Zdjęła krzyż ze szkolnej ściany i wygrała w sądzie. Teraz prokuratura chce kasacji

Grażyna Juszczyk, nauczycielka, która zdjęła krzyż ze ściany w pokoju nauczycielskim, twierdzi, że była przez to szykanowana. Pozwała szkołę, która musiała ją przeprosić i wypłacić odszkodowanie. Tak zdecydował sąd. Sprawa wydawała się zakończona, ale nie jest. Bo choć wyrok był prawomocny, prokuratura złożyła wniosek o kasację.

Zdjęła krzyż ze szkolnej ściany i wygrała w sądzie. Teraz prokuratura chce kasacji
Źródło zdjęć: © newspix.pl
Anna Kozińska

06.06.2017 | aktual.: 28.03.2022 12:32

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jak podaje "Gazeta Wyborcza", Juszczyk dowiedziała się, że Prokuratura Regionalna we Wrocławiu składa kasację od wyroku w jej sprawie. Sąd miał źle zinterpretować zachowania wobec nauczycielki, które uznał za dyskryminację. - Powódka miała świadomość, że jej zachowanie wywoła sprzeciw u pozostałych współpracowników, jak również to, że ich reakcje będą emocjonalne - brzmi uzasadnienie.

Co na to Juszczyk? - To zwyczajny skandal. Bo przecież w tej sprawie zapadł już prawomocny wyrok, a skazany, czyli dyrektor szkoły, go uznał. Wypłacono mi już odszkodowanie i przeproszono w prasie. Obecna władza uznała najwyraźniej, że to groźny precedens, na który ktoś inny gdzieś w innej szkole może się później powołać. Bo przecież jeśli krzyż mogłam zdjąć ja, to może to zrobić każdy. A zdaniem dzisiejszych rządzących do najwyraźniej wielka przewina - mówiła.

Sprawa Juszczyk

Wszystko zaczęło się we wrześniu 2013 r., kiedy biskup miał złożyć wizytę w Zespole Szkół Sportowych nr 1 w Krapkowicach w województwie opolskim. Na ścianie pokoju nauczycielskiego powieszono krzyż. Nie spodobało się to Juszczyk. Kobieta zdjęła go ze ściany. Zauważono to dopiero po sześciu tygodniach. - Zostałam napiętnowana - tak matematyczka opisuje to, co działo się później.

– Gdy wchodziłam do pokoju nauczycielskiego milkły rozmowy. A na radzie pedagogicznej dokonano na mnie niemal linczu - mówiła. Juszczyk została upomniana przez dyrektor placówki. Na tym się jednak nie skończyło. Zarzucano jej bowiem też kradzież krzyża.

Nauczycielka skierowała sprawę do sądu. Wyroki sądów obu instancji były po jej myśli. Według nich była psychicznie molestowana i dykryminowana w pracy. Dostała odszkodowanie, a przeprosiny opublikowano w lokalnej prasie.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Komentarze (544)