donbasu. Rozumie, że jeśli wojna się skończy i będzie musiał udzielić jakiejś gwarancji, to będzie musiał żyć z tym stanem posiadania, jaki sobie wypracował – komentuje Nedim Useinow.
- Z kolei Ukraina też nie będzie traciła czasu, będzie integrować się z Unią Europejską, będzie wzmacniać swoją armię. Czas po zawieszeniu broni nie będzie działał na korzyść tylko jednej strony. Putin, co by teraz na szali nie kładł i jak nie ryzykował, będzie musiał w kolejnych latach przedstawiać to jako sukces i zwycięstwo Rosji. I być może pogodzi się z tym, że resztę Ukrainy, która zostanie poza jego kontrolą, stopniowo będzie tracić na rzecz Zachodu – mówi ekspert.
- Oczywiście będzie robił wszystko, żeby do tego nie doszło. Będzie próbował Ukrainę destabilizować od środka, ale już nie dysponuje takim arsenałem możliwości, jakim dysponował przed pełnoskalową inwazją, a już na pewno przed 2014 rokiem – dodaje Useinow.
Jak zauważa Ośrodek Studiów Wschodnich, na Ukrainie dominuje przeświadczenie, że Trump będzie przymuszał Kijów do zgody na koncesje terytorialne, w tym wycofanie wojsk z kontrolowanych i umocnionych ok. 30 proc. terytoriów obwodu donieckiego, w zamian za niewspółmierne i niepewne "ustępstwa" ze strony Rosji. Taką ewentualność władze ukraińskie stanowczo odrzucają – podobnie jak uznanie de iure (zgodnie z prawem – przyp. red.) rosyjskiej aneksji Krymu.
W poniedziałkowym wpisie na platformie Truth Social Donald Trump wyraźnie zarysował przesłanie, jakie zamierza przekazać Wołodymyrowi Zełenskiemu: konieczność zgody Ukrainy na niektóre z warunków Rosji jako drogi do zakończenia konfliktu. Trump dodał również, że Krym, nielegalnie zaanektowany przez Rosję w 2014 r., i kwestia członkostwa Ukrainy w NATO to "rzeczy, które nigdy się nie zmienią".
- Zełenski na pewno nie może się zgodzić na coś, co jest jednym z postulatów Putina. Żeby uznać przynależność Krymu do Rosji. Ukraina na pewno tego nie zrobi i większość Europy też. Zełenski jako prezydent nie ma prawa w ramach zapisów konstytucji decydować o oddaniu terytorium. To musi być w drodze referendum. A to nie jest takie proste. Sam Zełenski, gdyby na taki ruch się zdecydował, byłby skreślony w Ukrainie jako polityk – mówi WP Nedim Useinow.
- Myślę, że wszystkie strony dobrze wiedzą, że trzeba będzie z czegoś schodzić w potencjalnych negocjacjach. Zarówno Putin, jak i Zełenski, ale też Trump i Europa. I może być tak gdzieś na końcu, jak będzie zamrożony konflikt, Ukraina zaprzestanie aktywnych działań na rzecz przywrócenia kontroli nad Krymem. Putin z kolei przyjmie to jako taki kompromis, w którym każda ze stron musi ustąpić, z czegoś zejść. Rozumiem, że poczucie krzywdy i niesprawiedliwości po stronie ukraińskiej będzie wówczas dużo większe, ponieważ ona jest ofiarą napaści. Ale zawsze tak to bywa z ofiarą napaści, że jeśli agresor nie został w pełni pokonany i ujarzmiony, to trzeba go przekonać, by usiadł w ogóle do rozmów o zakończeniu wojny – komentuje politolog z Krymu.
Ekspert zwraca uwagę, że w kwestii bezwarunkowego zawieszenia broni, które proponowała Ukraina, Zełenski może zdać się na inne rozwiązanie.
- W kwestii bezwarunkowego zawieszenia broni, które proponował Zełenski, a które odrzuca Putin, nie jest wcale powiedziane, że może dojść do ustnych porozumień. O ile wszystko zostanie dograne między Kijowem, Moskwą a Zachodem. Brak realizacji tego postulatu może być częściowo zrekompensowany np. rezygnację przez Rosję z ostrzałów rakietowych i dronowych na cele w głębi Ukrainy. Tak samo Ukraińcy musieliby oczywiście zrezygnować z ostrzeliwania rosyjskich rafinerii itd. To może być elementem nieformalnego porozumienia. Z tym że na linii frontu dalej miałyby miejsce działania wojenne – ocenia rozmówca WP.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualna Polska