Zdrowie do poprawki
W systemie ochrony zdrowia szykuje się kolejna rewolucja. Rząd chce ratować zadłużone na 7 mld zł placówki służby zdrowia, zamieniając je w przedsiębiorstwa.
18.09.2003 08:02
- Od 1 stycznia 2004 r. szpitale, które dziś funkcjonują jako samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej, będą mogły przekształcać się w publiczne spółki kapitałowe - tłumaczył wczoraj w Gdańsku minister zdrowia Leszek Sikorski. - Proces przekształcenia jednego szpitala ma kosztować od 60 do 100 tys. zł. Warto te pieniądze wydać, by szpitale zaczęły funkcjonować na zdrowych, rynkowych zasadach.
W skład majątku spółki (z ograniczoną odpowiedzialnością lub akcyjnej), która będzie zarządzać szpitalem, wejść mają budynki i grunty. Spółki będą mogły wzmocnić się (do 50 proc. udziałów) kapitałem z zewnątrz, zaciągnąć kredyt na nową aparaturę czy remonty, poprawić warunki, w jakich leczeni są chorzy.
- Przedtem jednak szpitale muszą zacząć bilansować wpływy i wydatki, po prostu lepiej gospodarować - zastrzega minister Sikorski. - Te, którym się to uda, mogą liczyć na pomoc państwa w pozbyciu się długów. Te, którym się nie uda, będą likwidowane.
Z proponowanych zmian zadowolona jest Krystyna Grzenia, dyrektor szpitala w Gdańsku Zaspie. - Ułatwi mi to zarządzanie szpitalem - twierdzi. - Dziś, tylko z nazwy jesteśmy samodzielną placówką. Zanim coś zrobię, muszę pytać o zgodę Urząd Marszałkowski.
- Gdy szpitale odzyskają lepszą kondycję, pacjentom będzie łatwiej się w nich leczyć - zapewnia Sławomir Bautembach, dyrektor Akademii Medycznej w Gdańsku.
Gdańsk
W ekspresowym tempie rząd Leszka Millera przygotowuje ustawy, które pozwolą przekształcić tzw. samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej (czyli szpitale) w spółki użyteczności publicznej. Na czym ma polegać ta operacja próbowali zrozumieć m.in. dyrektorzy szpitali i samorządowcy z wielu ośrodków w kraju, którzy licznie zjechali wczoraj do Gdańska. Umożliwiła im to dyrekcja Akademii Medycznej w Gdańsku, która wraz z Gdańską Akademią Bankową zorganizowała seminarium pod hasłem "Założenia ramowe procesu restrukturyzacji i zmiany organizacji prawnej zakładów opieki zdrowotnej".
Przedstawiciele rządu stawili się z ministrem zdrowia Leszkiem Sikorskim na czele. W roli wykładowców, obok wiceministra zdrowia Wiktora Masłowskiego, wystąpili też przedstawiciele Ministerstwa Skarbu, Ministerstwa Gospodarki a także Departamentu Dialogu Społecznego w Ministerstwie Zdrowia. Bez tego dialogu trudno wyobrazić sobie, by operacja uzdrawiania szpitali, zaproponowana przez rząd, mogła się udać. Jeszcze we wrześniu gotowe mają być projekty dwóch ustaw: o zakładach opieki zdrowotnej oraz o pomocy publicznej i restrukturyzacji. Do konsultacji i do Sejmu miałyby trafić jeszcze tej jesieni. Zdaniem ministra Leszka Sikorskiego można liczyć, że wejdą w życie 1 stycznia 2004 roku.
Jako pierwsze, "pilotażowo" mają się przekształcać w publiczne spółki kapitałowe szpitale w województwie wielkopolskim i warmińsko-mazurskim. Potem w całym kraju. Cała operacja ma się zakończyć w 2006 roku.
- Szpitale będą miały dwa lata, by się do tego przygotować - tłumaczy minister Leszek Sikorski. W tym czasie muszą dokonać zmian organizacyjnych i do nich dostosować zatrudnienie tak, by bilansować wpływy z kontraktów i wydatki na leczenie i oczywiście - przestać się zadłużać. Tym, którym się to uda, rząd pomoże się oddłużyć (temu służy właśnie ustawa o pomocy publicznej i restrukturyzacji). Najpierw umożliwi odroczenie spłaty zadłużenia (ale tylko pochodzącego sprzed 1 marca 2003 r.), a potem jego spłatę. Pozostałe szpitale czeka likwidacja.
- Myślę, że do wszystkich dotarło już, że nie będzie prostego oddłużenia - mówi Leszek Sikorski. - Nie stać na to budżetu państwa, nie ma na to również przyzwolenia społecznego.
Szpitale mają stać się spółkami z ograniczoną odpowiedzialnością lub akcyjnymi. Przejmą na własność budynki, w których funkcjonują, a grunty w wieczyste użytkowanie. Spółki mają startować już z czystym kontem. Nasi za i...
- Jestem za tymi zmianami - mówi Krystyna Grzenia, dyrektor szpitala na gdańskiej Zaspie. - Ułatwią zarządzanie szpitalem. Dziś, by kupić nowy sprzęt, przez rok muszę się starać o zgodę organu założycielskiego. Gdy w skład kapitału spółki wejdą grunty i budynek szpitalny, będę mogła zaciągnąć kredyt pod zastaw. To dla mojego szpitala szansa na odtworzenie urządzeń czy remont szpitala. To mnie cieszy.
Mniej optymistycznie traktuje projekty Mirosław Górski, dyrektor szpitala w Kościerzynie.
- Zdecydowanie za późno zabrano się za te zmiany - twierdzi dyrektor Górski. - W sytuacji, gdy szpitale upadają, potrzebne są działania doraźne, takie jak ograniczenie egzekucji, odroczenie terminów płatności zobowiązań wobec ZUS, PFRON. Trzeba zahamować niekontrolowane przeciekanie pieniędzy z publicznego sektora w ręce w różnego rodzaju spekulantów, komorników i innych instytucji prawnych. W przeciwnym razie tych zmian nie doczekamy.
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz