PolitykaZdrowie głodujących w rękach premier Szydło. Protestujący suweren jest gorszy od tego, który nie protestuje?

Zdrowie głodujących w rękach premier Szydło. Protestujący suweren jest gorszy od tego, który nie protestuje?

Premier Beata Szydło ciągle podkreśla, że warto rozmawiać. Jednak ze strajkującymi przeciwnikami włączenia do Opola części gminy Dobrzeń Wielki dyskutować nie zamierza. Sytuacja jest bardzo trudna, bo ludzie głodują od ponad dwóch tygodni, co stanowi realne zagrożenie dla ich zdrowia, a nawet życia.

Zdrowie głodujących w rękach premier Szydło. Protestujący suweren jest gorszy od tego, który nie protestuje?
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Patrycja Wanot

Postawili jasny warunek. Nie przerwą strajku głodowego dopóty dopóki premier Beata Szydło lub minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak się z nimi nie spotka. Czas działa tutaj jednak na niekorzyść nie władzy, ale protestujących, którzy ryzykują zdrowiem, a nawet życiem. Dlaczego grupa mieszańców gminy Dobrzeń Wielki zdecydowała się na taki akt desperacji? Wirtualna Polska skontaktowała się z jednym z uczestników protestu. To Michał Pytlik, który sam nazywa siebie stroną w sporze. Jest też członkiem Partii Razem.

Nie tylko o pieniądze tutaj chodzi

- Trudno to, co chcę powiedzieć zaliczyć do konsekwencji finansowych politycznej decyzji za jaką uznajemy włączenie części gminy Dobrzeń Wielki w granice administracyjne Opola. Bo o stratach dla budżetu gminy liczonych w dziesiątkach milionów mówi się i pisze najczęściej. Postulatem najważniejszym dla nas, strajkujących, jest integralność gminy Dobrzeń Wielki. Nie jest tak, że nie chcemy się cofnąć w tym sporze ani o krok. Zgadzamy się na oddanie miastu wojewódzkiemu (Opolu) części wpływów z podatków, jakie otrzymuje od elektrowni nasza gmina. Domagamy się w zamian zostawienia w spokoju mieszkańców gminy Dobrzeń Wielki. Bo nasz hasło to: "Cała gmina zawsze razem".

W sprawie, która niestety może mieć tragiczny finał, apelował ordynariusz opolski biskup Andrzej Czaja. Niestety nie udało mu się przekonać ani protestujących do rezygnacji z głodówki, ani premier Szydło do rozmów bezpośrednich. Na nasze pytanie czy premier Szydło może jednak zmienić zdanie i spotka się z protestującymi, rzecznik rządu odpowiedział spokojnym, ale stanowczym głosem.

W imieniu premier Szydło rozmawia wojewoda

- Od samego początku monitorujemy sytuację, która ma miejsce w Dobrzeniu Wielkim. W imieniu pani premier Beaty Szydło z protestującymi spotykał się wielokrotnie wojewoda opolski. Tych spotkań było więcej niż dziesięć. 31.12.2016 roku protestujący powiedzieli bardzo wyraźnie, że jeżeli przyjedzie do nich przedstawiciel władz centralnych, to zakończą protest. Po wizycie wojewody protestujący zmienili swoje żądania, a protestu nie zakończyli wbrew wcześniejszej obietnicy. Wojewoda ma pełną dokumentację z tych spotkań: notatki, protokoły, także nagrania - wyjaśnia Bochenek.

To prawda, że przedstawicielem władz centralnych w terenie jest wojewoda. Ale wojewoda to jednak nie premier. A decyzję o realizacji zmiany administracyjnej pt. "Duże Opole" podjął rząd. Poza tym, zdaniem Michała Pytlika wojewoda opolski mija się z prawdą mówiąc o, aż dziesięciu spotkaniach z uczestnikami akcji protestacyjnej.

- Wojewoda opolski rzeczywiście z nami rozmawiał. Ta nasza wymiana zdań miała miejsce na kilku spotkaniach, które zajęły w sumie ponad osiem godzin. Ale wojewoda nie wywiązał się ze swoich zobowiązań. Obiecał poprosić panią premier Beatę Szydło lub ministra Mariusza Błaszczaka o spotkanie z nami. Po tej obietnicy zamilkł. Nie można się z nim było skontaktować telefonicznie. Obecnie jesteśmy w momencie, kiedy funkcjonuje narracja, którą przedstawił państwu rzecznik rządu, czyli że rozmawia z nami wojewoda. Poza tym warto dodać, że wojewoda stracił w naszych oczach, bo wprowadza opinię publiczną w błąd twierdząc, że spotkań, które odbył z nam on i posłanka Katarzyna Czochara było aż dziesięć. To jest nieprawda - podkreśla Pytlik.

Warto wspomnieć, że samozwańczym zresztą twórcą idei "Dużego Opola" jest pochodzący właśnie z Opola, kiedyś zaledwie poseł, a dziś wiceminister Patryk Jaki. - Patryk Jaki chełpił się tym, że to on przeforsował w rządzie projekt "Dużego Opola". Warto jednak zwrócić uwagę, że jest on wiceministrem sprawiedliwości, więc kompetencyjnie nie jest związany z tematami leżącymi w gestii administracji państwowej - dodaje Pytlik.

Suweren by tego chciał

Ktoś może słusznie zauważyć, że nie liczba spotkań, ale ich efekt się liczy. To prawda. Dlatego warto zakończyć praktykę, że ktoś spotyka się z kimś za kogoś lub w czyimś imieniu. Pośrednicy mogą być przecież jak głuchy telefon. Dlatego jeśli możemy coś poradzić to niech pani premier Szydło poświęci kilka godzin i spotka się ze strajkującymi mieszkańcami Opolszczyzny. Opinia publiczna, czyli suweren zarówno ten protestujący, jak i ten tylko śledzący informacje na temat głodówki będzie zadowolony z realizacji obietnicy władzy, która miała przecież słuchać i rozmawiać z wszystkimi Polakami.

głodówkastrajkopole
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)