Ze rosyjskich sklepów znikają wina z Gruzji i Mołdawii
Z półek w moskiewskich sklepach znikają chętnie
kupowane przez Rosjan wina z Gruzji i Mołdawii. Przyczyną jest
decyzja rosyjskich służb sanitarno-epidemiologicznych, które
oświadczyły, że wina te stanowią zagrożenie dla zdrowia Rosjan i
zakazały ich sprowadzania.
Według niektórych polityków z Kiszyniowa i Tbilisi, za decyzją rosyjskiego odpowiednika polskiego Sanepidu - Rospotrebnadzoru - kryje się polityka.
Główny epidemiolog Rosji Giennadij Oniszczenko oświadczył 27 marca, że w sprowadzanych z obu krajów winach stwierdzono obecność pestycydów i metali ciężkich. W czwartek zakaz wwozu z tego samego powodu objął pozostałe gruzińskie i mołdawskie napoje alkoholowe, w tym cenione w świecie koniaki.
Gruzińscy producenci wina zdecydowali się zaskarżyć decyzję Oniszczenki w moskiewskim Sądzie Arbitrażowym. Podobną skargę zamierzają wnieść rosyjscy importerzy. Straty już są duże - w obu krajach utknęły produkty szacowane na 600-700 tysięcy dolarów.
To, co dzieje się wokół gruzińskiego wina, nie tylko nie wytrzymuje krytyki, lecz w ogóle nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem- powiedział prezydent Gruzji Michail Saakaszwili. Przypomniał, że jego kraj od wieków sprzedawał wina do Rosji i nigdy nie było problemów z ich jakością.
Otrzymaliśmy certyfikaty na wiodących rynkach europejskich: w Anglii, we Włoszech, we Francji, mamy certyfikat amerykański - powiedział. Dodał, że wojna ekonomiczna i sztuczne ograniczenia to droga donikąd.
Prezydent Mołdawii Vladimir Voronin twierdzi, że jego kraj, który do Rosji wysyłał 95 procent swoich produktów alkoholowych, poniesie wyjątkowe straty. Eksport win stanowi ok. 30% PKB republiki, natomiast większość tamtejszych producentów win zaciągnęła wysokie kredyty, których teraz, po wprowadzeniu zakazu sprzedaży ich produktów w Rosji, nie będą w stanie spłacić.
Na wstrzymaniu wwozu win z Mołdawii i Gruzji tracą też rosyjscy przedsiębiorcy. Płacimy za postój na granicy, a to pochłania kilka milionów dolarów dziennie - podkreśla przedstawiciel holdingu "Winnyj Mir" Andriej Jegorow. Półki w sklepach zapełnia się sprzedawanymi drożej niż zazwyczaj winami z Bułgarii, Argentyny i innych krajów.
Zdaniem lidera Demokratycznej Partii Mołdawii Dumitru Diacova, cała historia ze wstrzymaniem importu win, to czysta polityka. Za tym wszystkim uwidacznia się problem Naddniestrza, który Kiszyniów i Tyraspol postrzegają w różny sposób- uważa Diacov.
Zamieszkane głównie przez Rosjan i Ukraińców Naddniestrze ze stolicą w Tyraspolu oderwało się od Mołdawii w roku 1992 po wojnie domowej, w której otrzymało wsparcie stacjonujących w regionie wojsk rosyjskich. Niezależności samozwańczej republiki nie uznało żadne państwo. Rosja utrzymuje tam liczący ok. 1200 żołnierzy kontyngent wojskowy.
Rosyjskie bataliony sił pokojowych stacjonują także w Osetii Południowej i Abchazji - republikach na terenie Gruzji, które na początku lat 90. proklamowały niepodległość.
Deputowany do rosyjskiej Dumy Państwowej Konstatin Zatulin tłumaczy, że decyzja Rospotrebnadzoru "to słuszna odpowiedź na nieprzyjemne dla Rosji oświadczenia Gruzji i Mołdawii". Sami wywołują problemy i obwiniają za nie wszystkich, oprócz siebie- zauważył Zatulin. Oczywiście, było wiele zatruć ich produktami - dodaje.
Michał Zabłocki