Ze szkoły prosto na rentę
Rząd przypomniał sobie o szkolnej medycynie. Do szkół powoli wracają pielęgniarki, a resort edukacji pracuje nad programem wykrywania niepełnosprawności i specjalistycznej pomocy dla dzieci. Czy starczy na niego pieniędzy?" - zastanawia się "Życie".
27.08.2004 | aktual.: 27.08.2004 07:23
Rodzice mogą z braku czasu lub wiedzy fachowej przeoczyć pierwsze objawy krzywicy kręgosłupa, lub wady wymowy. Jest wiele chorób i wad rozwojowych, które można powstrzymać lub wyleczyć pod warunkiem, że zostaną wcześnie zdiagnozowane. Kto jednak ma to zrobić? - pyta gazeta.
Od stycznia w szkołach powinny być gabinety profilaktyczne, bo taki jest obowiązek. Pracujące w nich pielęgniarki są odpowiedzialne za udzielanie pierwszej pomocy i badania przesiewowe m. in. słuchu, kręgosłupa. W razie nieprawidłowości kierują dziecko do lekarza pierwszego kontaktu, a ten dalej do specjalisty - informuje doc. Anna Dobrzańska, Konsultant Krajowy w dziedzinie Pediatrii. W praktyce, w szkołach gdzie gabinetów nie było, są one dopiero teraz tworzone. Bo dyrektorzy mają czas na spełnienie tego obowiązku do końca 2006 r. - informuje "Życie".
Na razie pielęgniarka ma podpisaną umowę z NFZ, ale to gdzie wykonuje swoją pracę to inna sprawa - informuje Elżbieta Matejka z resortu edukacji. Dodaje, że ministerstwo zachęca szkoły do jak najszybszej adaptacji pomieszczeń. Wypłacamy im 1200 zł m. in. na zakup umywalki i zrobienie zmywalnej podłogi. W zeszłym roku dostało je 3200 szkół, w tym będzie podobnie - stwierdza Matejka. NFZ chciał by na pielęgniarkę przypadało 1200 uczniów, ale ostatecznie stanęło na 880 podopiecznych. Upadł pomysł przywrócenia opieki lekarskiej i stomatologicznej nad uczniami. Rodzice muszą więc znaleźć czas by udać się na wizytę do przychodni - podaje dziennik. (PAP)