Zdymisjonowany wiceminister Bartłomiej Ciążyński straci kolejne funkcje

Dymisja Bartłomieja Ciążyńskiego to niejedyna konsekwencja jego prywatnego wyjazdu na wakacje i tankowania za pieniądze podatników. Były wiceminister straci też funkcje w ramach Nowej Lewicy. - Postępowanie prokuratorskie przesądziło - słyszymy.

Bartłomiej Ciążyński
Bartłomiej Ciążyński
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Wojciech Olkusnik
Michał Wróblewski

22.08.2024 | aktual.: 22.08.2024 14:13

Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Ciążyńskiego, byłego już wiceministra sprawiedliwości. To pokłosie tekstu Wirtualnej Polski, w którym ujawniliśmy, że polityk Lewicy pojechał na wakacje służbową limuzyną, a za paliwo płacił służbową kartą.

Przypomnijmy: polityk Lewicy i były wiceprezydent Wrocławia, pojechał na prywatne, rodzinne wakacje, korzystając z publicznych środków. Samochód służbowy i kartę paliwową posiadał, bo od maja był zatrudniony w państwowym Polskim Ośrodku Rozwoju Technologii (PORT), wchodzącym w skład ogólnopolskiej Sieci Badawczej Łukasiewicz, grupującej kilkadziesiąt instytutów naukowych.

W PORT polityk nie pracował długo - 5 lipca został wiceministrem sprawiedliwości, a 13 lipca pojechał na urlop.

Konsekwencją urlopu była dymisja. Ciążyński przestał być wiceministrem. Potwierdził to premier Donald Tusk.

Lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty - a także posłowie, tacy jak Tomasz Trela - podkreślali, że szybka dymisja świadczy o "najwyższych standardach" w partii. Szkopuł w tym, że Ciążyński sprawował funkcję nie tylko w rządzie, ale także wciąż pełni ważne funkcje w ugrupowaniu Czarzastego.

Były już wiceminister sprawiedliwości jest wpływowym politykiem na Dolnym Śląsku. Współprzewodniczącym Nowej Lewicy we Wrocławiu i przewodniczącym klubu w Radzie Miasta. Ale - jak słyszymy - wkrótce straci te funkcje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Formalnie zdecyduje o tym Rada Wrocławska Nowej Lewicy i Zarząd Wojewódzki z współprzewodniczącym Arkadiuszem Sikorą na czele. Decyzja zostanie podjęta jednak dopiero we wrześniu, bo działacze lewicy są jeszcze w rozjazdach w ramach urlopów.

- Nie można udawać, że nic się nie stało. Nie zostawimy tego bez politycznych konsekwencji - mówił poseł Sikora po ujawnieniu sprawy przez WP.

Polityczna odpowiedzialność za to, co zrobił Bartłomieja Ciążyński, spoczywa również na ministrze nauki z Nowej Lewicy Dariuszu Wieczorku. Sprawa opisana przez WP, której Ciążyński ponosi dziś konsekwencje, dotyczy bowiem jego wcześniejszej pracy w spółce zależnej od ministra nauki.

Jak słyszymy, odwołany wiceminister nie wróci na posadę w Polskim Ośrodku Rozwoju Technologii (PORT) wchodzącym w skład Sieci Badawczej Łukasiewicz. Zarabiał tam ok. 40 tys. zł brutto. O możliwych konsekwencjach pisał również dziennikarz Marcin Torz.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1106)